Wspaniały człowiek pod lupą CBA
Rynasiewicz to jeden z najbardziej wpływowych polityków PO, szef wojewódzkich struktur partii na Podkarpaciu. W Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju odpowiada za drogi. 21 maja w Sępólnie odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Powiatu Sępoleńskiego, na której gościł Rynasiewicz i kilku innych polityków. Dyskutowano wówczas o pilnej potrzebie budowy obwodnic Sępólna i Kamienia oraz remoncie drogi krajowej nr 25. Z ust wiceministra nie padła żadna deklaracja, ale kilka tygodni później rozpoczął się remont 7 - kilometrowego odcinka krajówki. Rozanielone władze powiatu napisały na stronie internetowej komunikat następującej treści: ,,Jeszcze tydzień temu o remoncie nie było w ogóle mowy. Teraz dzięki wspaniałym ludziom, którzy odwiedzili nas na nadzwyczajnej sesji i otworzyli się na problemy naszej lokalnej społeczności, udało się poczynić pierwsze kroki w kierunku kompleksowej modernizacji infrastruktury drogowej szczebla krajowego na terenie powiatu”. Od tamtych wydarzeń minęło kilka tygodni. ,,Wspaniały człowiek, który odwiedził powiat” stał się jednym z głównych bohaterów afery korupcyjnej. W ubiegłym tygodniu CBA przeszukało jego dom i biuro w ministerstwie. Działania służb mają związek z podejrzeniem przestępstwa korupcyjnego i powoływaniem się na wpływy w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju. Poza Rynasiewiczem w aferę są zamieszani dwaj biznesmeni i czołowy polityk PSL. Organy ścigania nie odsłaniają kulisów śledztwa. Wiadomo tylko, że przedsiębiorców podejrzewa się o udzielenie korzyści majątkowej w zamian za pośrednictwo w załatwieniu sprawy w instytucji państwowej. Polityk PO nie odniósł się publicznie do działań CBA. Wolał podkulić ogon i wyłączyć telefon komórkowy. Przed laty Zbigniew Rynasiewicz był starostą leżajskim. Zatrzymani biznesmeni z branży paliwowej działają na tym terenie. Wiceminister jest również znany z ciętego języka. Popis elokwencji dał na jednym z posiedzeń komisji infrastruktury. – Ten Borowiak kut*s podniesie łapę, czy mu przypier**lić? – klął podczas jednego z głosowań, zapominając o wyłączeniu mikrofonu. Marszałek Sejmu Ewa Kopacz natychmiast skierowała sprawę do komisji etyki poselskiej. Nietrudno się domyślić, że wpływowemu politykowi żadna krzywda się nie stała. Poziom debaty publicznej i klasy politycznej sięgnął dna. Świadczą o tym wypowiedzi wiceministra, który w opinii lokalnych samorządowców jest wspaniałym człowiekiem oraz jego partyjnych kolegów nagranych w warszawskich restauracjach. Główni bohaterowie mówią, że rozmowy miały charakter prywatny, ale suto zakrapiane kolacyjki były opłacane z budżetu państwa. Nikomu to nie przeszkadza.