Udany debiut Piaseczna

Robert Lida, Piotr Pankanin, Robert Środecki, Jacek Grabowski, 21 kwiecień 2013, 09:02
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Relacje z XVI kolejki Ligi Powiatowej.
Udany debiut Piaseczna

Jedna z akcji pod bramką gości w końcówce spotkania Fireman - Obrol, zbliżająca gospodarzy do wyrównania. Fot. Piotr Pankanin

LZS Piaseczno  - Tom-Dach Sitno 5:1 (2:0)
Bramki: Sławomir Kurzyński 2, Łukasz Hoppe, Michał Knuth, Sebastian Hulus - Piaseczno. Michał Nowicki - Sitno. Żk. Łukasz Hoppe Piaseczno. Sędzia Arkadiusz Gnaś.
Debiut LZS Piaseczno w rozgrywkach  ligi powiatowej wypadł bardzo okazale. Wynik boiskowy nie oddaje jednak faktycznych umiejętności gospodarzy, którzy trafili na wyjątkowo słabo dysponowanego przeciwnika. To nie był ten zespół  z Sitna, który tak dobrze znamy i który gromił najlepszych w tych rozgrywkach, zajmując w poprzednim sezonie miejsce na podium. Zespół z Piaseczna wyszedł na boisko bez jakiejkolwiek tremy. Odpowiednio ustawiony i zmotywowany przez prezesa Jarosława Tadycha już w 17. min  zdobył swoją pierwszą, historyczną bramkę. Bramka została zdobyta w niecodziennych okolicznościach. Łukasz Hoppe zauważył, że niski wzrostem bramkarz Sitna zrobił dwa kroki do przodu i z odległości ponad 30 metrów trafił tuż pod poprzeczkę. Motorem napędowym wszystkich akcji gospodarzy był znany kibicom Krajny „Kura”, czyli Sławek Kurzyński. Kolejne trafienie w 33. min po rzucie rożnym to jego dzieło. Goście w tym czasie nie potrafili zorganizować groźnej akcji. Andrzejowi Hipplerowi tylko raz udało się uciec lewą stroną, ale jego strzał minął słupek bramki bronionej przez Dawida Jędrzejewskiego. Jeszcze przed przerwą wynik mógł podwyższyć Michał Knuth, ale piłkę po jego strzale sparował Spichalski. Ta odbiła się od poprzeczki i trafiła do jednego z obrońców. Knuth poprawił się w 47. min i z bliska wpakował piłkę do siatki. Kurzyński miał cztery dogodne sytuacje do zdobycia kolejnych bramek. Wykorzystał tylko jedną w 59. min. Goście rozmiary porażki zmniejszyli po strzale Michała Nowickiego, który wykorzystał spore zamieszanie na polu bramkowym. Wynik spotkania ustalił Sebastian Hulus, który sam ograł całą obronę gości. Gospodarze na tle słabego przeciwnika wypadli poprawnie, ale pokazali drzemiący w nich potencjał.

Zobacz zdjęcia


Time Lubcza - Mastel Lutowo 2:3 (1:1)
Bramki: Mateusz Tomasz, Tomasz Antczak - Lubcza. Marek Dankowski 2 oraz samobójcza - Lutowo. Żk. Adrian Kolasa, Cezary Pytlak Lutowo. Sędzia Kazimierz Linke.
Na „stadionie” w Lubczy obejrzeliśmy bardzo dobre spotkanie drużyn bijących się o najwyższe cele. Po zimowej przerwie u jednych i drugich brakowało przede wszystkim czucia piłki i skuteczności, ale w miarę upływu czasu to powinno się poprawić. W zespole gości zabrakło Wojtka Splitta, Sebastiana Obary i Łukasza Tomasza, a więc filarów drużyny. Wojtka w bramce zastąpił „Baggi”. Luki po najlepszych strzelcach nie udało się wypełnić. Nie mógł tego nawet zrobić jak zwykle ruchliwy i pracowity Tomek Antczak. W 16. min z piłką na prawej stronie znalazł się Mateusz Tomasz. „Mandżur” huknął w długi róg i gospodarze objęli prowadzenie. Goście nie mogli oddać skutecznego strzału. Ich dośrodkowania najczęściej lądowały na głowie Szymona Nowakowskiego, który skutecznie oddalał niebezpieczeństwo od swojej bramki. Od czego jednak Lutowo ma Marka Dankowskiego?. Popularny „Ciapek” wkręcił w trawę trzech obrońców na środku pola karnego i zdobył wyrównującą bramkę. W pierwszej połowie najlepsze wrażenie po stronie gości sprawiał doświadczony Krzysztof Prasał. W 36. min wyłożył piłkę „Ciapkowi” co do milimetra, a ten nie miał wyjścia i wpakował ją do bramki. O losach spotkania zdecydowało samobójcze trafienie Dawida Musiała. Gospodarze rzucili się do odrobienia jednobramkowej straty, ale mieli zbyt mało argumentów aby pokonać dobrze wykonującego swoje obowiązki Wojciecha Bettina.

Zobacz zdjęcia


Fireman Zabartowo/Pęperzyn - Obrol Obkas  3:3 (1:1)
Bramki: Adrian Łabuszewski 2, Marcin Myślicki - Zabartowo. Tomasz Maculewicz 3 - Obkas. Żk. Daniel Mańczuk (trzecia kartka), Łukasz Bethke, Jacek Nowak, Karol Bronowicki 2 (czwarta i piąta kartka) - Zabartowo. Czk. Karol Bronowicki - Zabartowo. Sędzia Marcin Lica.
Przed meczem miejscowi piłkarze zapowiadali zdobycie trzech punktów. Niewiele jednak brakowało, by trafiły one na konto Obrolu. Na początku z dużym animuszem zaatakował Fireman. Wzmocniony „Bobim”, czyli  Łukaszem Bathke z Runowa, chciał jak najszybciej zdobyć gola i kontrolować grę. Nie udało się, ponieważ w 25. min prowadzenie uzyskali goście z rzutu karnego, egzekwowanego przez ciągle bramkostrzelnego Tomasza Maculewicza. Wyrównanie padło 6 min później po totalnym oblężeniu bramki Obrolu strzeżonej ze zmiennym szczęściem przez Krystiana Kowalskiego. Pomiędzy lasem nóg piłka trafiła  do Marcina Myślickiego, który z najbliższej odległości wpakował ją do siatki. W  całym meczu miał on kilka świetnych okazji strzeleckich, jednak i na nim przewlekła zima odbiła piętno.
Druga połowa zaczęła się obiecująco dla gospodarzy. Już w 51. min Adrian Łabuszewski wykorzystał rzut karny i uradował miejscowych kibiców. Niestety, tylko na minutę, bo ledwie ucichły owacje gospodarzy, po celnym rzucie karnym Maculewicza radość udzieliła się gościom. Od tego momentu mecz się zaostrzył, a kibice nie przebierali w słowach, domagając się od sędziego znacznie większego obiektywizmu. Liczyli na to zwłaszcza po przynajmniej jednym niedostrzeżonym zagraniu gości ręką w polu karnym oraz brzydkich faulach, za które brakowało kartek. Za to w drugą stronę sypały się one gęsto. Właśnie po jednym z zawsze zauważanych fauli gospodarzy w 61. min, Tomasz Maculewicz piłkę ustawioną przed polem karnym wpasował precyzyjnie w bramkę Firemana. Jej dobrze spisujący się strażnik „Melon”, czyli Bartosz Gwizdalak, musiał skapitulować. Nerwowa końcówka nie wróżyła nic dobrego. Mnożyły się faule i niepotrzebne pyskówki. Z rosnącej przewagi goście zdołali jedynie wyrównać po strzale Adriana Łabuszewskiego w 96. min. Jak to podsumować? Za dużą chęcią do gry nie zawsze nadążały umiejętności i... przespana długa zima.

Zobacz zdjęcia


 LZS Płocicz - Fuks II Wielowicz 4:0 (1:0)
Bramki:  Arkadiusz Fridehl 3, Adam Napierski. Sędzia Arkadiusz Gnaś.
Pierwsza połowa meczu ukazała znakomite predyspozycje i potencjał odmłodzonej ekipy z Wielowicza. Płociczanie, jak wiadomo, od dawna są bardzo silną drużyną, która walczy do samego końca. Przez pierwsze 40 min gry obydwie drużyny walczyły jak równy z równym. Fuks pokazał, że też potrafi grać w piłkę i że tak łatwo skóry nie sprzeda. Dopiero 5  min przed końcem pierwszej połowy Arkadiusz Fridehl wykorzystując nieuwagę obrony, zdobył pierwszą bramkę dla miejscowych.
Po przerwie na boisku prym wiedli gospodarze. Już w na samym początku Adam Napierski zdobył drugą bramkę dla Płocicza. Mimo ogromnych chęci Fuks nie zdołał przebić się przez obronę, na czele której stał niezawodny „Józek”. Gdy bracia Karol i Maciej Schefflerowie, napastnicy Fuksa, nabiorą większej pewności, będą groźną bronią w walce o wymarzony laur zwycięstwa. Na zakończenie po stracie kolejnych dwóch bramek i zdobyciu hat-tricka przez Arka Fridehla, Karol Scheffler chciał zdobyć honorowego gola, jednakże precyzyjnie przyjęta piłka zamiast wpaść do siatki, przeleciała minimalnie nad poprzeczką. Całe spotkanie było ciekawym widowiskiem, jednakże lepsze zgranie miejscowych nie pozwoliło na rozwinięcie skrzydeł przez nieopierzoną jeszcze ekipę z Wielowicza.

Zobacz zdjęcia


Sosenka Sośno - MTK Orzeł Dąbrowa  3:4 (1:1)
Bramki: Kamil Rudziński 2, Krystian Gbur, Bartłomiej Wojtasik - Dąbrowa. Ariel Stremlau 2, Marek Herzberg - Sośno. Żk. Waldemar Gackowski, Damian Pachocki - Sośno; Łukasz Stryszyk, Stanisław Stryszyk - Dąbrowa. Sędzia Marcin Lica.
Już ok. 10 min Ariel Stremalu z pomocą Marka Herzberga, który po dłuższej przerwie powrócił na murawę zdobył pierwszą bramkę dla Sosenki. Po kolejnych 20. min Kamil Rudziński doprowadził do remisu. Gra toczyła się na całej powierzchni boiska i mogła się podobać, jednakże wiele akcji podbramkowych kończyło się idealną zaporą w postaci bramkarzy Dariusza Ziegerta i Kamila Brysia. Kamil Gbur z Dąbrowy i Damian Twardy z Sośna próbowali zapisać się na liście strzelców, jednak ich strzały okazały się nieprecyzyjne i piłka zamiast znaleźć się w siatce, odbiła się od poprzeczki. Na zakończenie pierwszej połowy piłka odbijała się jak w bilardzie. Brak precyzji lub dobra interwencja bramkarzy uniemożliwiała zdobycie gola.
Po przerwie obydwie drużyny rozpoczęły grę od początku i każda chciała zdobyć laur zwycięstwa. Na kolejną bramkę nie trzeba było długo czekać. Po faulu w obrębie pola karnego gości sędzia odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł Marek Herzberg i zaskakując bramkarza Orła zdobył drugi gol dla Sosenki. Niezawodny w ubiegłym sezonie Ariel Stremlau tego dnia nie mógł się wstrzelić w zbyt, dla niego, wąską bramkę. W 70. min Krystian Gbur doprowadził do kolejnego remisu. Gra nadal toczyła się w wyrównanym tempie, jednak do czasu, gdy gibki Stremlau zdobył gola dla miejscowych. Dąbrowa nie została dłużna i odpowiedziała bramką za bramkę. Mimo wielu akcji i wyrównanej grze Sosenka przegrała bardzo pechowo. Zwycięski gol dla Orła padł w doliczonym czasie gry po strzale Kamila Rudzińskiego. Zwycięstwo dąbrowiczan nie podlega jednak dyskusji. Umiejętności piłkarzy i wyrównana forma obydwu drużyn zasługiwały na remis, który byłby najsprawiedliwszym rozwiązaniem.

Zobacz zdjęcia


Victoria Orzełek - HZ Zamarte 2:1 (1:0)
Bramki: Marcin Szreder, Wojciech Steinborn - Orzełek. Dariusz Synak - Zamarte. Żk. Krzysztof Myszkowski - Orzełek. Sędzia Stanisław Żekiecki.
W pierwszej odsłonie mecz toczył się pod dyktando gospodarzy, którzy wykazywali większą chęć do gry. Poruszali się szybciej od drużyny gości. Już w 9. min  gospodarze mogli prowadzić, ale piłka bita z rzutu wolnego przez Krzysztofa Myszkowskiego wylądowała na poprzeczce bramki gości. Pięć minut później świetne podanie w wolne pole na bramkę mógł zamienić Marcin Szreder. Popularny ,,Paszczak” uderzył z całej siły w krótki róg bramki strzeżonej przez Macieja Pasińskiego. Piłka po jego strzale odbiła się od słupka i wyszła na aut. Goście nie mogli skonstruować żadnej składnej akcji. Co jakiś czas próbowali się odgrywać strzałami z dystansu. Brakowało im szczęścia i precyzji. W 20. min  wynik spotkania otworzył Marcin Szreder. ,,Paszczak” kolejny raz urwał się obrońcom gości i pomknął z piłką w stronę bramki. Jego strzał obronił bramkarz przyjezdnych, ale przy dobitce z główki był bezradny. Goście przypuścili szturm na bramkę gospodarzy pod koniec pierwszej połowy, strzelili nawet gola, ale arbiter tego meczu go nie uznał, dopatrując się pozycji spalonej. Kilkakrotnie swój zespół z opresji ratował Łukasz Czapiewski, który popisał się niebywałym refleksem.
Gospodarzom wystarczyło sił na pierwszy kwadrans drugiej połowy. W 60. min Wojciech Steinborn po solowej akcji podwyższył prowadzenie. Ten sam zawodnik mógł rozstrzygnąć losy meczu, ale nie trafił do pustej bramki z najbliższej odległości. Ostatnie pół godziny to zdecydowana dominacja gości. Na bramkę drużyny z Orzełka sunął atak za atakiem. W 70. min przyjezdni wykonywali rzut rożny. Najprzytomniej w polu karnym Victorii zachował się Dariusz Synak, który z bliskiej odległości wpakował piłkę do bramki. Gol kontaktowy uskrzydlił zawodników z Zamrtego. Jednak wynik meczu już się nie zmienił. Gdyby goście mieli lepiej ustawione celowniki, to z Orzełka wywieźliby jeden punkt. Za przespanie pierwszej połowy i pierwszego kwadransa drugiej mogą mieć pretensje wyłącznie do siebie. W całym meczu gospodarze stworzyli sobie więcej sytuacji do strzelenia bramki i odnieśli zasłużone zwycięstwo.

Zobacz zdjęcia


LZS Lutówko - KS Kawle 3:0 w.o.
Wynik boiskowy 2:2

W drużynie gości zagrał nieuprawniony zawodnik, Wojciech Kiełkowski. Sędzia Wiesław Jarząb.
To był typowy mecz walki dwóch drużyn z dolnych rejonów tabeli. Faworytem niedzielnej potyczki byli goście, którzy jesienią w pięknym stylu potrafili ograć drużynę lidera. Niestety, w ich szeregach zabrakło kilku kluczowych zawodników, którzy jesienią nadawali ton grze (Janke, Wilczek). Zmiennicy nie wypełnili luk po swoich starszych i bardziej doświadczonych kolegach. Na boisku rywalizowały dwie drużyny prezentujące podobny poziom sportowy, jednak to gospodarze byli znacznie szybsi i bardziej zdeterminowani. Pomimo wszystko mecz rozpoczął się zgodnie z planem. W 10. min na listę strzelców wpisał się Arek Zieliński, który chytrym strzałem przelobował bramkarza gospodarzy i wyprowadził gości na prowadzenie. Ostatni kwadrans pierwszej połowy był popisem Dawida Żmicha. W ciągu kilkunastu minut najmniejszy zawodnik na boisku dwukrotnie wykorzystał błędy defensorów z Kawli i wpisał się na listę strzelców. Ku uciesze miejscowej widowni na przerwę gospodarze schodzili z zapasem jednej bramki. – Panowie, nie ma gry. To, co dzisiaj robimy na boisku, to jakaś popelina. Nie widzę zaangażowania i ruchu bez piłki – karcił w przerwie swoich podopiecznych Janusz Nowaczyk. W 73. min, debiutujący w barwach żółtych Sebastian Siekierka, doprowadził do wyrównania. Goście cieszyli się tak, jakby wygrali piłkarską ligę mistrzów. Do końca meczu obie drużyny starały się uniknąć błędów w defensywie i pilnowały remisu. W niedzielę lepszym zespołem byli gospodarze, którzy bez trudu dochodzili do szesnastki gości. Później brakowało ostatniego podania otwierającego drogę do bramki. W polu karnym przeciwników panował chaos. Zawodnicy z Lutówka w przerwie zimowej poprawili wykonywanie stałych fragmentów gry. Kilka razy bardzo groźnie strzelali na bramkę gości z rzutów wolnych, ale futbolówka o kilkanaście centymetrów mijała słupek i porzeczkę bramki strzeżonej przez Marcelego Kowalskiego. Dodatkowym utrudnieniem dla zawodników obu drużyn był fatalny stan boiska. Były miejsca, w których na płycie stały kałuże wody.
Po zakończeniu pojedynku okazało się, że w drużynie gości grał nieuprawniony zawodnik. Zarząd ligi postanowił ukarać drużynę z Kawli i przyznać walkowera gospodarzom, którzy zasłużyli na 3 punkty.

Zobacz zdjęcia






Najlepsi strzelcy
19 bramek Marcin Szreder - Orzełek.
17 bramek Ariel Stremlau - Sośno.
15 bramek Kamil Rudziński - Dąbrowa.
14 bramek Dawid Wierzchucki - Obkas.
13 bramek Andrzej Hippler - Sitno.
12 bramek Bartłomiej Wojtasik -Dąbrowa.
10 bramek Arkadiusz Fridehl, Adam Napierski - Płocicz.