Szkoła dała mu ostatnią szansę
W listopadzie ubiegłego roku w domu nastolatka policjanci znaleźli niewielki krzak konopi indyjskiej - rośliny, z której pozyskuje się marihuanę. O swoim odkryciu funkcjonariusze powiadomili prokuraturę. Podczas przesłuchania nastolatek przyznał się do winy i postanowił dobrowolnie poddać się karze. Prokuratura o całej sprawie powiadomiła dyrekcję szkoły. – To pierwszy tego typu przypadek w historii naszej placówki. Nie zależy nam na rozgłosie, ale nie zamierzamy tej sprawy zamiatać pod dywan. Na jednym ze swoich posiedzeń rada pedagogiczna podjęła uchwałę o relegowaniu ze szkoły ucznia, który popadł w konflikt z prawem. Później doszło do konsultacji z radą rodziców oraz samorządem szkolnym. Oba organy uznały, że trzeba dać mu szansę, i poręczyły za chłopca. W takim przypadku podpisujemy kontrakt z uczniem. Jeżeli złamie którykolwiek z jego zapisów, to ze skutkiem natychmiastowym zostanie relegowany ze szkoły. Ostatecznie rada pedagogiczna zdecydowała o zawieszenia wykonaniu kary – informuje Włodzimierz Stawisiński.
Posiadanie jakichkolwiek środków odurzających jest przestępstwem. W tym przypadku kara jest nieuchronna, ponieważ nastolatek przyznał się do winy i dobrowolnie poddał się karze. Prawdopodobnie będzie miał do odpracowania kilkadziesiąt godzin na rzecz szkoły. Grono pedagogiczne podjęło roztropną i odważną decyzję, dając nastolatkowi szansę na dalszą edukację w murach sępoleńskiego ogólniaka. Pytanie tylko, czy krnąbrny 18-latek zechce ją wykorzystać?
W całym kraju dochodzi do podobnych incydentów z udziałem trudnej młodzieży. Nie warto wszystkich przedwcześnie skreślać i wrzucać do jednego worka, nazywając przestępcami.