Wicemistrz ograł mistrza
HZ Zamarte – Time Lubcza 6:0 (5:0)
Bramki: Błażej Odyja 3, Sławomir Metlicki, Arkadiusz Szulc, Szymon Modrzyński Żk. Grzegorz Landowski, Błażej Odyja - Zamarte, Łukasz Tomasz - Lubcza Sędzia Arkadiusz Gnaś
Do 21 minuty spotkania nic nie zapowiadało katastrofy zespołu z Lubczy. Goście przyjechali do Zamartego w swoim najsilniejszym składzie z Wojtkiem Splittem w bramce i Andrzejem Wilczyńskim oraz Mateuszem Tomaszem w polu. We wspomnianej 21 minucie po raz pierwszy na listę strzelców wpisał się Błażej Odyja, który otrzymał dokładne podanie z głębi pola i mimo asysty dwóch obrońców umieścił piłkę w siatce. W kolejnej minucie ten sam zawodnik wygrał powietrzny pojedynek z wyższym o głowę Szymonem Nowakowskim i po raz drugi uniósł ręce w geście triumfu. Tuż po wznowieniu gry na 16 metrze z piłką znalazł się „ Melok”, czyli Sławomir Metlicki, który precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza gości. Trzy minuty i trzy bramki i było po meczu. W 35 minucie po doskonałym podaniu Dariusza Synaka Odyja skompletował klasycznego hat tricka, ale to nie był koniec strzeleckich popisów gospodarzy. Swoją okazję wykorzystał też jak zwykle bardzo ruchliwy „Żwirek’”
Goście próbowali się odgryzać, ale kompletnie nic im nie wychodziło. Linia pomocy w ogóle nie istniała, a ich nieporadne ataki kończyły się na linii pola karnego. Z kolei miejscowi wreszcie zagrali jak zespół. Wszystko w tej maszynce doskonale grało i współdziałało. Mało tego, w niedzielę gra ewidentnie sprawiała im dużo radości. Odyja i Szulc kręcili obrońcami z Lubczy jak wiatraczkami. W środku pola dzielił i rządził najstarszy i najbardziej doświadczony Andrzej Grzegórski. Nie ustępował mu Szymon Modrzyński. To właśnie on w 69 minucie wypracował sobie rzut karny, który sam zamienił na bramkę. Po jego zagraniu obrońca dotknął piłki ręką. Na listę strzelców mógł się również wpisać Grzegórski, ale po jego fantastycznym strzale swoje umiejętności pokazał Wojtek Splitt. Niestety, o grze jego kolegów z zespołu niewiele dobrego można powiedzieć. Starali się, ale im nie wyszło.
LZS Płocicz – Victoria Orzełek 2:3 (0:1)
Bramki: Mateusz Nowacki 2 oraz samobójcza Orzełek, Arkadiusz Fridehl, Józef Rękiewicz Płocicz Żk. Dawid Chmarzyński, Jarosław Beker Płocicz
Dawid Steinborn Orzełek, Czk. Michał Siódmiak Płocicz (pięć spotkań dyskwalifikacji za wyjątkowo niesportowe zachowanie), Sędzia Marcin Lica
Pierwsza połowa tego elektryzującego spotkania nie zwiastowała pozasportowych emocji w drugiej połowie. Przed przerwą widzowie zgromadzeni na boisku w Płociczu zobaczyli tylko jednego gola. W 43 minucie wynik meczu otworzył Mateusz Nowacki, który wyprowadził gości na prowadzenie. W 52 minucie Michał Siódmiak trafił do własnej bramki. Goście na trudnym terenie prowadzili różnicą dwóch bramek. Przełomowa była 60 minuta meczu. Tomek Czapiewski sfaulował Michała Siódmiaka. Sfaulowany zawodnik wstał i uderzył przeciwnika. Za swoje nieodpowiedzialne zachowanie został ukarany czerwoną kartką. Agresywny piłkarz nie chciał opuścić placu gry. Kilkakrotnie znieważył sędziego zanim opuścił płytę boiska. Decyzją zarządu ligi Siódmiak nie wystąpi w najbliższych pięciu meczach. To kara za wyjątkowo bezczelne zachowanie. Pomimo osłabienia w 66 minucie gospodarze strzelili kontaktową bramkę. Do siatki rywali trafił Arkadiusz Fridehl. W 84 minucie goście wyprowadzili groźną kontrę, którą wykończył Mateusz Nowacki. Napastnik gości godnie zastąpił nieobecnego Marcina Szredera. Drugą bramkę dla gospodarzy na pięć minut przed końcowym gwizdkiem strzelił Józef Rękiewicz. Na wyrównanie zawodnikom z Płocicza zabrakło czasu. Po meczu w szatni gospodarzy doszło do szamotaniny. Na szczęście inicjatorów zajścia udało się utemperować. - Na boiskach piłkarskiej ligi powiatowej jest coraz więcej chamstwa. Mecze sędziuje się coraz gorzej - mówili nam po spotkaniu dwaj arbitrzy. Mają rację. Niektórzy zawodnicy nie potrafią się zachować.
Orzeł Dąbrowa – Obrol Obkas 5:1 (4:1)
Bramki: Kamil Rudziński 3, Łukasz Stryszyk, Patryk Żukowski Dąbrowa, Szymon Skiba Obkas, Żk. Arkadiusz Piasecki, Marcin Klimek - Dąbrowa, Jacek Wiese, Piotr Narloch - Obkas Sędzia Stanisław Żekiecki
W pojedynku na szczycie spotkały się dwie najlepsze drużyny ubiegłorocznego sezonu ligi powiatowej. Gospodarze nadspodziewanie łatwo ograli mistrzów z Obkasu. Pierwszego gola goście stracili już w 5 minucie. Zawinił bramkarz, który odbił piłkę pod nogi Kamila Rudzińskiego. Dwie minuty później do wyrównania pięknym strzałem głową doprowadził Szymon Skiba. Było to jedyne trafienie gości. Zawodnicy Orła w ciągu kolejnych 10 minut rozstrzygnęli mecz. Trzykrotnie pokonali bramkarza przyjezdnych. Po przerwie do swojego imponującego dorobku dołożyli kolejną bramkę. W pierwszej połowie obrońców Obrolu jak dzieci ogrywał Kamil Rudziński, który w meczu inauguracyjnym strzelił 3 gole. Po jednym trafieniu dołożyli Łukasz Stryszyk i Patryk Żukowski. Obrol nieźle poczynał sobie w ataku, ale zawodnikom z Obkasu brakowało precyzji i skuteczności. Znacznie gorzej wyglądała gra obronna. Defensywa Obrolu była dziurawa. Potrafili to wykorzystać szybcy napastnicy gospodarzy, którzy co rusz wyprowadzali groźne kontry. Drużyna z Dąbrowy od lat nie schodzi poniżej pewnego wysokiego poziomu. Niedzielny mecz potwierdził, że Orzeł będzie jednym z faworytów ligi
Fuks II Wielowicz – KS Kawle 0:4 (0:4)
Bramki: Damian Janke 2, Kamil Nowaczyk, Jacek Goldyszewicz
Sędzia Wiesław Jarząb
Pierwszy mecz Fuks II rozpoczął w eksperymentalnym składzie. Wielowiczanie postawili na młodość. Doświadczenie zapewne przyjdzie z czasem. Sędzia Wiesław Jarząb był dosłownie wszędzie. Z aptekarską precyzją odgwizdywał sporne kwestie, nie dopuszczając do zbędnych dyskusji. Przyjezdni od samego początku nie odstępowali obszaru pola karnego miejscowych. Pierwszą bramkę w piątej minucie spotkania strzelił Kamil Nowaczyk. Kwadrans później Jacek Goldyszewicz pięknym zagraniem głową zdobył drugiego gola dla Kawli. Gra nadal toczyła się pod dyktando gości. Fuks nie zostawał dłużny i co rusz zagrażał bramce przyjezdnych. kolejne dwie bramki w krótkim odstępie czasu wywalczył Damian Janke. Po przerwie gra nabrała rumieńców. Fuks pokazał pazur, jednakże jego starania na zdobycie choć kontaktowego gola spełzły na niczym. Brak rasowego napastnika to największy problemem ekipy z Wielowicza. Kawle, mając ich kilku, udowadniają, że nie tak łatwo z nimi wygrać. Mimo przewagi i umiejętności goście nie zdołali zmienić wyniku. Druga odsłona bez dwóch zdań należała do miejscowych.
LZS Sitno – LZS Piaseczno 1:2 (0:1)
Bramki: Sławomir Kurzyński 2 Piaseczno, Michał Niemczyk Sitno, Żk. Kamil Pacek - SitnoRafał Prasał - Piaseczno Sędzia Kazimierz Linke
Sosenka Sośno – LZS Lutówko 1:2 (0:0)
Bramki: Mateusz Twardy 2 Lutówko, Kamil Waniak Sośno,
Żk. Radosław Ziegert, Arkadiusz Grochowski Sośno, Mateusz Twardy , Roch Bochaczyk Lutówko,
Czk. Radosław Ziegert Sośno (dwa mecze dyskwalifikacji), Sędzia Wiesław Jarząb