Tną bez pozwolenia?
Wycinka drzew i zakrzaczeń między kompleksem ,,Orlik” a starym, wiejskim boiskiem i wokół niego, prowadzona jest na zlecenie gminy. Prace nagle przerwano, a pilarze zniknęli. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, stało się to wówczas, gdy ktoś zaczął pytać w starostwie o zgodę na wycinkę. Takiej zgody póki co nie ma.
– Postępowanie administracyjne w tej sprawie zastało wszczęte 9 lutego. Stosowna informacja została podana do publicznej wiadomości. Dopiero 21 dni od daty podania do publicznej wiadomości możemy wydać stosowną decyzję. Jeśli wycinka jest prowadzona bez decyzji, to będą kary – mówi Barbara Wiśniewska, dyrektor Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Sępólnie.
– Na razie zostały wycięte odrosty o małych przekrojach. Takie do 10 lat można usuwać bez decyzji. Wykonano również zabiegi pielęgnacyjne polegające na obcięciu gałęzi. Wszystko jest pod kontrolą i czekamy na uprawomocnienie decyzji starosty. Wiemy, jak pani dyrektor rygorystycznie podchodzi do tych spraw. Drewno z wycinki otrzyma szkoła w Zalesiu, która chce je spalać w swojej kotłowni – informuje Jarosław Dera, kierownik referatu gospodarki komunalnej Urzędu Miejskiego w Sępólnie.
Drzewa w Wałdowie mają być usunięte, ponieważ gałęzie i liście zasypują boiska na orliku. I to jest fakt. Na sztucznej murawie wielofunkcyjnego boiska widać całe sterty suchych gałązek, które w zetknięciu z kolanami małych sportowców mogą być niebezpieczne.