Ulżyli najuboższym i złamali prawo
Połowa stawki dla najbiedniejszych
Znowelizowana ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach uderza w najbiedniejszych, zwłaszcza w rodziny wielodzietne. We wszystkich gminach powiatu wysokość opłaty śmieciowej będzie uzależniona od tego, ile osób zamieszkuje w danym gospodarstwie domowym oraz od tego, czy śmieci będą segregowane czy wrzucane do jednego worka. Podczas wielogodzinnych posiedzeń komisji radni ustalili, że od lipca przyszłego każdy mieszkaniec gminy, który segreguje odpady, zapłaci miesięcznie 8 zł, natomiast każda osoba, która wrzuca wszystkie wyprodukowane przez siebie śmieci do jednego worka, zapłaci 13 zł. Wszystko wskazywało na to, że podczas sesji radni zatwierdzą stawki bez ingerencji w ich wysokość. Tak się jednak nie stało. Gdy kierownik Referatu Rolnictwa, Leśnictwa i Dróg w Urzędzie Miejskim w Więcborku przedstawił wszystkie uchwały dotyczące problematyki związanej z wprowadzeniem w życie nowej ustawy śmieciowej, o głos poprosił radny Waldemar Kuszewski. Jego wypowiedź dotyczyła najuboższych rodzin wielodzietnych, dla których przyszłoroczna opłata śmieciowa będzie dużym obciążeniem domowego budżetu. – Poszperałem trochę w internecie i znalazłem uchwałę Rady Gminy w Sicienku. Tamtejsi radni ustalili stawkę opłaty śmieciowej w wysokości 10 zł od osoby, gdy śmieci są segregowane. W przypadku gdy liczba osób stanowiąca wspólne gospodarstwo domowe przekracza 4, w wysokości 5 zł od każdej następnej osoby powyżej 4. To oznacza, że członkowie rodzin wielodzietnych w przypadku segregowania śmieci będą płacić połowę - powiedział radny, który zachęcał do powielenia tego rozwiązania w Więcborku. Za odpady mieszane, które nie są zbierane w sposób selektywny, każdy mieszkaniec Sicienka i najbliższej okolicy zapłaci 16 zł miesięcznie. – O tym, że Sicienko przymierza się do takiego rozwiązania, wiedziałem od dawna. Z tego, co mi wiadomo, nie ma możliwości różnicowania opłaty. Niestety, ustawodawca robi z nami co chce – mówił burmistrz Więcborka Paweł Toczko. O opinię w tej sprawie poproszony został radca prawny magistratu. – Moim zdaniem, ustawa nie upoważnia rady do różnicowania wysokości opłat – powiedział Krzysztof Hoffman. Ta sama ustawa nie zabrania jednak takiego rozwiązania. – Nie obawiajmy się podejmować decyzji, które są trudne i zarazem bardzo ważne dla naszych mieszkańców. Jeżeli uchwała będzie niezgodna z prawem, to organ kontrolny nam ją uchyli – przekonywał radny Kuszewski. Wtórował mu radny Mariusz Wobszal. – Ile jest rodzin wielodzietnych na terenie naszej gminy? Przypuszczam, że niewiele. Warto tej grupie ulżyć – nawoływał radny. Tomasz Fifielski oznajmił, że każda uboga rodzina wielodzietna otrzymuje dodatek mieszkaniowy z opieki społecznej. Przewodniczący rady miejskiej poddał pod głosownie wniosek formalny radnego Kuszewskiego, który zakładał obciążenie połową opłaty każdej osoby powyżej czwartej w rodzinie wielodzietnej. Za przyjęciem tego wniosku głosowała większość rady. Ireneusz Balcer i Józef Kujawiak byli przeciwni, natomiast Stanisław Piłka wstrzymał się od głosu. Po przegłosowaniu wniosku przewodniczący rady zarządził pięć minut przerwy. Ten czas radni wykorzystali na zredagowanie i dopisanie dodatkowego punktu do uchwały. Brzmi on następująco: ,,Ustala się niższą (50%) stawkę za zbiórkę odpadów selektywnych dla każdego członka rodziny wielodzietnej w przypadku, gdy liczba osób tworzących gospodarstwo domowe przekracza 4, od każdej następnej osoby powyżej 4”. W praktyce w przypadku rodzin wielodzietnych rodzice i dwoje dzieci będą obciążeni normalną stawką, kolejne dzieci będą płaciły o połowę mniej. Warunek jest tylko jeden: odpady muszą być segregowane. Większość rady głosowała za przyjęciem uchwały w poprawionym kształcie. Kujawiak i Balcer ponownie byli przeciwni, natomiast Grażyna Witczak i Stanisław Piłka wstrzymali się od głosu. W Więcborku udało się zrobić to, co było nie do zrobienia w Sępólnie. W stolicy powiatu podczas sesji padła propozycja zwolnienia z opłat niektórych członków rodzin wielodzietnych, ale żaden z radnych nie podjął tematu. – Mamy świadomość, że ustawa krzywdzi rodziny wielodzietne. Po wprowadzeniu nowego systemu nikomu nie będzie się kalkulowało wyrzucanie śmieci do lasu – powiedział na zakończenie tego punktu obrad przewodniczący rady miejskiej. W pierwszym kwartale przyszłego roku w gminie Więcbork rozpocznie się kampania informacyjna dotycząca znowelizowanej ustawy śmieciowej.
Ważne pytania bez odpowiedzi
Za sprawą kilku ważnych interpelacji początek sesji był bardzo interesujący. Radny Andrzej Wenda zapytał, jakie będą skutki finansowe odejścia dyrektora Biura Obsługi Oświaty Samorządowej i czy jest to początek zmian? Beata Lida zapytała, na jakiej podstawie wypłacono nagrody dyrektorom szkół, skoro BOOS nie miał zabezpieczonych środków na ten cel w swoim budżecie? – Dyrektor wypłacił pieniądze, których nie miał, a teraz zwraca się o pieniądze do gminy - skwitował jej wypowiedź radny Mariusz Wobszal. Radny Waldemar Kuszewski zadał najprostsze z możliwych pytań: czy dokonano już odbioru technicznego orlika? Na żadną z wymienionych interpelacji burmistrz nie odpowiedział. – Muszę się przygotować i odpowiem na kolejnej sesji – powiedział ku ogólnemu zdziwieniu Paweł Toczko. Na sali obrad siedział kierownik referatu inwestycji, który nie wyrywał się do odpowiedzi w sprawie orlika. Odpowiedzi na pytania i interpelacje radnych powinny być udzielane na tej samej sesji, chyba że wymagają czasochłonnego szperania w dokumentach bądź korespondencji. W tym przypadku tak nie było.
Mecenas nie reaguje
Rada miejska mocą uchwały wyraziła zgodę na rozwiązanie stosunku pracy przez firmę Gabi bis z siedzibą w Piaskach z radnym Ireneuszem Belcerem. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby sam zainteresowany nie brał udział w głosowaniu. Wiceprzewodniczący rady głosował we własnej sprawie, a urzędowy mecenas nie zareagował. Ta uchwała jest niezgodna z prawem i powinna wylądować w koszu.
Minuta ciszy
Czwartkowe obrady odbywające się w 31 rocznicę ogłoszenia stanu wojennego rozpoczęły się minutą ciszy. W ten sposób radni upamiętnili osoby represjonowane przez komunistycznych oprawców na początku lat 80.
Po co komisje, po co urzędnicy?
Podczas sesji więcborscy radni szczegółowo analizowali większość podejmowanych uchwał, tak jakby widzieli je na własne oczy raz pierwszy. Co zatem ci sami radni robią podczas wielogodzinnych obrad komisji, skoro na sesjach ,,mielą” to samo? Po co na sesjach siedzą urzędnicy, skoro pomimo ich obecności i duchowego wsparcia burmistrz nie odpowiada na ważne pytania i interpelacje radnych? Sesje są po to, żeby głosować, ewentualnie dyskutować, gdy coś jest niezrozumiałe. W Więcborku punkt po punkcie analizuje się większość uchwał. Od tego są komisje.