Tradycyjna powódź na „Zaciszu”
Rytuałem wręcz stają się coroczne powodzie na ogródkach działkowych „Zacisze”. – Przyznam, że od dobrych kilku lat nie widziałem tak zalanej działki jak w tym roku. Praktycznie cała moja działka, z altanką włącznie stanęła w wodzie. Co ja teraz mam z tym zrobić ? – pytał jeden z pokrzywdzonych działkowiczów. Na nic zdały się prośby skierowane do magistratu.
– Sprawa była zgłaszana tydzień przed nowym rokiem. Najwidoczniej ważniejsze były przygotowania do balu sylwestrowego, a potem Trzech Króli. Jak zwykle zlekceważono nasze prośby i na rezultaty długo nie trzeba było czekać – dodaje działkowicz. Pokrzywdzeni zgodnie twierdzą, że przyczyną zalania była niedrożna drenarka. –W zeszłym roku bardziej były zalane działki od strony Hanki Sawickiej, tym razem trafiło na Orzeszkową. Być może prace, które były gdzieś wokoło robione przyczyniły się do zerwania starych odpływów studzienek. To jest niedopatrzenie jesienne, gdzie powinny być sprawdzone wszystkie studzienki czy są drożne – podkreślił kolejny właściciel działki. Trudno się z nim nie zgodzić. Drenarka i kanalizacja deszczowa wymagają naprawy i systematycznych przeglądów, a to zadania leżące między innymi w kwestii gminy. Na apel działkowiczów zareagowała straż, która w pewnym stopniu przyczyniła się do zażegnania problemu, wypompowując wodę do pobliskiego lasku. – Strażacy pomogli tyle, na ile było to możliwe. Z tego, co wiem, w kolejnym dniu pojawiła się ekipa, która na ulicy Turystycznej szukała usterki – mówił działkowiec. Problemu można było uniknąć, wyciągając wnioski z poprzednich lat.