Zabytkowa flota
Dyrektor Mroziński, sprowokowany przez radnego Jagodzińskiego, utyskuje publicznie, że po 18 latach współpracy Krajna przestała korzystać z jego usług transportowych i to bez słowa przepraszam. To tak, jakby właściciel piekarni obraził się na Kowalskiego, że ten kupuje chleb z innej piekarni. Wypowiedzi obu panów zarejestrowane przez lokalną telewizję obejrzał w piątek na swoim posiedzeniu zarząd MLKS ,,Krajna”.
– To jest wprost niewyobrażalne, w głowie się nie mieści. My tutaj oszczędzamy każdy grosz, a ktoś nam zarzuca, że nie wspieramy gminnego zakładu. Dyrektor i radni biorą pieniądze za swoją działalność, a my tutaj pracujemy społecznie - mówi kandydat na prezesa klubu, którego nazwiska jeszcze nie ujawnimy.
Członków zarządu i zwykłych zjadaczy chleba najbardziej zbulwersował fakt, że dyrektor Mroziński bez najmniejszych oporów poszedł do Urzędu Miejskiego i tam otrzymał faktury wystawione Krajnie przez prywatnego przewoźnika. Na tej podstawie stwierdził, że tamten wcale nie ma taniej.
– Klub zaoszczędził na współpracy z prywatnym przewoźnikiem. Jestem w stanie to udowodnić i zrobię to na najbliższej komisji oświaty, kultury i sportu, gdzie jestem zaproszony. Mogę obalić każde nieprawdziwe słowo, które padło na sesji Rady Miejskiej. Za rezygnacją z usług ZTiU stały przede wszystkim względy związane z komfortem jazdy. Tego po prostu nie da się porównać. Pan Wenda proponuje zdecydowanie lepszy komfort i warunki obsługi - mówi obecny prezes Krajny Jarosław Tadych.
– Na mecze jeździliśmy starym autosanem, ze średnią prędkością 40 kilometrów na godzinę. Wyjazdy mamy naprawdę dalekie. Po takiej podróży grać w piłkę już się nie chce - mówi jeden z piłkarzy zespołu seniorów.
Zawodnicy przypominają też pamiętny wyjazd do Lubania, kiedy to kierowca autobusu ZTiU pomylił drogę i na stadion dotarł z 25-minutowym opóźnieniem. Na szczęście piłkarze miejscowego LTP zgodzili się na rozegranie meczu mimo tego, że sędzia odgwizdał walkower. Gdyby nie doszło do meczu z winy przewoźnika, klub, zgodnie z regulaminem K-PZPN, zostałby ukarany karą pieniężną w wysokości 1.000 złotych.
Pędzące z zawrotną szybkością autobusy ZTiU to już legenda, ale one po prosu więcej nie wyciągają. Wystarczy spojrzeć na park maszynowy zakładu. Pięć autosanów rok produkcji 1984, 1985, 1989, 1997 i 2002. Można powiedzieć, że to zabytkowa flota, więc jeśli ktoś proponuje, i to za mniejsze pieniądze, coś nowszego i bardziej komfortowego, to obrażać się nie wolno.
Klub korzysta z publicznych pieniędzy i dlatego, zdaniem radnego Jagodzińskiego, który o funkcjonowaniu tak dużego klubu nie ma zielonego pojęcia, pieniądze te powinny wracać do publicznych jednostek. W imię czego ma być praktykowana taka solidarność? Właśnie dlatego, że są to publiczne pieniądze zarząd Krajny chce je wydawać jak najoszczędniej. Sportowcy tego klubu pokonali w ubiegłym roku autosanem ponad 3.000 kilometrów, a mniejszymi pojazdami ponad 5.000 kilometrów. Jeśli kilometr będzie tańszy nawet o kilka groszy, to warto się bić o te grosze.