Trzy karetki i śmierć
– Sprzęt służący ratowaniu życia był sprawny, a awaria jednego z samochodów nie miała żadnego wpływu na jego funkcjonowanie – mówi szefowa więcborskiego szpitala, Maria Kiełbasińska.
Jak widać na zamieszczonym obok zdjęciu, faktycznie przed posesją stoją trzy karetki pogotowia. Niezaprzeczalnym faktem jest też to, że pacjent, pan Franciszek ,do którego je wezwano, nie przeżył. Czy awaria jednego z samochodów miała wpływ na tragedię, do której w efekcie doszło? Wśród mieszkańców Więcborka mnożą się domysły.
– Na miejsce zadysponowano karetkę typu „P”, w której nie ma lekarza. Stan pacjenta był jednak bardzo poważny i dlatego dojechała karetka typu „S” z lekarzem. Owszem, jedna z karetek uległa awarii, nie było zasilania, ale dotyczyła ona samochodu, a nie aparatury ratującej życie, która się w niej znajduje. Z całą mocą podkreślam, że ta aparatura była sprawna. Trzecia karetka, która później dojechała, to była karetka typu „P” , czyli transportowa. Ona przyjechała pomóc w usunięciu awarii. O tym zdarzeniu dowiedziałam się dosłownie przed chwilą. Tyle na ten moment mogę powiedzieć – mówi Maria Kiełbasińska.
W tym miejscu można zadać pytanie: czy gdyby podjęto decyzję o natychmiastowym przewiezieniu pacjenta do szpitala, to udałoby się go uratować? Karetka typu „S” stacjonuje w Sępólnie, więc trochę czasu musiało upłynąć, zanim dojechała na miejsce. Ostatecznie, po tym bałaganie pacjent zmarł w szpitalu. W tej sprawie jest wiele znaków zapytania i uważamy, że należy ją dogłębnie wyjaśnić. Do sprawy na pewno jeszcze powrócimy.