Zarząd drogowy schronieniem dla dzieci dyrektorów

Robert Środecki, 23 czerwiec 2013, 01:20
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Olga Eckert i Fabian Dorosz wygrali konkurs na podinspektorów w Zarządzie Drogowym w Sępólnie. Olga jest córką Edwina Eckerta, dyrektora zarządu, który w poniedziałek świętował 30-lecie pracy zawodowej. Eckert jest trzecim kolejnym dyrektorem, który zatrudnił w zarządzie własne dziecko. Pierwszym był Zygfryd Łopiński, drugim Edmund Kanecki. Ich protegowani także pracują w nasiąknietej nepotyzmem firmie utrzymywanej za publiczne pieniądze. Od wielu lat o jednostce podległej staroście mówi się, że to rodzinna firma.
Zarząd drogowy schronieniem dla dzieci dyrektorów

– Wszystko zaczęło się w ubiegłym roku, gdy zaczęliśmy spinać pierwsze projekty wydatków budżetowych. Zaproponowałem wówczas władzom powiatu wzmocnienie zarządu drogowego kolejnymi etatami. Rokrocznie płacimy duże kwoty na projekty drogowe i dokumentacje. Uznałem, że możemy robić to sami, oszczędzając pieniądze i dając ludziom pracę. Ci ludzie sami na siebie zarobią. Udało się. Dostałem zielone światło i przyzwolenie na zatrudnienie 2 ludzi na stanowiska techniczne i 2 ludzi po technikum drogownictwa do sekcji liniowej. Osoby po technikum zatrudniłem z marszu. Na stanowiska techniczne musieliśmy ogłosić konkurs, którego reguły były czytelne – mówi Edwin Eckert, dyrektor Zarządu Drogowego w Sępólnie. Do konkursu na podinspektora w Zarządzie Drogowym w Sępólnie zgłosiło się 5 kandydatów spełniających wymagania formalne zawarte w ogłoszeniu o naborze. – Wśród kandydatów była moja córka Olga Eckert, która jest mgr. inż. o specjalności budowa dróg, ulic i mostów. Nie ukrywam, że była to dla mnie sytuacja niewygodna. Ustawodawca nie daje sygnału, że nie mogę zatrudnić osoby pokrewnej. Ona nie może być moją bezpośrednią podwładną. Do przygotowania procedury powołałem komisję składająca się z moich pracowników. Pan starosta uznał, że nie ma potrzeby, żeby w komisji zasiadał członek zarządu powiatu. Nie układałem pytań i nie brałem udziału w tworzeniu testu – zapewnia dyrektor. Wszyscy kandydaci przystąpili do testu składającego się z 48 pytań. Skala trudności była średnia. Warunkiem zaliczenia testu było udzielenie poprawnych odpowiedzi na 36 pytań. – Jedynie Olga Eckert i Fabian Dorosz zdobyli wymaganą liczbę punktów, która uprawniała ich do przystąpienia do rozmowy kwalifikacyjnej –  dodaje Edwin Eckert. ,,Kandydaci spełniają wszystkie wymagania określone w ogłoszeniu o naborze. Posiadają odpowiednie wykształcenie. Z testu kwalifikacyjnego uzyskali wymaganą liczbę punktów. Rozmowa kwalifikacyjna pozwoliła komisji stwierdzić, że wybrani kandydaci posiadają  odpowiednie predyspozycje i spełniają oczekiwania dotyczące wymogów na tym stanowisku” – czytamy w uzasadnieniu wyboru. Dyrektor nie będzie bezpośrednim przełożonym córki. Wejdzie ona w skład ekcji technicznej podległej bezpośrednio głównemu inżynierowi. Olga obejmie wieloosobowe stanowisko ds. uzgodnień, zezwoleń oraz przygotowania, realizacji i rozliczeń robót.
W mieście huczy od plotek na temat zatrudnienia córki przez dyrektora zarządu drogowego. Nie może to nikogo dziwić, bowiem jego poprzednicy również zatrudniali własne dzieci i synowe. Już za rządów byłych dyrektorów o jednostce podległej staroście zaczęto mówić, że to rodzinna firma, gdzie troskliwi rodzice dbają o własne dzieci. Były to jednak inne czasu, gdy na urzędnicze stanowiska nie trzeba było przeprowadzać konkursów. Nasi czytelnicy mają mieszane uczucia dotyczące naboru, jednak zdecydowana większość twierdzi, że jakiekolwiek nazwisko nie może decydować o czyimś zatrudnieniu. Nie powinno również stanowić przeszkody do zatrudnienia na terenie powiatu sępoleńskiego. Ważne, żeby w konkursie wszyscy rywalizowali na jednakowych zasadach. 

*********************

* * * Kolejny przykład sępoleńskiego nepotyzmu kwitnącego tym razem na oczach bezradnego starosty Tomasza Cyganka bulwersuje lokalną społeczność. Jak podpowiadają wtajemniczeni, grunt pod otwarcie dróżki wiodącej do zatrudnienia córeczki dyrektor wypracowywał od roku. Na posiedzeniach komisji problemowych rady powiatu zgłaszał potrzebę zwiększenia etatów w dowodzonej przez niego firmie.  Chodziło o absolwentów Technikum Drogownictwa w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Sępólnie. I słusznie, bo przecież ten kierunek kształcenia nie powstał dla mającego wolne moce przerobowe nauczyciela wracającego z lokalnej polityki, tylko dla ambitnych uczniów, których celem powinna być praca w zarządzie drogowym,także poprzez kolejne etapy edukacji.
Przykład idzie z góry – skoro burmistrz przez wiele lat mógł zatrudniać kochankę, to dlaczego dyrektor nie ma zatrudniać córeczki? Tym bardziej że w atmosferze gęstniejącego nepotyzmu powinna czuć się tam znakomicie. Nasi rozmówcy świetnie rozumieją „czystość” tej sytuacji, zważywszy na liczne przykłady zasłaniania się obowiązkowym konkursem. W starostwie i okolicach już niejeden taki konkurs przerabiano . Co to za problem przygotować kandydata do konkursu na stanowisko w firmie zarządzanej przez tatę? Co to za problem? Żaden.