Urzędnicy szkolili się w spa
W czwartek rano spod drzwi Urzędu Miejskiego w Sępólnie wyruszył autokar wypełniony urzędnikami. Lokalni samorządowcy wyruszyli w daleką drogę na Mazury. Celem ich podróży był krzyżacki zamek w Rynie zaadaptowany na nowoczesne centrum szkoleniowo-wypoczynkowe. Olbrzymich rozmiarów obiekt zlokalizowany jest na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Ośrodek dysponuje niezliczoną ilością sal konferencyjnych, salonem gier i zabaw oraz nowoczesnym spa księżnej Anny. Za najtańszy nocleg w hotelu trzeba zapłacić 200 zł. Organizatorzy wyszli z założenia, że na unijnym szkoleniu muszą panować unijne warunki. Do Ryna pojechała cała śmietanka najważniejszych urzędników z burmistrzami Sępólna i Więcborka oraz starostą sępoleńskim na czele. Z naszych ustaleń wynika, że szkolenie trwało około 2 godzin dziennie. Resztę czasu urzędnicy spędzili na zabawie i beztroskim wypoczynku. Bardzo dużym zainteresowaniem cieszyła się kręgielnia. Tam najlepiej spisywały się ekipy Urzędu Miejskiego i Starostwa Powiatowego w Sępólnie. Nie można się temu dziwić, bowiem dwaj najważniejsi samorządowcy w osobach starosty sępoleńskiego i przewodniczącego rady powiatu to wuefiści z wieloletnim stażem. W unijnym szkoleniu mającym na celu poprawę satysfakcji mieszkańców uczestniczył Dariusz Krakowiak, który specjalnie na tę okoliczność wziął urlop. Pozostali urlopów nie brali. Szkolili się w ramach swoich zawodowych obowiązków. W naszym regionie nie brakuje urzędników, którzy z dużym dystansem podchodzą do unijnych szkoleń, uważając je za zwykłą stratę czasu i przejadanie pieniędzy. – Mnie te rzeczy nie interesują. Ja wolę w tym czasie popracować – powiedział kilka dni temu w rozmowie z nami wójt Sośna Leszek Stroiński. Przewodniczący Rady Miejskiej w Więcborku unijne szkolenie nazwał ,,jublem”.
Od momentu wejścia do Unii Europejskiej urzędnicy upodobali sobie szkolenia, konferencje i wyjazdy integracyjne współfinansowane ze środków zewnętrznych.
W zeszłym roku uczestniczyli w wyjazdowej konferencji w Kołobrzegu. W tym roku szkolili się w Borach Tucholskich. Legendą obrósł unijny kurs w pałacu w Runowie, który w pewnym momencie zamienił się w bal maskowy. Wielu urzędników wciągniętych w wir unijnych szkoleń czuło się tam niezręcznie. Sezon tegorocznych szkoleń unijnych zakończył wyjazd do zamku krzyżackiego w Rynie na Mazurach. Czy to przypadek, że większość tego typu kursów odbywa się w kurortach? Na pewno nie. Szkolenia stały się dla wielu rzutkich przedsiębiorców doskonałym sposobem na biznes. Z unijnej i niczym nieuzasadnionej rozrzutności cieszą się firmy szkoleniowe, które za swoje usługi wystawiają gigantyczne rachunki. Cieszą się również właściciele centrów szkoleniowych oraz urzędnicy, którzy w godzinach pracy mogą się dobrze zabawić w miejscach niedostępnych dla przeciętnego zjadacza chleba. Wszystko po to, żeby satysfakcja mieszkańców była na odpowiednim poziomie.