Starosta Cyganek do raportu

Robert Lida, 07 październik 2012, 11:44
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Na ostatniej sesji rady powiatu niemal wszystkich radnych interesowało to, co dzieje się na budowie szpitala w Więcborku. Nie musieli pytać. Wcześniej starosta Tomasz Cyganek odczytał swój raport w tej sprawie. Powiat dał się ograć Budopolowi, choć były momenty, kiedy straty dałoby się zminimalizować. Po zejściu wykonawcy z placu budowy inwestycja będzie dokończona, tylko później i za wiele większe pieniądze. Zarząd powiatu chce pozwać budowlaną spółkę z Bydgoszczy do sądu i skierować sprawę do prokuratury. Jest też pierwsza ofiara więcborskiej afery budowlanej. Posadę stracił przewodniczący rady nadzorczej spółki Novum-Med, która jest inwestorem rozbudowy szpitala.
Starosta Cyganek do raportu

Na ostatniej sesji rady powiatu niemal wszystkich radnych interesowało to, co dzieje się na budowie szpitala w Więcborku. Fot. Robert Lida

Starosta w pierwszej części wystąpienia przedstawił to, o czym od dawna wiemy. Żądanie gwarancji zapłaty sformułowane przez Budopol nie miało merytorycznego uzasadnienia. Wykonawca skorzystał jednak z zapisu artykułu 649, który w kodeksie cywilnym pojawił się zaledwie kilkanaście miesięcy temu.
– W oparciu o zapisy umowy sprzedaży wierzytelności, przywołując ponadto deklarację wystawy weksla in blanco oraz oświadczenie powiatu sępoleńskiego o poddaniu się egzekucji bankowej do kwoty 20.600.000 złotych, gwarancje zapłaty z artykułu 649 kodeksu cywilnego zostały spełnione treścią umowy zasadniczej z dnia 20.11.2010 roku. Żądanie gwarancji zapłaty w trakcie realizacji inwestycji od inwestora (Novum-Med) lub od płatnika (powiat), który w myśl powyższych umów związany jest obowiązkiem spłaty rat kredytu, ale dopiero po zakończeniu budowy, powinno być kierowane do instytucji finansującej przebieg budowy, czyli do banku wskazanego przez Budopol. Nasza argumentacja stanowi o istotnym naruszeniu artykułu 5 kodeksu cywilnego, tj. nadużycia prawa podmiotowego przez wykonawcę – mówił Tomasz Cyganek.
Stało się tak, że wykonawca zszedł z placu budowy z siedmioma milionami złotych w kieszeni. W tym momencie dochodzimy do zdarzenia, które zaważyło na tej historii w sposób zasadniczy. Zgodnie z umową zawartą w listopadzie 2010 roku Budopol miał wystawić 3 faktury za wykonane roboty. Pierwsza miała obejmować przygotowanie dokumentacji łącznie z uzyskaniem pozwolenia na budowę. Uznano, że jest to 10 procent całej inwestycji. Fakturę opiewającą na kwotę 1.030.000 złotych zapłacono w lipcu ubiegłego roku. Kolejna faktura miała być wystawiona po osiągnięciu 70 procent wartości zaawansowania pracy, czyli 60 procent robót typowo budowlanych.
Jak wygląda fizyczne uruchamianie wypłat pieniędzy? Wykonawca wystawia fakturę. Następnie przedstawia ją do akceptacji inwestorowi czyli prezesowi Plewace. W dalszej kolejności trafia ona do starostwa, gdzie jest podpisywana przez starostę, wicestarostę i skarbnika powiatu. Każda z wymienionych osób może ją zakwestionować. Po zebraniu podpisów wykonawca przedstawia fakturę do realizacji w banku, który zresztą sam wybrał, czyli w tym przypadku BZ WBK w Poznaniu. Bank na wypłatę ma tydzień. Największa kwotowo i przedmiotowo faktura na sumę 6.180.000 złotych została zapłacona w czerwcu br. Oznacza to, że cztery wymienione osoby uznały zaawansowanie robót na poziomie 70 procent. Wówczas były to gołe mury ze stolarką otworową i częściowo wykonaną elewacją. Twierdziliśmy wówczas, zresztą podobnego zdania było wiele osób, że to nie jest absolutnie  70 procent budowy, a zaledwie 40, w najlepszym razie 50 procent. Dziś po przeprowadzeniu inwentaryzacji na budowie przez firmę zewnętrzną wiadomo, że to nie było 70 procent i to my mieliśmy rację. Mało tego, okazało się, że cała inwestycja, jej wartość poprzetargowa jest niedoszacowana na około 4.300.000 złotych.
Inwentaryzacja miała wykazać, że wartość robót w poszczególnych pozycjach została zawyżona od kilku do kilkunastu procent. Na jakiej podstawie uznano, że osiągnięty poziom zaawansowania prac to właśnie 70 procent? Jako pewnik przyjęto deklarację inspektora nadzoru, niejakiego Kaźmierczaka z Poznania. W żaden inny sposób nie weryfikowano tego twierdzenia. Czy zakładając, że Budopol blefował w związku ze stanem zaawansowania prac, można go teraz obwiniać za to, że powiat ten blef „kupił”?
– Realizacja przez powiat drugiej transzy płatności stanowi dowód przeciwko działaniu wykonawcy. Przyjmując za wiarygodny harmonogram robót przedstawiony przez wykonawcę i jego wartość określającą procentowo wartość poszczególnych robót, stwierdzono, że na dzień 31 maja zaawansowanie rzeczowe robót wynosiło 60 procent. Potwierdzone zostało przez inspektora nadzoru inwestycyjnego i inspektora nadzoru właścicielskiego. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na szczególny sposób przygotowania tego dokumentu przez Budopol. Wartości procentowe poszczególnych robót przypisane przez wykonawcę w wielu pozycjach są zawyżone w stosunku do rzeczywistych kosztów ich wykonania. Ujawniają to protokoły inwentaryzacji szczegółowej. Łatwo można policzyć rozmiar pomyłki wykonawcy co do rzeczywistych kosztów inwestycji. Pokazuje on kilkumilionową stratę firmy. Zatem trzeba było przyjąć strategię ucieczki z placu budowy jeszcze z zyskiem w kieszeni.
W momencie, kiedy wykonawca zorientował się o rozmiarze ewentualnej straty na inwestycji, rozpoczął nieudolne próby wymuszenia na inwestorze pokrycia rosnących kosztów. Wzrost kosztów inwestycji to nie tylko błędna kalkulacja wstępna, ale przede wszystkim marnotrawstwo czasu na jej starcie wskazujące na wyjątkową ignorancję i nieudolność kierownictwa budowy. Możliwe, że już wtedy zakładano określony scenariusz działań. Mając pełną wiedzę o niemożliwości udzielenia gwarancji zapłaty wykonawca wystąpił z takim żądaniem i w efekcie uciekł przed stratami z placu budowy. Przepis kodeksu cywilnego ma chronić wykonawcę. W tym przypadku został perfidnie wykorzystany przeciwko inwestorowi, co nie ulega wątpliwości w zaplanowanym działaniu – mówił starosta Cyganek.
Jest jeszcze kwestia związana z podpisaniem umowy pomiędzy Novum-Med a Budopolem. Przetarg rozstrzygnięto 15 listopada 2010 roku. Od tej pory wyłoniony w przetargu wykonawca jest związany z ofertą przez okres 30 dni. Zatem podpisanie umowy mogło nastąpić do 14 grudnia. Podpisano ją 22 listopada, dzień po wyborach samorządowych, kiedy rady powiatu obecnej kadencji jeszcze nie było. W ten sposób obecną radę postawiono przed faktem. Wówczas trwały prace nad złagodzeniem rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie wymagań, jakim powinny odpowiadać szpitale. Nowe rozporządzenie z 2 lutego 2011 roku złagodziło te wymagania i oddaliło w czasie termin standaryzacji szpitali. W tym przypadku pośpiech był złym doradcą. Mieli rację niektórzy radni poprzedniej kadencji mówiąc:  – Nie spieszmy się. Zróbmy to rozsądnie, z zachowaniem maksymalnych środków ostrożności.
Wówczas za przyjęciem uchwały o zaciągnięciu zobowiązania dotyczącego rozbudowy szpitala było dziesięciu radnych. Przeciwko głosowali: Ryszard Ćwiek, Adam Gumiński i Bernard Orłowski. Radni: Jarosław Dera, Zdzisława Skórczewska i Dariusz Krakowiak, będąc na sali, nie wzięli udziału w głosowaniu. Może się więc okazać, że obecna kadencja się skończy, a temat szpitala pozostanie. Aktualnie powiat, dysponując kwotą trzeciej transzy wynikającej z harmonogramu płatności w wysokości 3.090.000 złotych, musi określić, co w pierwszej kolejności trzeba wykonać. Priorytetem są pomieszczenia, w których ma stanąć nowy sprzęt diagnostyczny dofinansowany przez Unię Europejską, m.in. tomograf.
– Niezwłocznie po przekazaniu przez Budopol budowy wraz z dokumentacją przystąpimy do procedury wyłonienia nowego wykonawcy – zadeklarował starosta Tomasz Cyganek. Dodał, że w tej roli chętnie widziałby miejscową firmę.
Radny Jarosław Tadych pytał, czy opóźnienia w budowie nie wpłyną na zaplanowane dostawy nowego sprzętu, czy nie trzeba będzie go zwracać?
– Bezpieczny termin to koniec pierwszego kwartału przyszłego roku – odpowiedział starosta.
– Wystąpiliśmy do urzędu marszałkowskiego o wydłużenie terminu dostawy sprzętu do końca 2013 roku – uzupełniła Barbara Myślińska, główna księgowa spółki Novum-Med.
– Panie starosto, dlaczego tak szybko podpisano umowę? – dociekała radna Lucyna Suchomska.
– To nie kierowany wówczas przeze mnie zarząd podpisywał umowę. To zarząd spółki, a nie zarząd powiatu. Z naszej strony nie było żadnych dyrektyw czy ustaleń co do daty podpisania umowy. Nie wiem, czym kierował się prezes spółki – bronił się obecny wicestarosta Henryk Pawlina.
– Dyrektorze Bondarczyk, pamięta pan to, co powiedział na ostatniej sesji? Mówił pan, że wszystko jest w porządku – przewodniczący Dariusz Krakowiak zwrócił się do Tomasza Bondarczyka, pełnomocnika starosty ds. szpitalnej inwestycji.
– Mieliśmy też wątpliwości. Pytaliśmy inspektora nadzoru, czy jest już 70 procent, on odpowiedział, że tak – odpowiedział dyrektor Bondarczyk.
W związku z tym, że do prac inwentaryzacyjnych powiat zatrudnił poznańską firmę Zemar radny Kazimierz Fiałkowski pytał, skąd powiat weźmie pieniądze na wynagrodzenie tej firmy?
– Z puli pieniędzy na wynagrodzenie inspektora nadzoru, które są w tegorocznym budżecie. Rzeczoznawcy
z tej firmy mają odpowiednie uprawnienia i chcą w tej sprawie reprezentować powiat przed sądem – orzekł starosta.

Pierwsza głowa poleciała
Jak już informowaliśmy, w ubiegły wtorek nadzwyczajne zgromadzenie wspólników spółki Novum-Med podjęło decyzję o skierowaniu sprawy Budopolu na drogę sądową i prokuratorską. Jednoczesnie podjęto uchwałę o odwołaniu ze składu rady nadzorczej spółki jej przewodniczącego Marcina Jakubczyka i powołania w jego miejsce Grzegorza Szlezera. Przyczyną odwołania jest fakt, że ojciec Marcina Jaubczyka jest pracownikiem Budopolu.
– Jakubczyk senior jest dyrektorem czy murarzem w tej firmie? – spytaliśmy starostę.
– Ten pan jest specjalistą w branży elektroenergetycznej. Brał udział w jednym ze spotkań i podpisywał dokumenty. Może nawet jest dyrektorem. Pan Marcin wniósł bardzo wiele do rady i co do jego merytorycznych umiejętności nic nie mamy, ale proszę zrozumieć, że jako starosta muszę również zarządzać ryzykiem. Ten pan miał dostęp do bardzo wielu, często wrażliwych danych. Mógł je przecież wykorzystać. To bardzo dobry fachowiec i wystawię mu jak najlepsze referencje, ale musiałem tak postąpić – tłumaczył Tomasz Cyganek.
W ubiegłym tygodniu wspomnieliśmy o spotkaniu, które starosta odbył z Jakubczykiem na terenie Bydgoszczy, w kawiarni w Focus Parku. W czasie tego spotkania przewodniczący rady był namawiany do dobrowolnej rezygnacji.
– Tutaj mnie trafiliście, ale nie zamierzam niczego chować pod dywan. Chciałem się z tym panem spotkać gdziekolwiek. To on zaproponował to miejsce – przyznaje starosta Cyganek.
W miejsce Jakubczyka do rady nadzorczej powołano Grzegorza Szlezera, który od kilku miesięcy jest radcą prawnym starostwa powiatowego. Przewodniczącego rada wybierze spośród swoich członków po ukonstytuowaniu się.