W więcborskim szpitalu wrze!
Najczęściej jedynym źródłem bardzo mizernej wiedzy radnych są mniej lub bardziej zabawne obrady sesji. Czasami jakiś pojedynczy radny o coś ważnego dla powiatowej społeczności zapyta, powołując się, rzecz jasna, na sprzyjający władzy publikator, lecz i tak odpowiedź starosty będzie zbywająca. Dopiero gdy tematyka zacznie płonąć, władza zacznie gadać, czyli robić to, do czego, oprócz służenia społeczności, jest przez nią powołana i sowicie opłacana. Właśnie od gadania władzy zaczęły się obrady wczorajszej sesji rady powiatu. W związku z naszą ubiegłotygodniową publikacją, cała uwaga, zwłaszcza personelu szpitala, skupiona była na wydarzeniach sesyjnych. Głównie dlatego, ponieważ w jej programie zaplanowane było wystąpienie dyrektora Stanisława Plewaki. Myliłby się jednak ten, kto liczył na to, że dyrektor i prezes spółki medycznej zapyta publicznie starostę o ostatni romans ze szczecińską firmą czyhającą na więcborski szpital. Został za to przez starostę ustawiony w kącie.
Prezes Plewako, oprócz bieżących informacji związanych z rozbudową, nie odniósł się do zakulisowych poczynań starostwa. Zrobił to sam zainteresowany. Starosta Tomasz Cyganek, sprytnie uprzedzając kłopotliwe pytania po naszej publikacji, wystąpił z oświadczeniem. – Korzystając z instrumentu, jakim jest sesja, myślę, że jest to dobry moment, chwila odpowiednia, żeby na temat, o którym wcześniej powiedziałem, wypowiedzieć się – zaczął starosta.
– Miarą jakości usług medycznych jest poziom zadowolenia pacjenta. I wokół tej idei skupiają się wszystkie nasze działania. Obszary działań powiatu bezpośrednio dotyczące jakości usług medycznych obejmują dwie kwestie. Pierwsza związana jest z poziomem infrastruktury szpitalnej oraz wyposażeniem dotyczącym instrumentarium medycznego. Druga kwestia dotyka obszarów poziomu funkcjonowania zasobów ludzkich w kontekście personalu i kadry szpitalnej – kontynuował zmierzając nieśmiało do celu. Pod hasłem zwalczania szeregu złych zjawisk trapiących służbę zdrowia zaatakował lekarzy.
– Po pierwsze: wielogodzinne dyżury lekarzy na oddziałach. Według informacji pana prezesa są przypadki ponad 500 godzin w skali miesiąca. Proszę to sobie przeliczyć na wymiar dyżuru dziennego - i pytanie, czy taki lekarz jest w stanie w pełni korzystać ze swojego doświadczenia, wiadomości, umiejętności. Po drugie: skrócenie czasu oczekiwania na poradę lekarza specjalisty. Po trzecie: objęcie jednym spójnym systemem organizacyjnym podstawowej opieki zdrowotnej, poradnictwa specjalistycznego, szpitalnego wózka i rehabilitacji. Po czwarte: ograniczanie do niezbędnego minimum ilościowego kadry lekarskiej, dla której szpital powiatowy nie jest podstawowym miejscem pracy. Chciałbym, aby miało miejsce zjawisko maksymalnej identyfikacji lekarzy z firmą. Po piąte: zagospodarowanie terenów przyszpitalnych, w tym lądowiska dla lotniczego pogotowia ratunkowego. Po szóste: myślę, że czas wyjść ponad przyjęty standard ilościowy oddziałów funkcjonujących w naszym szpitalu i może warto, mając na względzie perspektywę finansową 2014-2020, pomyśleć o stacji dializ lub o szpitalnym oddziale rehabilitacji. Po siódme: szpitalny drogi system produkcji ciepła i ciepłej wody użytkowej. I tu pojawia się pytanie - czy jesteśmy w stanie osiągnąć taki poziom organizacyjny własnymi siłami? Odpowiem - częściowo tak. Stąd też wynikają działania zarządu powiatu dotyczące zdobywania wiedzy w zakresie dobrych i ekonomicznych rozwiązań organizacyjnych w ochronie zdrowia. I taki charakter miała wizyta w Szpitalu Powiatowym w Świeciu, odbytą zresztą na zaproszenie zarządu tamtego szpitala. Faktem jest, że Szpital Powiatowy w Świeciu prowadzony jest przez operatora medycznego, który posiada większościowy pakiet udziałów w powiatowej spółce szpitalnej. Takich przypadków w województwie kujawsko-pomorskim jest kilka – czytał z karteczki starosta, dochodząc krętą drogą do sedna sprawy, czyli zakusów zbycia szpitala obcej spółce, o której krążą niezbyt ciekawe legendy.
Starosta odniósł się do przyczyn przejmowania kilku szpitali z naszego województwa przez tę spółkę, twierdząc, że powodem były m.in. wielomilionowe zadłużenia. Chodzi m.in. o szpitale w Nakle, Szubinie, Wąbrzeźnie.
– Szpital Powiatowy w Więcborku jest w całkiem innej sytuacji. Wynik finansowy roku 2012 jest wynikiem dodatnim. Zarząd powiatu jako właściciel przeznaczył te pieniążki, sumę bliską 200 tys. zł, na zakup sprzętu specjalistycznego. Dzisiejszy stan infrastruktury bloku głównego jest bardzo dobry, i to zarówno w tym, co widać na zewnątrz, i w tym, co jest wewnątrz na poszczególnych oddziałach – chwalił starosta martwą naturę po bezlitosnym skarceniu żywej materii.
– Czy w takim obrazie rzeczy zasadnym będzie, uwzględniając te wszystkie atuty, rozważanie wsparcia medycznej spółki Novum-Med i powiatu kapitałem zewnętrznym? Nad odpowiedzią pracujemy. Jeszcze, proszę państwa, nic się nie wydarzyło, a już mówimy o sprzedaży udziałów medycznej spółki. Proszę pozwolić zarządowi zdobyć pełną wiedzę. Na podstawie tej wiedzy, jeżeli uznamy za zasadne, przygotować uchwałę intencyjną. W sposób zwyczajowo przyjęty zaopiniuje ją rada powiatu, a dopiero jako finał tych działań może mieć miejsce wywołanie uchwały dotyczącej sprzedaży udziałów w szpitalnej spółce – kończył czytając dość pokrętne wystąpienie starosta.
*** Po tych niby nic nie znaczących słowach jedno jest pewne: starostwo, którego prowadzenie szpitala przerasta od początku, chce się wyzbyć owrzodzonego problemu. Wydaje się żenujące publiczne wyliczanie ułomności w realizacji zadań powierzonych prezesowi i dyrektorowi obmawianego szpitala. Wystąpienie starosty to nic innego jak ostra nagana z wpisem do akt dla pana prezesa. Skoro tak, to takie rzeczy starosta musi załatwić, wzywając winowajcę na dywanik, ustalając wspólną strategię. Wtajemniczanie bezradnych radnych w pokłosie własnych zaniedbań jest upokorzeniem całej rady. Słuchając wystąpienia starosty Cyganka, nasuwa się najprostsze pytanie: Po kiego licha, skoro w ub. roku spółka przyniosła wymierny zysk, oddawać ją w łapska jakiejś nie do końca przejrzystej spółczyny?
„Część radnych powiatu olkuskiego uważa, że należy zerwać umowę na zarządzanie szpitalem w Olkuszu ze spółką Nowy Szpital. Mają dość m.in. ciągłego powoływania nowych prezesów, strajków pielęgniarek czy bezsensownych, zdaniem radnych, wydatków, takich jak na powołanie zewnętrznej firmy sprzątającej Impel.” Tak pisała ,,Gazeta Krakowska” o bajzlu, jaki zapanował po wkroczeniu tej spółki do tamtejszego szpitala. Teraz miejscowi bezradni radni chcą się z tej własnej głupoty wycofać. Czy to samo mają przerabiać nasi powiatowi radni bezradni omamiani przez starostę Cyganka?
Przez ostatnie lata o sytuacji w szpitalu mówiono w kontekście olbrzymich win i przewin wykonawców. Starosta nie utyskiwał z tego powodu, że sam ich rozpieścił i własnoręcznym podpisem na dokumencie, fałszującym właściwy stopień zaawansowania rozbudowy szpitala, uwiarygodnił. Dopiero teraz, po naszej publikacji odsłaniającej zakulisowy romans z zacierającą ręce spółką, poczuł się wywołany do tablicy i zaczął po swojemu referować, czyli gadać. A prawda jest taka, że to starosta Tomasz Cyganek, Tomasz Fifielski, Lidia Wrzesińska (ta sama, co to pijana jeździła samochodem), Edward Węglewski i Henryk Pawlina - czyli zarząd powiatu - odpowiadają za szpital. Skoro tak, to występujące w nim problemy rozwiązuje się z użyciem zakasanych rękawów spoconej koszuli. Kto chce oddać szpital bez angażowania się w jego naprawę - jest, delikatnie mówiąc, nierobem. Po odczytanym wystąpieniu starosty widać, jak na dłoni, że póki co ledwie zaczął wyliczać pobożne życzenia, które powinny być powodem do męskiej rozmowy z bezpośrednio odpowiedzialnym i bardzo wysoko wynagradzanym prezesem szpitala. Obgadywanie go w jego obecności i wtajemniczanie bezradnych radnych, którzy nic dotąd nie wskórali, jest ... proszę sobie dopowiedzieć.