Bracia Czesi sprzątają lasy po nawałnicy
– Na nasze ogłoszenie odpowiedziały firmy z całej Polski i nie tylko. Jest też firma z Czech, która pracuje w Leśnictwie Wąwelno ora konsorcjum polsko–estońskie, które pracuje w Leśnictwie Dąbrowice. Na terenie Nadleśnictwa Runowo nigdy nie pracowały harvestery, teraz pracują. Zgodnie z planem mamy czas na uprzątnięcie naszych lasów do połowy 2019 roku. Rozstrzygnęliśmy przetarg dla firm, które chcą u nas pracować w przyszłym roku. Czesi nie stanęli do tego przetargu – mówi nadleśniczy Leszek Popowski.
Pojechaliśmy do leśnictwa Wąwelno, gdzie od 22 lat gospodarzem jest leśniczy Mariusz Kuszewski. Firma z Czech pracuje aktualnie w okolicach Toninka. Wzdłuż leśnych dróg piętrzą się wysokie na 10 metrów stosy wyrobionego już drewna. Nie widać tutaj jednak pracowników z pilarkami w rękach. Zastępują ich najnowocześniejsze maszyny leśne. Największą pracę wykonuje harvester, czyli kombajn zrębowy - ścina drzewo, pozbawia gałęzi i tnie na pożądany wymiar. Potem do akcji wkracza forwader, czyli samozaładowcza maszyna do zwózki drewna. Jednak największe wrażenie zrobił na nas raptor. To ogromny pojazd gąsienicowy wyposażony w specjalną przystawkę do rozdrabniania pozostałości po wycince. Maszyna dosłownie pożera korzenie i gałęzie, mieląc je na drobne kawałki. Uzyskana w ten sposób biomasa pozostanie na miejscu i użyźni glebę pod nowy las. – Nigdy wcześniej takiej maszyny nie widziałem. To jest ogromne ułatwienie. Bez takiej techniki sprzątanie lasu po nawałnicy trwałoby wiele lat. Na wiosnę wykonamy tutaj orkę i posadzimy nowy las. Potem pozostaną zabiegi pielęgnacyjne. Efekty będą oglądać już następne pokolenia – mówi Mariusz Kuszewski, który 11 sierpnia przewracający się pod naporem wichury las obserwował z okna swojej leśniczówki. Dla leśnika, który swoją pracę traktuje jak pasję, to bolesne doświadczenie.
Zastosowanie tak ciężkiego sprzętu przyspiesza sprzątanie lasu, ale ma też swoje minusy. Leśne drogi, które prowadzą również do ludzkich siedzib i pól uprawnych, zostały całkowicie rozjechane. Jakby tego było mało, ciągle pada. Wyrobione drewno trzeba z lasu jeszcze wywieźć, a to kolejne ciężkie samochody na gruntowych drogach.
W Nadleśnictwie Runowo do uprzątnięcia jest powierzchnia 2200 hektarów, na której leży 660 000 metrów sześciennych drewna. W normalnych warunkach taką ilość drewna nadleśnictwo pozyskuje we wszystkich cięciach przez okres 10 lat. Jeszcze więcej rąk do pracy będzie potrzebnych do odnowienia upraw. Jak mówił podczas niedawnej wizyty w Runowie dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu Janusz Kaczmarek, na powierzchniach dotkniętych kataklizmem, które znajdują się na terenie RDLP w Toruniu, trzeba będzie wysadzić 135 milionów sadzonek. Aby to wykonać przez 3 lata, na okres 6 tygodni potrzeba 4 tysiące osób. Dyrektor chce zwrócić się o pomoc do szkół leśnych i do wojska.