Właściciel ośrodka szkolenia kierowców wygrał z policją

Robert Środecki, 31 maj 2015, 10:27
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Pan Michał Jóźwiak z Wituni jest właścicielem ośrodka nauki jazdy. Trzy lata temu bydgoska policja niesłusznie ukarała go mandatem karnym za przewożenie w elce zbyt dużej ilości osób. Mężczyzna przez kilka lat toczył batalię z wymiarem sprawiedliwości. Sąd Najwyższy uchylił niekorzystne wyroki sądów niższej instancji i uniewinnił go od zarzucanych czynów. Sąd okręgowy przyznał mu odszkodowanie i zadośćuczynienie.
Właściciel ośrodka szkolenia kierowców wygrał z policją

Michał Jóźwiak w pojedynkę rozłożył na łopatki nieznającą prawa ekipę policyjno-sędziowską. Brawo!.

Wszystko zaczęło się w 2012 roku, gdy na jednej z bydgoskich ulic doszło do rutynowej kontroli drogowej. Szkoleniową elką podróżowały 4 osoby. Samochód prowadził kursant, obok niego siedział Michał Joźwiak, na tylnej kanapie dwaj kursanci, jeden z nich był jednocześnie pracownikiem ośrodka szkolenia kierowców i podnosił swoje kwalifikacje. Policjanci usiłowali ukarać właściciela ośrodka mandatem za przewożenie zbyt dużej ilości osób. Powoływali się na rozporządzenie ministra infrastruktury. Ten akt prawny szczegółowo reguluje, kto może podróżować pojazdem szkoleniowym. Michał Jóźwiak nie zgodził się z policyjną interpretacją przepisu i mandatu nie przyjął. Wniosek o ukaranie trafił do sądu. Sąd Rejonowy w Bydgoszczy sprawę rozpatrzył rok później. W międzyczasie przepisy zmieniły się. Ostatecznie mężczyzna został ukarany. Sąd Rejonowy w Bydgoszczy skazał go na karę grzywny i obciążył go kosztami procesu. Wyrok pierwszej instancji został podtrzymany przez sąd okręgowy. –  Skazano mnie niesłusznie za wirtualne wykroczenie, bydgoscy funkcjonariusze policji skierowali wniosek o ukaranie do sądu rejonowego za przewożenie pojazdem nauki jazdy zbyt dużej ilości osób. Wykroczenia takiego w tamtym czasie nie znał kodeks wykroczeń. W całym postępowaniu wykazałem wielokrotnie, że nie ma podstaw do ukarania mnie – komentuje wyroki sądów Michał Jóźwiak. Po pewnym czasie prezes sądu okręgowego po interwencji poszkodowanego dostrzegł nagle istotne uchybienia w rozpoznaniu sprawy i wystąpił z wnioskiem do prokuratora generalnego o kasację. Sąd Najwyższy uchylił zaskarżone wyroki sądów niższej instancji i uniewinnił właściciela ośrodka szkolenia kierowców. Kosztami sprawy obciążył Skarb Państwa. Sąd Najwyższy uznał, że sąd rejonowy rażąco naruszył przepisy prawa materialnego, a sąd okręgowy powielił pomyłkę. Sąd Najwyższy zwrócił również uwagę na brak należytej kontroli instancyjnej. Poszkodowany mężczyzna postanowił ubiegać się o odszkodowanie i zadośćuczynienie za doznane krzywdy i bezpodstawne ukaranie. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy (ten sam, który go wcześniej skazał) w kwietniu bieżącego roku uznał, że Michałowi Jóźwiakowi należy się 4 tys. zł zadośćuczynienia i 4,3 tys. zł odszkodowania. Pomimo pozytywnego finału, mężczyzna jest zniesmaczony całą sprawą. – Policja i sędziowie wyrządzili mi wiele szkód i krzywd, których pomimo uzyskanego odszkodowania i zadośćuczynienia w kwocie prawie 9 tys. zł, nigdy nie da się zrekompensować – komentuje Michał Jóźwiak. Od  rutynowej kontroli drogowej na jednej z bydgoskich ulic do pozytywnego rozstrzygnięcia minęły 3 lata. Toczące się postępowania sądowe podważyły wiarygodność właściciela ośrodka szkolenia kierowców.