Ta nagroda Tomasowi się nie należy!
Kilkadziesiąt sekund przed odczytaniem przez burmistrza Stupałkowskiego uzasadnienia decyzji o przyznaniu nagrody św. Wawrzyńca radnemu Januszowi Tomasowi do mównicy nieoczekiwanie podszedł sołtys Zalesia. – Ta nagroda Tomasowi się nie należy! – zagrzmiał Stanisław Stróżyński.
Prowadzący uroczystość przewodniczący Kazimierz Jagodziński próbował ratować sytuację i tłumaczył, że kandydaturę poparło ponad 200 mieszkańców. – Mogę pójść do pierwszego lepszego ogródka piwnego i też zbiorę 200 podpisów – odparł sołtys Stróżyński.
Wszystko to działo się w sali im. Lucjana Prądzyńskiego po brzegi wypełnionej gośćmi. Drobny z pozoru incydent na dobre zburzył podniosłą atmosferę uroczystości.
Do podobnej sytuacji doszło także podczas czwartkowego posiedzenia komisji gospodarki komunalnej, której przewodniczącym jest ten sam Janusz Tomas. Pod koniec spotkania o głos poprosił radny Antoni Dolny z Włościbórka, który nie jest członkiem tej komisji. To nie ma jednak żadnego znaczenia. Obrady komisji są otwarte dla każdego.
– Apeluję do kolegów radnych, aby wycofać się z tej nagrody dla pana Tomasa. Społeczeństwo, zwłaszcza wiejskie, jest zbulwersowane tą kandydaturą. Chodzi o to, że zasługi, które się koledze przypisuje, nie są prawdziwe. Taka jest opinia społeczeństwa i ja to przekazuję – mówił radny Dolny.
– Proszę przedstawić mi konkretne zarzuty. Powiedzieć, które fakty są nieprawdziwe. Ja wiem, Antek, że ty mnie nie lubisz. Nie pozwolę szargać mojego nazwiska. Dziewięć i pół kilometra gazociągu dla miasta, dziesięć lat byłem przewodniczącym rady rodziców w „Trójce”, budowanie sali gimnastycznej w „Jedynce”, rozbudowa szkoły w Lutowie czy działalność w Krajnie – to nic nie znaczy? – odparł przewodniczący Tomas.
Na to odezwał się uczestniczący w posiedzeniu wieloletni radny, a reprezentujący Zarząd Osiedla nr 1 Edward Maziarz:
– Gaz dla Sępólna załatwił Maziarz, jak był radnym wojewódzkim. Maziarz przewodniczącym rady rodziców w szkole numer 1 był przez piętnaście lat i to on przyczynił się do budowy sali gimnastycznej w tej szkole. Tylko, że Maziarz o nagrody nie zabiega.
Na szczęście dyskusję, która zaczęła się przekształcać w licytację zasług, udało się szybko zakończyć. Okazało się, że przeniosła się na dzień następny.
Byliśmy przekonani, że prędzej czy później dojdzie do takiej sytuacji. Już wtedy, kiedy pojawiły się przecieki z nazwiskami kandydatów do nagrody i później przyznaniu jej Januszowi Tomasowi, w mieście zawrzało. Nie dlatego, że dotyczy to Janusza Tomasa, ale dlatego, że dotyczy radnego i to na krótko przed wyborami. Nie jest tajemnicą, że sępoleńskie społeczeństwo postrzega tę osobę jako człowieka z tak zwanego układu, czyli najbliższego otoczenia burmistrza. Tak już jest i koniec. Nikt tej oceny nie zmieni. Mówi się, że jako szef sporej firmy położył w piekarni listę poparcia i już miał ponad 50 podpisów. Dla czystości sprawy należałoby upublicznić tę listę, ale co na to RODO? Wówczas plotka zostałaby ucięta w ciągu kilku sekund.
Dla wielu mieszkańców nagroda św. Wawrzyńca, najważniejsze wyróżnienie w gminie, już dawno została zdeprecjonowana. Właściwie w pierwszych latach jej przyznawania. Jak do prałata Skierki i kanonika Kotewicza porównać całą resztę, dajmy na to wszystkie jednostki OSP czy wszystkie koła gospodyń wiejskich z terenu gminy. Przecież to rozmywa ideę tej nagrody. Kontrowersje będą zawsze. Choćby Stanisław Drozowski. Jako jedyny burmistrz z powiatu stawał na dyscyplinie budżetowej za niepłacenie składek ZUS. Po jego odejściu gminę z potwornych opałów wyciągał, na szczęście z dobrym skutkiem, świętej pamięci burmistrz Jan Kabaciński.
Jeśli w danym roku nie mamy mocnej kandydatury, to nie przyznawajmy nagrody. Po co to robić na siłę? Nic się nie stanie.