Sośno zatrzymało Piaseczno

Robert Lida, Bartłomiej Pankanin, Robert Środecki, Jacek Grabowski, 14 wrzesień 2014, 01:30
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Relacje z II kolejki Ligi Powiatowej.
Sośno zatrzymało Piaseczno

Młoda drużyna Sosenki za nic miała znane nazwiska piłkarzy z Piaseczna i pokazała, że można wygrać z każdym, sprawiając przy okazji sporą sensację. Fot. Robert Lida

Sosenka Sośno – LZS Piaseczno 4:1 (2:0)
Bramki: Karol Scheffler, Radosław Ziegert, Karol Dominiak, Mariusz Krajewski Sośno, Waldemar Burkiewicz Piaseczno Żk. Władysław Klonowski, Maciej Scheffler, Karol Scheffler, Tomasz Sierzchała Sośno - Krzysztof Brej, Kamil Zapalski, Fabian Dorosz Piaseczno Cz.k. Krzysztof Brej (trzy mecze dyskwalifikacji) Piaseczno Sędzia Maciej Giłka.

Skazywana na porażkę młoda ekipa Sosenki utarła nosa, zdawałoby się pewnem,u faworytowi tego spotkania. Niestety, goście chcieli ten mecz wygrać na stojąco, a punkty trzeba wybiegać. Ponadto ciągłe dyskusje zawodników i kwestionowanie decyzji sędziów w wykonaniu piłkarzy Piaseczna staje się powili irytujące. Mało tego, ogromna liczba działaczy tego klubu, wśród nich starosta sępoleński, najważniejszy urzędnik powiatu, próbuje wywierać nacisk na arbitrów. Miejscowi, nie zważając na te historie, zagrali bardzo dobry, najlepszy od wielu miesięcy mecz i nie ulegli presji. Już w 8. min Karol Scheffler  jak stary wyga ograł dwóch obrońców i strzałem z 10 metrów otworzył wynik spotkania. Młodzież z Sośna, może mniej wyszkolona technicznie, więcej biegała i to zdecydowało o losach tego meczu. Ponadto Sosenka była, w przeciwieństwie do rywali, skuteczna. Proste zagrania okazały się najlepszą drogą do sukcesu. W Piasecznie ciągle nie ma środka i to jest główny problem tej drużyny, której gra przypominała w niedzielę bicie głową w mur. Owszem goście mieli okazje do strzelenia bramki, ale tutaj trafili na świetnie dysponowanego Darka Ziegerta, któremu wieku nie będziemy wypominać.  Jeszcze przed przerwą jego syn Radek popisał się kapitalnym strzałem z lewej nogi. Znany raczej z dużej ilości kartek na koncie zawodnik zauważył, że Krawczyk stał kilka kroków przed bramką i go po prostu przelobował, ustalając wynik do przerwy. Najlepsza okazję do zmniejszenia rozmiarów porażki miał Waldek Burkiewicz, ale jego potężna bomba z 25 metrów wylądowała na poprzeczce.
Ziegerta udało mu się pokonać w 55. min, kiedy precyzyjnym strzałem głową wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego. Wydawało się, że od tej chwili goście rozpędza się i odrobią straty. Nic takiego jednak się nie stało. Tym bardziej że z boiska musiał zejść ukarany czerwoną kartką Krzysztof Brej. Kara została nałożona za brutalne uderzenie przeciwnika w twarz. Gospodarze po stracie bramki nie cofnęli się i dalej grali swoje. Kolejną bramkę, po rzucie rożnym, strzelił Karol Dominiak, a wynik spotkania ustalił strzałem z 40-metrów Mariusz Krajewski.

Orzeł Seydak Dąbrowa – Obrol Obkas 3:4 (3:4)
Bramki: Filip Szmytkowski, Adrian Wierzchucki, Piotr Narloch, Dominik Narloch Obkas, Patryk Żukowski  2, Krzysztof Piszczek  Dąbrowa Żk. Patryk Żukowski, Kamil Gbur Dąbrowa - Damian Zawidzki Obkas Sędzia Marcin Lica.

Kto spóźnił się na ten mecz, to nie zobaczył bramek. Już w 10. min  gospodarze prowadzili 3:0 i wydawało się , że jest po meczu. Ogromny popłoch w linii obrony Obrolu czynił rozpędzony Patryk Żukowski.  Wystarczył kolejny kwadrans i goście prowadzili już 4:3. Gospodarze stanęli i tylko przyglądali się, jak piłka wpada do ich bramki. Ostatni gol, jak się później okazało zwycięski dosłownie ośmieszył obrońców Orła. Adrian Wierzchucki zagrał piłkę za ich plecy. W powietrzu przyjął ją Dominik Narloch, wykonał kilka żonglerek i huknął w stronę bramki. Po tej akcji, mimo wielu okazji, bramek już nie oglądaliśmy. Napastnicy stracili skuteczność, a i bramkarze zabrali się do roboty. W zespole Orła kompletnie nie widać króla strzelców poprzedniego sezonu, Kamila Rudzińskiego. Mało tego, ten szybki zawodnik nie otrzymuje w ogóle podań od swoich kolegów. Traci na tym cały zespół. W drugiej połowie kotłowało się pod jedną i drugą bramką, a kurz na polu karnym Dąbrowy w ogóle nie opadał. Wynik nie uległ jednak zmianie. Warto dodać, że w zespole Obrolu doskonałe spotkanie rozegrał popularny „Szczurek”, czyli Krystian Kowalski.  Nie można tego powiedzieć o jego vis a vis, ale Łukasz Stryszyk nie jest przecież bramkarzem, tylko obrońcą i może czuć się usprawiedliwiony. Dąbrowa straciła w niedzielę kolejne punkty, a Obrol po dobrym spotkaniu ma ich komplet.

Victoria Orzełek – WKS Wałdowo 4:0 (3:0)
Bramki: Krzysztof Myszkowski 2, Marcin Szreder, Łukasz Tomasz ] Sędzia Stanisław Żekiecki.

Ligowy kalendarz nie jest łaskawy dla debiutującej w rozgrywkach drużyny z Wałdowa. W pierwszej kolejce potykali się z silnym Orłem Dąbrowa, w drugiej odsłonie pojechali do Orzełka na pojedynek z Victorią, a w najbliższą niedzielę podejmą wicemistrzów z Zamartego.
W ligowym debiucie drużynie z Wałdowa udało się zremisować. W drugiej kolejce było znacznie gorzej. Przewaga Victorii ani przez moment nie podlegała dyskusji. Na bramkę gości sunęły huraganowe ataki, które przełożyły się na bramki. Na początku meczu do siatki przyjezdnych dwukrotnie trafił Krzysztof Myszkowski, który wykończył składne akcje całej drużyny. Trzecią bramkę dla gospodarzy strzelił po indywidualnej akcji Marcin Szreder. W drugiej odsłonie gospodarze wyraźnie spuścili z tonu. Zwolnili tempo gry i kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Wynik niedzielnego pojedynku ustalił Łukasz Tomasz, nowy nabytek Victorii, który na pozycji rozgrywającego udanie zastępuje Bartłomieja Burkiewicza. Dużą stratą dla gospodarzy jest odejście Mateusza Nowackiego, który gwarantował kilkanaście bramek w sezonie. Nowacki latem zasilił szeregi drużyny z Krojant. Ambitnie grająca drużyna z Wałdowa w konfrontacji z ubiegłorocznym mistrzem nie miała żadnych szans, ale zasłużyła przynajmniej na gola honorowego. Gospodarze w kilku akcjach razili nieskutecznością. Piłka po ich strzałach kilkakrotnie odbijała się od słupka lub poprzeczki. Do niepotrzebnego incydentu doszło w 90. min. Sędzia Stanisław Żekiecki pod wpływem liniowego wyrzucił z boiska bramkarza gości za to, że wyszedł z piłką poza pole karne. To zbyt surowa kara za takie przewinienie. Taki pogląd podziela zarząd ligi, który postanowił anulować kartkę.   Kamil Rybacki będzie mógł wystąpić w kolejnym meczu.

HZ Zamarte – KS Fireman Zabartowo/Pęperzyn 5:1 (2:1)
Bramki: Błażej Odyja 3, Andrzej Grzegórski, Michał Kowalik Zamarte, Arkadiusz Jabłoński Zabartowo Żk. Patryk Odyja Zamarte
Sędzia Kazimierz Linke

Zdecydowanym faworytem tego pojedynku byli gospodarze, którzy podobnie jak tydzień temu przespali początek meczu. Już w 5. min spotkania goście wykorzystali gapiostwo miejscowych i wyszli na prowadzenie. Do piłki odbitej przez bramkarza dopadł Arkadiusz Jabłoński i skierował ją do bramki. W pierwszej odsłonie goście grali mądrze. Umiejętnie wybijali gospodarzy z uderzenia, jednak dwukrotnie nie upilnowali Błażeja Odyi, który popisał się dwoma kapitalnymi uderzeniami. Szczególnie gol zdobyty w 45. min zabolał gości i podciął im skrzydła. W drugiej połowie gospodarze podkręcili tempo. Swoją przewagę udokumentowali golem kapitana Andrzeja Grzegórskiego, który świetnie zachował się w polu karnym podczas stałego fragmentu gry. Grzegórski najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z rzutu rożnego i strzałem głową zdobył piękną bramkę dla swojego zespołu. Wynik podwyższył Błażej Odyja. Napastnik gospodarzy kapitalnie złożył się do strzału i nie dał bramkarzowi gości żadnych szans. Wynik niedzielnego pojedynku ustalił Michał Kowalik. Gospodarze mogli wygrać znacznie wyżej, ale ich akcje w drugiej połowie  były zbyt koronkowe. Ponadto popisy indywidualne wzięły górę nad dobrem drużyny.
W dwóch pierwszych kolejkach Zamarte udowodniło, że jest bardzo mocną drużyną, która będzie walczyła o końcowy triumf w rozgrywkach. Ponadto w szeregach gospodarzy występuje najlepszy obecnie zawodnik w lidze.

Time Lubcza – LZS Lutówko 4:3 (2:0)
Bramki: Krystian Pyszka 2, Tomasz Antczak, Ireneusz Gramenz Lubcza, Bartłomiej Malszewski, Adrian Murek, samobójcza Lutówko
Żk. Tomasz Kabath Lutówko Sędzia Wiesław Jarząb.

Emocjonujące do ostatnich minut spotkanie oglądali kibice zebrani na boisku w Lubczy. Gospodarze podbudowani wysoką wygraną w poprzedniej kolejce od pierwszych minut pokazywali lepszą dyspozycję boiskową. Pierwszą okazję na strzelenie bramki wypracował sobie Tomasz Antczak, jednakże jego strzał przeleciał nad poprzeczką. Kilka minut później ten sam zawodnik ponownie znalazł się w doskonałej sytuacji i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Lubcza grała lepiej, a co najważniejsze mądrzej. Składne, pomysłowe akcje były tego dnia ucztą dla oczu kibiców zebranych na boisku w Lubczy. Drugą bramkę dla gospodarzy zdobył w 40. min znakomicie spisujący się w tej rundzie Irek Gramenz. Pierwsza połowa zakończyła się dwubramkowym prowadzeniem dla Time.
W drugiej części spotkania goście wzięli się za odrabianie strat. Gola zdobyli już 5. min po wznowieniu spotkania. Po pięknej, dwójkowej akcji bramkę kontaktową strzelił Adrian Gola. Radość z niej trwała niespełna 5. min. W 53. min do głosu ponownie doszli piłkarze miejscowego Time’u. Krystian Pyszka ładnym strzałem podwyższył na 3:1, a w 71. min ponownie trafił do bramki. Goście poirytowani przebiegiem drugiej części spotkania przeznaczyli wszystkie siły na odrabianie strat. W 83. min bramkę dla Lutówka zdobył Krystian Malszewski. Liczne ataki Mariusza Samonka sprawiały wiele problemów obrońcom gospodarzy, jednakże prawie zawsze wychodzili z nich obronną ręką. W doliczonym czasie gry do bramki, tyle że swojej trafił sam prezes Ligi Powiatowej Tomasz Fifielski po niefortunnej interwencji głową. Lubcza szczęśliwie dowiozła komplet punktów, dzięki czemu plasuje się w górze tabeli.

Fuks II Wielowicz – LZS Płocicz 0:6 (0:2)
Bramki: Dawid Chmarzyński 3, Arkadiusz Fridehl 2, Przemysław Kalla Żk. Karol Pacek, Paweł Kochański Wielowicz Sędzia Arkadiusz Gnaś.

Przez pierwszy kwadrans gra toczyła się na całej powierzchni boiska z optymalną przewagą ekipy z Płocicza. W tym czasie Przemysław Kalla fenomenalnym strzałem w słupek zdobył pierwszą bramkę dla gości. Futbolówka,  uderzając w wewnętrzną część słupka, ku zaskoczeniu nawet samego sprawcy tej akcji wpadła do siatki. Kolejny kwadrans to wzmożone ataki gospodarzy, jednakże bez większych szans na zdobycie gola. Niewykorzystane sytuację bardzo często się mszczą, co tym razem też miało miejsce. Po ciekawej akcji przyjezdnych Zbigniew Napierski rzucił się w kierunku lotu piłki, jednak w ostateczności wypadła mu z rąk. Tę akcję cierpliwie wyczekał Arkadiusz Fridehl aby z wrodzoną precyzją lekkim strzałem po ziemi skierować piłkę w prawy róg bramki Fuksa.  Przez ostatnie piętnaście minut Sławomir Szyling po akcji sam na sam z bramkarzem nie zdołał wstrzelić się do bramki Płocicza.  Karol Beker był po prostu nie do przejścia. W ostateczności piłka przeleciała obok bramki. Po przerwie nic nie wskazywało na kolejną stratę dla miejscowych. Po kontrowersyjnej decyzji sędziego Arkadiusza Gnasia przyjezdni mieli kolejną szansę na podwyższenie wyniku. Po faulu w obrębie pola karnego Fuksa sędzia zamiast ukarać bramkarza żółtą kartką, zadecydował, że jedenastka będzie sprawiedliwszym rozwiązaniem. Według kibiców obydwu drużyn, w tym przypadku karny nie był konieczny. Dawid Chmarzyński, nie dając szans Napierskiemu zdobył trzecią bramkę dla swojej drużyny. Kilkadziesiąt minut później Chmarzyński stał się autorem kolejnego gola. Mimo wzmożonej obrony miejscowych, Arkadiusz Fridehl nie pozostał dłużny swojemu koledze z duetu i strzałem z rzutu wolnego pozostawił piłkę w prawym rogu bramki gospodarzy. Sławomir Szyling nie zdołał doprowadzić do zmiany wyniku. Jego strzał po raz kolejny poszybował nad poprzeczkę. Swoją szansę miał także Szymon Dziurdzelewski, jednakże jego starania również spełzły na niczym. Na zakończenie Dawid Chmarzyński ustalił tym wynik meczu, zdobywając szóstą bramkę dla Płocicza, a na swoim koncie zapisując hat-tricka  .



Najlepsi strzelcy
6 bramek Błażej Odyja Zamarte
5 bramek Ireneusz Gramenz Lubcza
4 bramki Dawid Wierzchucki Płocicz
3 bramki Krzysztof Myszkowski Orzełek, Krystian Pyszka Lubcza.