Zanim zginął, został pobity
Dzisiaj wracamy do tragedii z Dąbrówki, która rozegrała się 1 maja na ulicy Przymuszewskiej, gdzie przed własnym domem znaleziono zwłoki 32-letniego Artura Ch. Na jego ciele ujawniono liczne rany kłuto-cięte. Podejrzanego o zabójstwo zatrzymano następnego dnia kilkaset metrów dalej. Okazał się nim Krzysztof S. Obaj dobrze się znali. Dalej sprawy potoczyły się bardzo szybko. Krzysztof S. usłyszał zarzut zabójstwa z rozbojem oraz zarzut nakłaniania dwóch innych, ustalonych osób do zabójstwa dwóch osób. W ubiegły poniedziałek Sąd Rejonowy w Tucholi zdecydował o tymczasowym aresztowaniu podejrzanego na 3 miesiące.
Jak informowaliśmy w ubiegłym tygodniu, przy okazji tej sprawy zatrzymano również inne osoby, które miały związek z wcześniejszym pobiciem Artura Ch. Do tego zdarzenia miało dojść kilka dni przed zabójstwem. Pobicie zostało zgłoszone sępoleńskiej policji. Okazało się, że brały w nim udział również dwie kobiety. Pawłowi C. prokurator przedstawił zarzut pobicia i usiłowania rozboju, Jakubowi F. - pomocnictwa do pobicia. Pierwszy z nich częściowo przyznał się do zarzucanych mu czynów, natomiast drugi nie przyznał się. W stosunku do obu napastników sąd zastosował tymczasowy areszt na okres trzech miesięcy. Zarzuty pomocnictwa do rozboju usłyszały Joanna G. i Wioletta S. Obie przyznały się do postawionego im zarzutu. Wobec żeńskiej części tego gangu sąd zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze, czyli dozór policyjny i poręczenie majątkowe.
– Są to osoby w wieku 30, 30-kilku lat i nie pochodzą z naszego regionu. Nie należy ich łączyć z zabójstwem – mówi prokurator Przytarski.
Ciekawe, czy gdyby nie doszło do zabójstwa, to udałoby się tak szybko ustalić sprawców pobicia? Czy ten fakt to przyspieszył? A może Artur Ch. zginął dlatego, że zgłosił sprawę na policję? Pytania w tej sprawie można by mnożyć w nieskończoność. Śledczy ciągle nie chcą się wypowiadać na temat motywu zbrodni w Dąbrówce.