Wyrok na prezesa
Prezesowi już dziękujemy
Andrzej Rolla prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej w Sępólnie został w sierpniu 1996 roku. Zastąpił Henryka Nierzwickiego. Wcześniej pracował w więcborskich PBR-olach. – Ogłosiliśmy nabór kandydatów na funkcję prezesa. Jednym z warunków było członkostwo w spółdzielni. Zgłosiło się kilkoro kandydatów. Między innymi pan Rolla, ale on nie był członkiem spółdzielni. Ponieważ spółdzielnia prowadziła wówczas inwestycje, czyli budowała nowe bloki, pan Rolla został wpisany na listę członków oczekujących na mieszkanie i w ten sposób spełnił warunek – mówi Józef Olek, ówczesny przewodniczący rady nadzorczej, który tę funkcję sprawował przez 18 lat. Na potwierdzenie tych słów odnajdujemy ogłoszenie zamieszczone przez radę nadzorczą w ,,Wiadomościach Krajeńskich” z tamtego okresu. Pod wodzą prezesa Rolli spółdzielnia doczekała niedawnych złotych godów. Andrzej Rolla nigdy nie posiadał mieszkania w zasobach spółdzielni i nigdy w nich nie mieszkał. Minęło tyle lat, a on ciągle czeka na ten lokal. Mieszka w zasobach zarządzanych przez Zakład Gospodarki Komunalnej w Sępólnie. Jeśli komuś wydaje się, że wszystko jest w porządku, to jest w dużym błędzie. Działalność spółdzielni mieszkaniowych oparta jest na ustawie „Prawo spółdzielcze” i na ich statutach. Oczywiście, nie może być tak, że statut jest sprzeczny z aktem wyższego rzędu. 5 lutego 2015 roku Trybunał Konstytucyjny zajął się czterema artykułami prawa spółdzielczego (sygn. Akt K 60/13). Sentencja orzeczenia została ogłoszona w dniu 10 lutego 2015 roku w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej pod poz. 201. W wyroku czytamy m.in:. „Art. 3 ust. 1 i 3 z dnia 15 grudnia 2000 roku o spółdzielniach mieszkaniowych w zakresie, w jakim dopuszcza członkostwo w spółdzielni mieszkaniowej podmiotów, którym nie przysługuje spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu, spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu lub eksperktatywa odrębnej własności lokalu jest niezgodny z art. 64 Konstytucji RP. W ślad za wyrokiem Rządowe Centrum Legislacji opublikowało jego analizę. Pod dokumentem podpisała się wicedyrektor departamentu prawnego i orzecznictwa, Joanna Knapińska. W opinii Trybunału osoby, które nie mają interesu polegającego na zaspokojeniu ich potrzeb mieszkaniowych, czyli osoby, które nie posiadają prawa do lokalu czy to lokatorskiego czy własnościowego, nie powinny być członkami spółdzielni. Zdaniem Trybunału taki mechanizm chroni osoby zrzeszone w spółdzielni przed możliwością ingerencji w kwestie zarządu przez osoby niezainteresowane zaspokajaniem potrzeb mieszkaniowych. Ogólnie mówiąc, spółdzielcy mają rządzić się sami. Taka jest idea spółdzielczości. Przyjmowanie w poczet spółdzielców osób bez prawa do lokalu sprawia, że mają one realny wpływ na zarządzanie spółdzielnią, a co za tym idzie, mogą przesądzać o prawach i obowiązkach tych, którzy posiadają prawo do lokalu. Zdaniem Trybunału niedopuszczalne jest, aby podmioty niemające interesu w realizacji ustawowych celów spółdzielni mogły korzystać z takich praw jak osoby posiadające taki interes. Mając powyższe na uwadze, Trybunał zdecydował o niekonstytucyjności art.3 ustawy w zakresie, w jakim dopuszcza ona członkostwo w spółdzielni mieszkaniowej osób bez prawa do lokalu. Prezes Rolla nie posiada mieszkania w zasobach spółdzielni, to jest pewne, zatem nie może być jej członkiem (ciągle jest członkiem oczekującym) i w konsekwencji nie może być jej prezesem. Zresztą to samo dotyczy osób, które sprzedały swoje mieszkania w zasobach zarządzanych przez spółdzielnię lub w inny sposób utraciły prawo do niego. Według naszej wiedzy takich pseudo-spółdzielców są w sępoleńskiej spółdzielni dziesiątki. Zgodnie z wyrokiem Trybunału przepis art. 3 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych w zakresie wskazanym w sentencji orzeczenia traci moc powszechnie obowiązującą z dniem jego wejścia w życie, czyli z dniem 10 lutego 2015 roku. W analizie Rządowego Centrum Legislacji przedstawiono skutki orzeczenia Trybunału. „Powyższe oznacza, że wszelkie nowe działania, w tym uchwały dotyczące przyjęcia w poczet członków spółdzielni podejmowane przez organy spółdzielni mieszkaniowych, powinny czynić zadość wytycznym wskazanym w wyroku. Między innymi dotyczącym kwestii dopuszczalności członkostwa podmiotów, którym nie przysługuje prawo do lokalu. Z kolei w kwestii dotyczącej obowiązywania i wzruszania uchwał podjętych już przez właściwe organy spółdzielni zauważenia wymaga, że odpowiednie regulacje prawne w tym zakresie przewiduje w szczególności obowiązująca ustawa Prawo spółdzielcze, art. 42.” Wspomniany Artykuł 42 wymienionej ustawy w paragrafie 2 mówi, że uchwała sprzeczna z ustawą jest nieważna. To znaczy, że uchwały podjęte przez zarząd spółdzielni pod kierownictwem Andrzeja Rolli po dacie uprawomocnienia wyroku są nieważne i jeśli nic się nie zmieni, nadal będą nieważne. Piłka jest po stronie rady nadzorczej. Ponieważ rada w tej spółdzielni jest organem fasadowym, nie liczymy na jakieś zdecydowane reakcje. W takim razie sprawy mogą wziąć w swoje ręce sami spółdzielcy. Jednak wcześniej powinna nastąpić ich weryfikacja, ponieważ takich Rollów jest znacznie więcej.
Uchwały rady do kosza
Okazuje się, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego sięga znacznie dalej, można by powiedzieć, że w pozaziemski wymiar. Otóż w identycznej sytuacji prawnej był były przewodniczący rady nadzorczej spółdzielni Stanisław Rohde. Przykro nam, że wskrzeszamy przedwcześnie zmarłego, ale fakty są bezlitosne. Przewodniczący za swojej kadencji również nie posiadał tytułu do lokalu w zasobach spółdzielni. Był on wyłącznie lokatorem swojej byłej żony. Dowodem na to są oświadczenia majątkowe, które składał przez kolejne lata jako radny sępoleńskiego samorządu. Zresztą wcześniej z tych samych powodów z listy członków wykreślono cytowanego Józefa Olka, który sprzedał swoje mieszkanie. W ten sposób zamknięto mu drogę do dalszego zasiadania w radzie nadzorczej. W myśl wykładni przedstawionej przez Rządowe Centrum Legislacji i ustawy Prawo spółdzielcze uchwały podejmowane przez tamtą radę, która kierował Stanisław Rohde, są nieważne.
Emeryci bawić wnuki
Prawie 4 lata temu zamieściliśmy na naszych łamach artykuł pt. ,,Spółdzielnia emerytów”. Miał on związek z przejściem prezesa Rolli na emeryturę. Problem w tym, że na owej emeryturze przebywał jeden dzień i wrócił do pracy. Przy okazji skasował 6-miesięczną odprawę emerytalną, około 40 tysięcy złotych brutto. Co na to spółdzielcy utrzymujący administrację? To nie koniec wątków emeryckich. Pozostali dwaj członkowie zarządu spółdzielni to również emeryci. Danuta Jędrzejak uprawnienia nabyła jakieś 6 lat temu. Emerytem jest również, nazywany na osiedlu w Sępólnie społecznym wiceprezesem, Bogdan Wodyński. Jaki on społeczny, skoro otrzymuje miesięczne wynagrodzenie w kwocie około 900 złotych? Że radzie nadzorczej taki układ towarzyski pasuje, to już wiemy, ale co na to spółdzielcy, którzy to towarzystwo utrzymują ze swoich pieniędzy? Co to za problem, aby zebrać podpisy, zwołać walne zebranie i pogonić to towarzystwo? Żaden! Nie chodzi w tym wszystkim o personalia. Chodzi o archaiczny i drogi sposób zarządzania zasobami mieszkaniowymi spółdzielni. Po co płacić 800 złotych czynszu, skoro można na przykład 400 złotych? Czy zarząd spółdzielni złożył w jakikolwiek sposób życzenia swoim członkom z okazji 50-lecia? Nie. Zamiast tego zorganizował sobie urodzinową imprezę za wspólne pieniądze.