Wystarczy podnieść stawkę - mówi pomysłowy burmistrz
Oto kilka cytatów z protokołu sporządzonego w trakcie posiedzenia Komisji Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Infrastruktury Gminnej odbytego w dniu 24 października 2011 roku.
„Burmistrz Paweł Toczko dodał, że to jest związane z podwyżką słomy. Obecnie ZGK ratuje się kupnem drewna bukowego. Wystarczy podnieść stawkę na tyle, że będzie się to bilansowało.”
,,Stanisław Piłka stwierdził, że odkąd pamięta na ciepłownictwie były straty. Bronią się tam przed podwyżkami, a dokłada się z innych działów.”
„Henryk Szwochert stwierdził, że cena ciepła jest za niska i zapytał, dlaczego pokrycie deficytu odbywa się naszym kosztem.”
Uważnego czytelnika protokołu dostępnego w internetowym Biuletynie Informacji Publicznej gminy Więcbork takie cytaty dosłownie porażają. Według naszych samorządowców wystarczy podnieść cenę ciepła i wszystkie kłopoty znikną. Nikt z obecnych nie zadał sobie pytania, czy odbiorcy udźwigną takie ceny? Czy Janek lub Zenek, którzy zarabiają „najniższą krajową”, a mają na utrzymaniu rodzinę jest w stanie zapłacić za ciepło produkowane przez lokalny ZGK? Nikogo to nie obchodzi. Ważne, aby spółka wyszła przynajmniej na zero.
Prawidłowo postawione pytanie powinno brzmieć: „Czy my, samorządowcy, możemy zrobić coś, aby obniżyć koszty produkcji ciepła, aby choć trochę ulżyć naszym mieszkańcom i wyborcom?” To jest właściwe pojmowanie mandatu radnego. Radni z Więcborka, z burmistrzem Toczko na czele, mają swoich wyborców w głębokim poważaniu. Może warto zastanowić się nad zmianą źródła ciepła? W Więcborku jesienią cenę ciepła podniesiono o 26 procent. Od lutego szykuje się kolejna podwyżka o około 20 procent.
– Miała wejść od stycznia, ale udało nam się ją oddalić o miesiąc. Także w Sępólnie będzie podwyżka, ale w mniejszej skali – mówi Andrzej Rolla, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Sępólnie.
– Żniwa były późne i mokre. Na rynku brakuje słomy, a ta, którą kupiliśy, jest droższa niż w poprzednich sezonach. Prawdopodobnie będziemy musieli włączyć kocioł gazowy – mówi Dariusz Krakowiak, prezes ZGK w Sępólnie.
– U nas, kiedy jest zapotrzebowanie na ciepło lub paliwo jest złej jakości, automatycznie włączają się kotły olejowe, dlatego palimy nawet drewnem i jego odpadami – dodaje prezes ZGK z Więcborka.
Być może kilka lat temu opalanie słomą było ekonomicznie uzasadnione. Dziś tak już nie jest. Są na to dowody. Weźmy na przykład spółdzielcze osiedle mieszkaniowe w Szubinie. Jest nieco większe niż to w Sępólnie, ale przypominamy, że kotłownia dostarcza tutaj również ciepło do budynków użyteczności publicznej. Są to więc osiedla porównywalne. Bloki w Szubinie od lat niezmiennie ogrzewane są przez kotłownię miałową. System rozliczeń jest identyczny jak w Sępólnie czy w Więcborku. Właściciele mieszkań czy ich najemcy płacą każdego miesiąca zaliczkę na poczet centralnego ogrzewania zależną od powierzchni mieszkania. Wpłaty są rozliczane po zakończeniu sezonu grzewczego. Lokator z Szubina płaci zaliczkę w wysokości 2,90 zł za metr kwadratowy powierzchni mieszkania (jest to suma opłaty stałej i zmiennej). Taka zaliczka w zupełności wystarcza na pokrycie kosztów, a po rozliczeniu zdarzają się zwroty nadpłaconej kwoty. Dla porównania, mieszkańcy osiedla Słowackiego w Sępólnie płacą 4,16 zł zaliczki, a mieszkańcy osiedla BoWiD 5,30 zł. Tutaj także są zwroty nadpłaconej zaliczki. Gdyby skupić się tylko na zaliczce, to właściciel mieszkania o powierzchni 65,60 m2 w Szubinie płaci rocznie około 1.000 złotych mniej niż jego odpowiednik w Sępólnie czy Więcborku.
Pewnie jeden i drugi prezes ZGK znajdzie milion powodów, aby twierdzić, że takich danych nie można porównywać. Można i trzeba porównywać. Przecież mieszkańcy Więcborka czy Sępólna wcale nie są bogatsi od tych z Szubina.