Płosków (gmina Sośno)
Urodzeni w Płoskowie
Niecodzienna uroczystość w Płoskowie. W piątkowy wieczór odsłonięto tutaj pamiątkową tablicę zawieszoną na froncie budynku, w którym od 1928 roku mieściła się placówka medyczna z izbą porodową. Tylko w latach 1951-1958 urodziło się tutaj 407 dzieci. W piątek miejsce swojego urodzenia odwiedziło 18 z nich.
Płosków to obecnie najmniejsza wieś w gminie Sośno. Mieszka tutaj 49 osób. Wieś jest częścią sołectwa Wielowicz, które słynie z pielęgnowania, odkrywania i upamiętniania swojej historii. Pomysłodawcą tablicy jest urodzony w Płoskowie Andrzej Krupa, który do 3. roku życia mieszkał w Szynwałdzie, a obecnie mieszka w Inowrocławiu. Podczas objazdu rodzinnych stron z ciocią Janiną, siostrą zakonną franciszkanką, pokazał jej dom, w którym się urodził. Siostra Janina była zdziwiona, że w takim miejscu oddalonym od świata istniała izba porodowa i nie zostało ono upamiętnione choćby tablicą. Temat podchwycił Marian Karamucki, sołtys sąsiedniego Szynwałdu, który podjął się organizacji tej szczególnej uroczystości. Jej datę wybrano nieprzypadkowo. Ostatni dzień maja jest poświęcony Najświętszej Maryi Pannie. To także przeddzień Międzynarodowego Dnia Dziecka. Właśnie dlatego na początku odprawiono tutaj nabożeństwo majowe z udziałem proboszcza parafii w Wielowiczu, ks. Janusza Dróżkowskiego.
Tak zwana placówka medyczna działała tutaj przed wojną w budynku szkoły. Obecnie to ostatni budynek po prawej stronie wsi, jadąc w kierunku Rogalina. W latach przedwojennych dzieci rodziły się głównie w domach. Natomiast od 1958 roku, poza pojedynczymi przypadkami, w więcborskim szpitalu. W latach 1951-1958 w izbie porodowej w Płoskowie urodziło się 407 dzieci. Obecnie szpital w Więcborku takich statystyk może tylko pozazdrościć. Podobno wszystkie dzieci urodzone w Płoskowie były żywe i zdrowe. Osiemnaścioro z nich mogliśmy poznać w piątek, ale nie byli to jedyni świadkowie odsłonięcia tablicy. Byli nimi również potomkowie tutaj urodzonych, małżonkowie i wiele innych osób. Tablicę odsłonił pan Andrzej Krupa oraz córka ostatniej pracującej tutaj położnej, mieszkająca w Sępólnie pani Ewa Tłok (z d. Mioduch). Tablicę, nad którą znalazło się ogromne serce, poświęcił ks. proboszcz.
– Kochani, to jest święte miejsce. Tutaj rodziło się nowe życie, a to serce to serce każdej matki – mówił ks. Janusz.
– Serce moje się raduje, że przyznajemy się do naszych korzeni i do miejsca, z którego pochodzimy. Dzisiejsza uroczystość to spotkanie bardzo spontaniczne. To pan Andrzej Krupa, taki dobry duszek krążący nad społecznością naszej gminy, nieraz już pokazał, że potrafi pamiętać o historii, o nas. Za tę inicjatywę i za ufundowanie tej tablicy należą się panu wielkie brawa. Dziękujemy serdecznie. Cieszę się, że możemy państwa tutaj w naszym sołectwie, do którego oczywiście się przyznaję, możemy państwa gościć. W tym budynku do 1963 roku funkcjonował punkt lekarski, tak to się nazywało. W tym roku został wybudowany ośrodek zdrowia w Sośnie. Badając kiedyś historię tych terenów, natrafiłem na informację, że wcześniej w tym budynku była szkoła. Mamy pieczęć tej szkoły, która jest w rodzinie pana Franciszka Kuicha, kierownika Szkoły Podstawowej w Wielowiczu, który od 1920 roku do wojny był kierownikiem. Potem przez kilka lat po wojnie była tutaj szkoła i potem, tak jak wszyscy potocznie mówimy, porodówka. W urzędzie gminy zbadaliśmy lata 1951- -58. Później rodziły się tutaj pojedyncze osoby, ale nie mieliśmy żadnych dokumentów. Dlatego przyjęliśmy te lata, policzyliśmy wszystkie dzieci z USC Wielowicz. Przypomnę mieszkańcom Sośna, że Wielowicz był kiedyś wioską gminną. Najpierw był Wielowicz, a potem Sośno – mówił wójt Piotr Dobrzański, znany miłośnik historii Wielowicza i okolic.
Bardzo ciekawy i wyjątkowy dokument przywiozła ze sobą pani Elżbieta. Była to wydana w latach 50. ubiegłego wieku przez Urząd Stanu Cywilnego w Wielowiczu książeczka stanu cywilnego. W tej książeczce odnotowywano wszelkie zdarzenia związane ze stanem cywilnym: od urodzin aż po zgon, który wówczas nazywano zejściem. W tej niepozornej książeczce jest zapisana cała historia rodziny pani Elżbiety.
Piątkowa uroczystość na odsłonięciu pamiątkowej tablicy się nie zakończyła. Dom, w którym urodziło się kilkaset dzieci, obecnie jest domem mieszkalnym. Jego właściciele, Aneta i Władysław Kuflowie, zaprosili wszystkich uczestników na swoje podwórko, gdzie przygotowali dla nich poczęstunek. Dopiero tutaj mogliśmy usłyszeć dziesiątki rodzinnych historii, których początek ma miejsce w Płoskowie. Na wszystko z góry patrzyła bociania rodzina, która swoje gniazdo uwiła tuż obok dawnej izby porodowej. Czy to przypadek?