Runowo

Stoją za krzyżem i za znakiem, łupią kierowców

Robert Lida, 21 listopad 2024, 11:15
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Patrol sępoleńskiej drogówki uzbrojony w „suszarkę” typu TruCAM schowany za krzyżem i wielkim krzakiem przy Szkole Podstawowej w Runowie namierzył kierowcę z Bydgoszczy. Policjant dosyć nieudolnie próbował mu udowodnić, że przekroczył dozwoloną prędkość o 20 km/h i chciał ukarać go mandatem. Kierowca mandatu nie przyjął, ale mimo upływu 10 miesięcy od tego zdarzenia sprawa nie trafiła do sądu. Dlaczego? Kierowca udowodnił policjantom, że dokonali nieprawidłowego pomiaru, a na odcinku drogi, którą się poruszał, nie obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h.
Stoją za krzyżem i za znakiem, łupią kierowców

Pomiar dokonywany z tego miejsca zgodnie z instrukcją nie jest prawidłowy

Stoją za krzyżem i za znakiem, łupią kierowców

Kierowca, wyjeżdżając z tej drogi, nie ma informacji o ograniczeniu prędkości

– W dniu 25 stycznia bieżącego roku jechałem z Zabartowa do Runowa, ale nie drogami wojewódzkimi, tylko drogą gminną przez Puszczę i przez osiedle w Runowie. Wyjeżdżając z drogi gminnej przy kościele, skręciłem w prawo na drogę wojewódzką. Na wysokości szkoły, za krzakiem rosnącym przy krzyżu, stał policyjny radiowóz. Kiedy się do niego zbliżałem, wysiadł z niego policjant, który mnie zatrzymał. Funkcjonariusz, pokazując wskazanie urządzenia pomiarowego, zarzucił mi przekroczenie dozwolonej prędkości. Rzekomo zamiast dozwolonych 40 km/h miałem jechać 60 km/h. Policjant nawet nie raczył się przedstawić. Sam musiałem to z niego wyciągnąć. Mandatu nie przyjąłem, ponieważ uważam, że pomiar prędkości był wykonany nieprawidłowo, a po drugie, wyjeżdżając z drogi przy kościele, nie miałem żadnej informacji o ograniczeniu prędkości. Policjant poinformował mnie, że sprawa zostanie skierowana do sądu, ale do dziś tam nie trafiła. W każdym razie nie mam żadnej informacji, aby tak było, a niedługo minie rok od tego zdarzenia – mówi kierowca.
W tym miejscu Czytelnik powie, że jak zwykle w takim przypadku mamy słowo policjanta, a nawet dwóch przeciwko słowu kierowcy. Jeśli sprawa trafiłaby do sądu, to czyją rację uzna wysoki sąd? Wygląda na to, że krnąbrny kierowca złapał funkcjonariuszy na niekompetencji. Po pierwsze, nagrał na swoim smartfonie cały przebieg policyjnej interwencji. Jesteśmy w posiadaniu tego nagrania. Po drugie, aby rozpoznać tę sprawę na korzyść kierowcy, wystarczy przeanalizować oznakowanie na terenie Runowa. 
Policjant trafił na trudnego przeciwnika i w tej konfrontacji raczej poległ. Kierowca zarzucił funkcjonariuszowi, że nieprawidłowo dokonał pomiaru prędkości. Twierdzi, że ten dokonywał go, siedząc w samochodzie, przez zamkniętą szybę. Tego faktu nie jesteśmy w stanie dziś udowodnić, ale to, że wówczas przez kilka dni z rzędu padał deszcz, a tak zwana wilgotność względna powietrza oscylowała w granicach 95 procent, jest do sprawdzenia. W takich warunkach pogodowych pomiar jest niemiarodajny. 
„Wilgoć stanowi środowisko odbijające. Zjawiska pogodowe takie jak deszcz, śnieg lub mgła mogą utrudniać prawidłowy odbiór wiązki lasera odbitej od celu. Jest to szczególnie trudne, jeżeli mierzone są obiekty w bliższej odległości” - czytamy w podręczniku użytkownika urządzenia TruCAM, który jest prawie nie do zdobycia i stanowi wiedzę tajemną przeznaczoną wyłącznie dla policji. 
Jeśli mamy do czynienia z dużą wilgotnością powietrza czy deszczem, w urządzeniu należy aktywować specjalny tryb „pogoda”. Wówczas na ekranie wyświetli się ikonka w postaci chmurki. Gdyby tak było, to jest do ustalenia na podstawie zapisu pamięci TruCAM-a. Wydaje się, że dla tej sprawy najważniejszy jest rozdział podręcznika pt. „Wybór lokalizacji”.
„Wybierając lokalizację na skraju drogi należy ustawić TruCAM tak, aby laser był wycelowany równolegle do powierzchni ziemi. Rysunek pokazuje przykład namierzania pojazdów w kierunku z góry. Z lokalizacji A, gdy laser wycelowany jest równolegle do powierzchni ziemi, pojazd względnie w stosunku do urządzenia będzie się poruszał tylko w jednym wymiarze, co jest optymalne ze względu na pomiar. Z lokalizacji B, kiedy laser nie jest wymierzany równolegle do ziemi, zbliżający się pojazd będzie się poruszał w dwóch wymiarach względem do TruCAM” - mówi podręcznik użytkownika urządzenia.
Sprawa jest prosta. Pomiaru należy dokonać równolegle do powierzchni jezdni. Jeśli do tego dodamy fakt, że pomiaru prędkości należy dokonać na określonym, minimalnym odcinku drogi, to w tym konkretnym przypadku okaże się, że taki podręcznikowy pomiar nie jest możliwy. Jeśli policjant stoi przy wspomnianym krzaku, to zbliżający się od strony Borzyszkowa samochód wyjeżdża zza wzniesienia i zza łuku. 
W dniu 25 stycznia policjant utrzymywał, że na tym odcinku drogi obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h i miał rację. Jest jednak pewne ale... Jeśli kierowca wyjeżdża z gminnej drogi przy kościele, nie ma żadnej informacji o takim ograniczeniu. Taka informacja w postaci odpowiedniego znaku znajduje się przy skrzyżowaniu drogi wojewódzkiej 242 z drogą gminną w kierunku Puszczy, ale tą, która biegnie przy „Pałacu pod topolami”. Policjant stojący przy szkole nie widzi, z której drogi wyjeżdża samochód. Zgodnie z projektem organizacji ruchu na odcinku drogi gminnej przy blokach obowiązuje ograniczenie prędkości do 30 km/h. Nawiasem mówiąc, od strony Puszczy informuje o tym znak niezgodny z przepisami. Tarcza znaku nie ma odpowiedniej średnicy i czerwonej linii obwodowej. Tego jednak się nie czepiamy. 
– Jeśli jadę tą drogą 30 km/h i dojeżdżam do skrzyżowania przy kościele, to mam informację, że to ograniczenie przestaje obowiązywać. Zatem dalej mogę jechać dziewięćdziesiątką. Nie ma tam znaku ograniczającego prędkość – dedukuje zatrzymany przez policjantów kierowca.
Jak się te wszystkie okoliczności złoży, to wychodzi na to, że rację ma kierowca. 
Minęło niemal 10 miesięcy, a w tej sprawie nic więcej się nie wydarzyło. Gdyby trafiła do sądu, to pewnie znalazłaby się już na wokandzie. Czyżby funkcjonariusze przemyśleli wszystko jeszcze raz?
W tym przypadku znalazł się jeden „oporny”. A ilu nie dyskutuje i potulnie przyjmuje mandaty wystawione w Runowie? Policja ruchu drogowego powinna przede wszystkim oddziaływać prewencyjnie na kierowców. Powszechnie wiadomo, że w Polsce ta służba jest traktowana jako maszynka do zarabiania pieniędzy. Oczywiście każdy policjant mówi, że nie jest rozliczany za wyniki, za ilość wystawionych mandatów. Jednak nikt w to nie wierzy. Do sępoleńskich policjantów apelujemy, aby zmienili „miejscówkę”, a do kierowców, aby zawsze uważali.