Sołectwo burmistrza
– Mam obowiązki osobiste i rodzinne, które kolidują z pracą sołtysa. Nie da się tych obowiązków pogodzić, nie chcę być byle jakim sołtysem. Niech to weźmie ktoś inny. Dziękuję wszystkim za pomoc i współpracę – mówił sołtys Jarosław Dobek, kiedy jego nazwisko zgłoszono do wyborów.
Pełna sala świetlicy wiejskiej na chwilę zaniemówiła. Tego po sołtysie nikt się nie spodziewał.
– Niech sołtys zostanie, chociaż cztery lata. Zresztą wszystko tu jest już zrobione – argumentował jeden z wyborców.
– Tablica do domu przykręcona, dziury wywiercone. Jak to teraz będzie wyglądało, kiedy trzeba będzie ją zdjąć? – dodał jego sąsiad.
Sołtys był nieugięty. Zaczęło się nerwowe poszukiwanie innego kandydata. Padło kilkanaście nazwisk, ale nikt nie chciał się zgodzić, a to podstawowy wymów wyborczej procedury. Ostatecznie kandydatką na sołtysa została Zdzisława Żubka. Mieszkańcy jednak nie odpuszczali. Próbowali zmusić Dobka do kandydowania gromkimi brawami. W końcu sprawy w swoje ręce wziął prowadzący zebranie najważniejszy mieszkaniec Małej Cerkwicy, czyli Wojciech Głomski.
– Zgodzę się, pod warunkiem że burmistrz wejdzie do rady sołeckiej – odpowiedział szantażem na szantaż Jarosław Dobek.
Ostatecznie Dobek uzyskał 40 głosów poparcia, a jego kontrkandydatka 11. Spośród 7 kandydatów do rady sołeckiej wybrano: Zdzisławę Żubkę, Wojciecha Głomskiego, Henryka Choderę, Łukasza Kopiszkę i Jarosława Kłosowskiego. Jak na każdym zebraniu, sołtys złożył sprawozdanie ze swojej działalności oraz rozliczył się z funduszu sołeckiego. W ubiegłym roku Mała Cerkwica miała do dyspozycji 18.525,21 złotych. Środki te przeznaczono na utrzymanie dróg, świetlicy wiejskiej, estetykę wsi i ochotniczą straż pożarną, a także na imprezy integracyjne. W trakcie dyskusji mieszkańcy mieli wiele pytań do obecnego na zebraniu prezesa ZGKiM. Narzekali również na kłopoty z rejestracją w kamieńskim ośrodku zdrowia.