Trzylatki do szkoły, sześciolatki do przedszkola
O braku wolnych miejsc w żłobku i przedszkolach pisaliśmy już wielokrotnie. Zresztą nie jest to wyłącznie problem gminy Sępólno. Wprowadzono kilkustopniowy system rekrutacji. Przypomina to zawody sportowe. Kto uzyska największą liczbę punktów, wygrywa, czyli dziecko dostaje się do przedszkola. Znane są też przypadki zapisywania do żłobka nienarodzonych dzieci. Państwo daje 500 złotych na dziecko, ale żłobków i przedszkoli już nie zapewnia. Samorządy kombinują, jak mogą, aby upchać w swoich przedszkolach jak największą liczbę dzieci. W Sępólnie wymyślono, że nowy oddział przedszkola „Bajka” będzie funkcjonował na terenie Zespołu Szkół nr 3. Obie placówki działają po sąsiedzku. Wystarczy przejść na drugą stronę ulicy, na której ruch kołowy jest na szczęście ograniczony.
– Poinformowano nas, że dzieci będą na terenie „Trójki”, ale to przecież trzylatki. Chyba lepiej byłoby, gdyby tam trafiły dzieci sześcioletnie. Dzwoniłam w tej sprawie do pana Tymeckiego i on powiedział, że jest tego samego zdania, ale decyzja należy do dyrektora przedszkola. Wydaje mi się, że coś tutaj postawiono na głowie. Takie malutkie dzieci w jednym budynku z gimnazjalistami! Przecież sześciolatki i tak za rok znajdą się w tej szkole – argumentuje matka trzyletniego dziecka, które ma trafić do „Trójki”.
– Tak, takie rozwiązanie byłoby najlepsze zarówno dla dzieci trzyletnich i sześcioletnich. Gmina chce zapewnić jak najlepsze warunki dla wszystkich dzieci przedszkolnych. W rozmowach z panią dyrektor przedszkola i dyrektorem Tymeckim takie sugestie zostały przekazane. Chcemy, aby dzieci sześcioletnie ostatni rok uczęszczały do oddziału zlokalizowanego w Zespole Szkół nr 3, a trzylatki do przedszkola przy Bajkowej – mówi burmistrz Waldemar Stupałkowski.
Sugestie zostały przekazane, ale nic z tego nie wynika. Rodziców poinformowano, że klamka zapadła.
– Rodzice dzieci, które są już w przedszkolu na Bajkowej, byli za tym, aby ich dzieci tutaj pozostały do końca. Można powiedzieć, że trochę się zbuntowali. Poszli do burmistrza, który powiedział im, że decyzja należy do dyrektora przedszkola i tak zdecydowałam – mówi Joanna Stońska, dyrektor przedszkola „Bajka”.
Mamy nieodparte wrażenie, że coraz większą liczbą szkół i przedszkoli rządzą rodzice. Dyrektorzy nie chcą im się narażać, dlatego ulegają naciskom. Wydawało nam się, że to dyrektorzy mają pełnię władzy w swoich placówkach, ale chyba tak nie jest. Argumenty przedstawione przez naszą Czytelniczkę są tak oczywiste, że aż trudno z nimi polemizować. Do września jest jeszcze trochę czasu. Wydaje nam się, że ten temat należałoby jeszcze przemyśleć. Nawet jeśli w szkole stworzy się idealne warunki dla tych maluchów i odgrodzi się je od uczniów szkoły wysokim murem, to i tak nie będą się one tam czuły dobrze. Z drugiej strony, gdyby nie cofnięcie reformy oświaty, to dzieci sześcioletnie i tak od września byłyby uczniami Zespołu Szkół nr 3.