Więcbork

Ukradła setki tysięcy, oddała grosze

Robert Lida, 09 grudzień 2022, 09:36
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W sierpniu 2014 roku przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy zapadł wyrok w sprawie byłej głównej księgowej Biura Obsługi Oświaty Samorządowej w Więcborku oskarżonej o przywłaszczenie 767.926,42 złotych. Oskarżona przyznała się do winy i dobrowolnie poddała się karze. Jednocześnie przed sądem zobowiązała się do naprawienia szkody. Do dziś tych pieniędzy nie oddała. – Skierowaliśmy do sądu pozew o zapłatę. Dopiero teraz udało nam się skutecznie doręczyć jej treść tego pozwu – mówi burmistrz Więcborka Waldemar Kuszewski.
Ukradła setki tysięcy, oddała grosze

2014 rok. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy

Na ślad potężnej afery finansowej w więcborskim BOOS-ie wpadła zatrudniona przez ówczesnego burmistrza Pawła Toczkę biegła księgowa Alicja Pląsek. Sprawa trafiła do prokuratury, a żmudne śledztwo zakończyło się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia. 
– Musiałem wykonać ogromną pracę. Przeanalizowałem dokumenty znajdujące się w 178 segregatorach, 5 teczkach i 6 mniejszych segregatorach. Były to dokumenty księgowe biura i podległych mu jednostek. Zajęło mi to ponad 10 miesięcy. Od 2003 roku dowody papierowe i elektroniczne nie były tożsame. Różniły się kwotami, numerami oraz danymi odbiorców. Dowody papierowe miały znamiona podrobionych. Różnice w kwotach wpływały na konto oskarżonej, jej męża i synowej –  mówił podczas sądowego procesu Radosław Tyburczy, biegły z dziedziny rachunkowości powołany przez sąd. 
Ujawniony proceder trwał  od  2003 roku do 2012 roku. Do dziś zastanawiamy się, jak można wyprowadzić tak ogromną kwotę z publicznej jednostki? Dlaczego nie wpadła na to żadna kontrola? Nie poznaliśmy wersji ówczesnego dyrektora BOOS Waldemara Kuczerepy, ponieważ dwukrotnie nie stawił się w sądzie. 
Danuta Sz. na początku nie przyznawała się do winy i odmawiała składania wyjaśnień. Jednak podczas rozprawy, w czasie której zeznawał Radosław Tyburczy nagle wstała i oświadczyła:
– Chciałabym się przyznać do zarzucanych mi czynów. Bardzo żałuję tego, co zrobiłam. Zdaję sobie sprawę, że skrzywdziłam moich najbliższych, znajomych i współpracowników. Wszystkich chcę za to przeprosić. Jednocześnie zobowiązuję się do naprawienia szkody. Nie mam zastrzeżeń do ustaleń biegłego. 
Było to jednoznaczne ze złożeniem wniosku o dobrowolne poddanie się karze, który zaakceptował prokurator. Obrońca oskarżonej dodał, że jego klientka nie ucieka z majątkiem i jest gotowa przenieść na gminę prawo własności do swoich nieruchomości bądź je spieniężyć, a uzyskane w ten sposób środki w całości wpłacić na konto poszkodowanego. W tej sytuacji sąd zamknął przewód sądowy i ogłosił wyrok 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat, zakaz zajmowania stanowisk związanych z odpowiedzialnością materialną i prowadzenia księgowości na 5 lat oraz zobowiązał oskarżoną do naprawienia szkody w całości. Problem w tym, że sąd nie określił w jakim terminie ta znaczna szkoda ma być naprawiona. Nie zbadał również statusu prawnego nieruchomości, o których mówiła kobieta. Efekt po upływie tylu lat jest taki, że ukradzionych pieniędzy poszkodowany, czyli gmina Więcbork, do dzisiaj nie odzyskał. 
– Pani Sz. wpłaca małe kwoty i na tym sprawa się kończy. Właściwie może powiedzieć, że stara się naprawić szkodę w miarę swoich możliwości. Gminie do dziś nie udało się również przejąć wspomianej nieruchomości. Sąd nie reaguje na taki stan. W tej sytuacji złożyliśmy powództwo o zapłatę. Był ogromny problem ze skutecznym doręczeniem jej tego podwództwa, ale w końcu się udało. Może sprawa wreszcie ruszy do przodu – mówi burmistrz Waldemar Kuszewski. 
Już po uprawomocnieniu wyroku okazało się, że Danuta Sz. nie jest właścicielką  nieruchomości, a konkretnie domu mieszkalnego, tylko współwłaścicielką. Bez zgody współwłaściciela nic nie można zrobić. 
Nie jest to jedyny tego typu przypadek na naszym terenie. Dokładnie to samo dotyczy skazanej przez ten sam sąd Adeli W., byłej księgowej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej Pracowników Oświaty w Sępólnie. Kobieta wyprowadziła z kasy prawie 300.000 zł i nadal jej nie oddała mimo zobowiązania do naprawy szkody, które było warunkiem przyjęcia przez sąd wniosku o dobrowolne poddanie się karze. 
W Polsce trwa jałowa, ale do granic możliwości upolityczniona dyskusja na temat reformy sądownictwa. W pierwszej kolejności należałoby zająć się przewlekłością postępowań oraz tak zwaną nieuchronnością kary. Nieważne, czy kara ma być surowa czy łagodna. Kara musi być nieuchronna. Jeśli sąd wydał wyrok pozbawienia wolności na czas próby, stawiając jednocześnie określone warunki, to brak ich spełnienia oznacza odwieszenie kary. Tak się jednak nie dzieje. Przecież w tutaj chodzi o prawie 800.000 zł publicznych pieniędzy.