Strzelnica na celowniku
Na przełomie kwietnia i maja w Więcborku rozpętała się prawdziwa strzelanina. Ze strzelnicy brackiej w Lasku Miejskim dzień w dzień dobiegał huk wystrzałów. Jego odbiorcami nie byli tylko mieszkańcy najbliżej okolicy, ale również dalej położonych rejonów miasteczka. Przyczynia się do tego zapewne ukształtowanie terenu i bliskie sąsiedztwo jeziora. – Człowiek chciałby wypocząć po tygodniu pracy, ale w takich warunkach się nie da – skarży się nasza Czytelniczka. Hałas hałasowi nierówny. Przeszywający świst kul może słabsze organizmy przyprawić o atak serca. Mieszkańcy narzekają, a przecież Więcbork to miejscowość turystyczna. W sezonie wypoczywa tutaj jednorazowo ponad 700 turystów. Jak wypoczywać w takiej kanonadzie? Strzelnicą w Więcborku zarządza Kurkowe Bractwo Strzeleckie. Odkryty obiekt został wybudowany kilka lat temu z udziałem unijnych pieniędzy. – W tych dniach mieliśmy strzelanie królewskie, a później ze strzelnicy korzystali policjanci. Przyjeżdżają tutaj od 3 lat. Jest to legalnie wybudowany i legalnie działający obiekt. Wszyscy sąsiedzi na etapie projektowania otrzymali informację, że będzie tutaj strzelnica. Nikt nie protestował – mówi Kazimierz Wilczyński, prezes Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Więcborku.
Problem w tym, że na hałas narzekają mieszkańcy dalej położonych rejonów miasta.
Nasza Czytelniczka poskarżyła się dyżurnemu policji w Sępólnie. Ten oświadczył, że przekaże sprawę dzielnicowemu. Zadaliśmy pytanie służbom prasowym sępoleńskiej policji, jaki jest efekt tego zgłoszenia? Minęły dwa tygodnie. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Wiadomo, że nie zrobiono nic. Przecież hałas powodowali strzelający w Więcborku policjanci. W dniu 15 maja pojechaliśmy na tę strzelnicę. Drogę zagrodzili nam policjanci. To znak, że znowu odbywało się tam ich strzelanie.
Podobnych przypadków jest w całej Polsce wiele. Powodem są nietrafione lokalizacje, w centrach miast. Jest logiczne, że otwarte strzelnice powinny się znajdować jak najdalej od ludzkich siedzib. Przykładem jest prywatna strzelnica w Skoraczewie znajdująca się w szczerym polu. Rozporządzenie ministra środowiska w sprawie wymagań w zakresie ochrony środowiska dotyczących budowy i użytkowania strzelnic mówi: „Poziom hałasu ze strzelnicy nie może powodować przekroczenia dopuszczalnych poziomów określonych przepisami o ochronie i kształtowaniu środowiska”.
Dopuszczalna norma dzienna dla tego typu obiektu to 55 dB. Organem właściwym do dokonania odpowiednich pomiarów i wyciągania ewentualnych konsekwencji za przekroczenie norm jest wojewódzka inspekcja ochrony środowiska. Należałoby więc znać datę kolejnych strzelań i napisać donos do inspekcji. Wizyta inspektorów niechybnie doprowadziłaby do zamknięcia obiektu, dlatego najlepiej byłoby podjąć działania zmierzające do ograniczenia hałasu na strzelnicy. Są metody, są fachowcy, którzy na tym się znają.
* * * Zasłanianie się legalnością jest dosyć kuriozalne. W przepięknym kraju nad Wisłą podziwianą przez Krajnę o legalność nie trudno. W zasadzie wszystko jest tyle legalne, co nielegalne w zależności od tego, kto za tym stoi. Rzecz w tym, żeby głupawo mnożone przechwałki: „piękne i ciche miasteczko”, „oaza ciszy i spokoju” nie osłabiały potencjału miejscowości kiedyś wybitnie wypoczynkowej. Ośrodki wczasowe położone nad niedopuszczalnie hałaśliwym od strzałów jeziorem, prześcigają się w zwabianiu klientów: „Położenie nad jeziorem i warunki zachęcają również do aktywnej formy wypoczynku...”; „Jest idealnym miejscem dla osób lubiących wędkowanie oraz wypoczynek w zacisznym, spokojnym miejscu...”; „Zapraszamy na spokojny, w tym rodzinny wypoczynek, w bezpośrednim otoczeniu lasów i jezior...”; „Gwarantujemy bliskość natury - lasów i jezior, świeże powietrze, czystą wodę, ciszę i spokój...”. Można i tak, czyli zdecydowanie pod prąd, a w zasadzie hałas. Ale czy to ma sens? Prędzej czy później odgłosy strzelanin rozejdą się po Polsce i pozostaną wspomnienia, jak tam kiedyś było pięknie i spokojnie.
Strzelnica w środku miasta wcale nie musi być przeszkodą. W nieodległej wsi Luchowo jest ośrodek wypoczynkowy. W jego sercu zlokalizowano podziemną strzelnicę, z której korzystają bracia kurkowi z Łobżenicy. Tym samym interesy ludzi żądnych ciszy i spokoju nie krzyżują się z ulubionym zajęciem panów przyodzianych w różnokolorowe mundurki. I tak to jedni powiedzą: – A niech sobie strzelają ile wlezie –przy zgodnym głosie drugich: – A niech sobie wypoczywają do woli. W takiej symbiozie nikt nie musi ostrzegać (jeśli kto przyzwoity) o zbliżającym się strzelaniu nad roznoszącym huk jeziora. Więcborska strzelnica jest kolejnym przykładem głupoty związanej z rygorami Krajeńskiego Parku Krajobrazowego. Silniki elektryczne napędzające sprzęt pływający musiały zastąpić spalinowe – bo głośne. A może by tak przeraźliwie głośne flinty policmajstrów i ich kolegów z piórkami w kapeluszach zamienić na broń laserową?