,,Solanus” przekroczył równik i wraca do Europy
W jednym z wydań naszego tygodnika pisaliśmy, że pokonanie Przejścia Północno-Zachodniego oraz Przylądka Horn podczas jednej wyprawy jest dla większości żeglarzy zadaniem niemożliwym do wykonania. Załoga ,,Solanusa” zyskała sobie przychylność Neptuna i dokonała niemożliwego. Wśród śmiałków tworzących załogę jest ,,nasz człowiek” - Witold Kantak z Więcborka. Do tej pory podróżnicy odwiedzili Norwegię, później udali się na Islandię, a stamtąd popłynęli na północny zachód w stronę Grenlandii. Uwieńczeniem pierwszego etapu rejsu było opłynięcie Kanady i pokonanie słynnego Przejścia Północno-Zachodniego. Później żeglarze ruszyli na południe zwiedzając metropolie Kanady i Stanów Zjednoczonych. Na dłużej zatrzymali się w Meksyku, gdzie w wolnych chwilach cieszyli się słońcem. Przystanki na lądzie wykorzystywali na dokonanie niezbędnych napraw i przeglądów oraz uzupełnienie zapasów. Ostatni głęboki oddech przed pokonaniem Przylądka Horn załoga zaczerpnęła w Velparaiso w Chile. Po opłynięciu Ameryki Południowej jacht ruszył w stronę półkuli północnej. Po drodze kapitan Radliński i jego wierni oficerowie zwiedzili najbardziej urokliwe zakątki Brazylii i Argentyny. Na mapie ich wodnej wędrówki nie mogło zabraknąć takich miejsc jak Buenos Aires oraz Rio de Janeiro. W obu miastach na jacht i dzielną załogę czekali dziennikarze z lokalnych rozgłośni telewizyjnych i radiowych oraz liczna Polonia. Po 444 dniach żeglugi ,,Solanus” pokonał równik i wielkimi, wodnymi susami zbliża się do wybrzeży Afryki. – Wieje nam północno-wschodni passat. Codziennie zdobywamy kolejnych 80-90 mil. Jest pochmurno i chłodno, a na jachcie niewiele się dzieje. Żywimy się chlebem, który sami pieczemy. Tolek uparcie wyciąga z oceanu kolejne ryby, które trafiają na patelnię. Ta z 17 lipca miała 60 centymetrów – relacjonują przebieg tej części wyprawy członkowie załogi. ,,Solanus” płynie wzdłuż zachodniego wybrzeża Afryki w stronę Portugalii. Po krótkim odpoczynku w Lizbonie jacht ruszy na północ w stronę Bałtyku i Gdańska. Żeglarze są spodziewani w domu na przełomie września i października.
Już dziś można powiedzieć, że wyprawa okazała się wielkim sukcesem. Dokonania bydgoskiego jachtu i śmiałków znajdujących się na pokładzie zapiszą się złotymi zgłoskami w bogatej historii rodzimego żeglarstwa.