Szymon Kołecki na sesji w Więcborku

Robert Lida, 26 styczeń 2013, 21:26
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów Szymon Kołecki chce wziąć udział w najbliższej sesji Rady Miejskiej Więcborka. Dwukrotny wicemistrz olimpijski będzie przewodniczył 3-osobowej delegacji PZPC. Oficjalnie chce porozmawiać o współpracy z gminą w rozwoju jego dyscypliny. Tak naprawdę ma wystąpić w roli mediatora w sprawie udostępnienia zawodnikom klubu sportowego „Sokół” siłowni w Lasku Miejskim.
Szymon Kołecki na sesji w Więcborku

Fot. Oficjalna strona Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów

Kilka dni temu na biurko przewodniczącego Józefa Kujawiaka trafił wniosek z prośbą o udzielenie głosu w trakcie obrad najbliższej sesji rady miejskiej, która odbędzie się w ostatnim dniu stycznia. Pod wnioskiem widnieje podpis Szymona Kołeckiego, który kilka miesięcy temu został prezesem Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów zastępując Zygmunta Wasielę. „Tematem wystąpienia będzie podziękowanie za dotychczasowe wsparcie przez władze gminy sportu, jakim są ciężary, oraz prośba o dalszy, czynny udział w krzewieniu tej dyscypliny. Zwrócimy również uwagę na problemy, z jakimi borykają się kluby oraz wyzwania, przed jakimi na co dzień stają organizacje pozarządowe”- pisze prezes Kołecki do przewodniczącego Kujawiaka.
– Jeszcze tego samego dnia przygotowałem odpowiedź na to pismo i wysłałem je faksem do Warszawy. Nie widzę przeszkód, aby taka delegacja wzięła udział w obradach rady miejskiej. Zaproponowałem panu prezesowi zabranie głosu około godziny 10.30, czyli na początku sesji. Goście nie będą musieli długo czekać, a my wszyscy unikniemy niepotrzebnego zamieszania. Rozumiem, że pan prezes chce podziękować i prosić o więcej, ale domyślam się, że cel wizyty może być jeszcze inny – mówi przewodniczący Józef Kujawiak.
Nietrudno zgadnąć, że za wizytą prezesa związku stoją działacze „Sokoła”, a Kołecki miałby wystąpić w roli mediatora. Klub „Sokół”, jak wiadomo, założył Henryk Dueskau. Jego zawodnicy nie mogą jednak korzystać z gminnych obiektów w Lasku Miejskim. Do tej pory trenowali w pomieszczeniach udostępnionych przez Romualda Hałabudę na Plebance. Hałabuda chce jednak sprzedać ten majątek i kazał ciężarowcom poszukać nowego lokum. W sprawie udostępnienia „Sokołowi” siłowni zajmowanej obecnie przez „Grom” odbyło się mnóstwo spotkań, często burzliwych, ale porozumienia nigdy nie osiągnięto. Wyremontowana nie tak dawno siłownia w lasku należy do gminy, która zdecydowała, że gospodarzem obiektu będzie miejscowy klub sportowy „Grom”. Na ostatnim spotkaniu padła propozycja, że „Sokół” może wejść do siłowni, jeśli dogada się z „Gromem” co do podziału godzin, ale się nie dogadał. Prezes Zdzisław Błociński powiedział nawet, że jeśli ludzie Dueskaua pojawią się w siłowni, to on zrezygnuje z funkcji prezesa.
Konflikt trwa, ale jak widać, zdesperowani działacze „Sokoła” sięgnęli po najcięższe armaty. Czy wizyta Szymona Kołeckiego w Więcborku przyniesie jakiś  przełom? Przekonamy się już za tydzień.
Pytaliśmy przewodniczącego, czy tematyka wystąpienia prezesa w jakikolwiek sposób nawiązuje do porządku obrad.
– W planie pracy rady jest informacja dotycząca sposobu zagospodarowania i zarządzania bazą sportowo-turystyczną na terenie gminy. Mamy nowego orlika, mamy obiekty na plaży i stadion. Siłownia w lasku też do tej bazy należy – mówi Józef Kujawiak.


Olimpijczyk to kłopot
Kilka tygodni temu w gabinecie burmistrza Pawła Toczki doszło do spotkania z działaczami klubu „Sokół”, którzy po raz kolejny prosili o udostępnienie siłowni. Jednym z argumentów był fakt, że klub ma w swoich szeregach bardzo poważnego kandydata na olimpijczyka, z szansami na wyjazd do Rio de Janeiro.
– Olimpijczyk to kłopot dla Więcborka – miał powiedzieć burmistrz Toczko.
Taki pogląd ojca miasta miał być powtórzony jeszcze raz. Burmistrz może wiele, ale nie wolno mu opowiadać takich rzeczy. W sporcie, nie tylko w ciężarach, nadrzędnym celem jest udział zawodnika  w Igrzyskach Olimpijskich. Po to trenuje się całymi latami, rezygnuje z życia prywatnego i rodzinnego, aby reprezentować swój kraj na olimpiadzie. Posiadanie olimpijczyka to zaszczyt dla lokalnej społeczności, a nie kłopot.
Kiedy Bartłomiej Bonk stał na podium olimpijskim, mieszkańcy Sępólna, nawet ci, których sport nie interesuje, dosłownie pękali z dumy. Kiedy następnego dnia pod dom jego mamy i na siłownię ,,Krajny” zajechały ekipy telewizyjne z najważniejszych stacji, ta duma była jeszcze większa. Dlaczego takich chwil nie mieliby przeżywać mieszkańcy Więcborka?