I kolejka. Ruszyła po raz piąty
KS Kawle - LZS Lutowo 0:2 (0:1)
Bramki: Kamil Kitza, Krzysztof Prasał. Żk. Mateusz Olszewski Kawle.Sędzia Wiesław Jarząb.
Mecz w Kawlach był połączony z imprezą inaugurującą nowy sezon ligi powiatowej. Wiele działo się na boisku, ale także poza nim. Przygotowano moc atrakcji dla najmłodszych, był ogromny tort i grochówka dla wszystkich. Sołtys Mirella Bobik podziękowała sponsorom, którzy pomagają drużynie z Kawli, a także wspólnie z prezesem Tomaszem Fifielskim sponsorom i przyjaciołom ligi powiatowej. Na imprezie pojawił się przewodniczący rady powiatu, przewodniczący rady miejskiej oraz wiceburmistrz Sępólna. W sumie za liniami bocznymi boiska piłkarskiego doliczyliśmy się ponad 300 osób.
Zespół gospodarzy to już nie ta sama ekipa, która wiosną odprawiała z kwitkiem wszystkich przeciwników. Z jego składu ubyli najważniejsi piłkarze: Wilczek, Nowaczyk i inni. Ich brak był widoczny zwłaszcza w środku pola gdzie panował niepodzielnie pozyskany do ekipy z Lutowa junior Krajny Łukasz Burkiewicz. Spotkanie od początku toczyło się w szybkim tempie. Nie brakowało bramkowych akcji to z jednej, to z drugiej strony. Żaden z graczy nie potrafił jednak zamienić ich na gola. W 20. minucie gospodarzy przed utratą bramki uratowała poprzeczka. 10 minut później doskonałej sytuacji nie wykorzystał Kamil Nowaczyk. Piłka po jego strzale z bliska poszybowała nad pustą bramką. W 37. minucie po kolejnym składnym kontrataku Kamil Kitza uzyskał prowadzenie dla gości.
Tuż po przerwie i zagraniu z rzutu rożnego Krzysztof Prasał podwyższył wynik na 0:2. Kwadrans później mogło być już 0:3, ale piłka trafiła w słupek. Od tego momentu tempo gry wyraźnie spadło. Gospodarze przestali wierzyć we własne umiejętności i wynik do końca meczu nie uległ zmianie. Wygrana doświadczonej ekipy z Lutowa ani przez chwilę nie podlegała dyskusji i jest jest najbardziej zasłużona.
Zobacz zdjęcia
Real Radzim - HZ Zamarte 4:5 (1:2)
Debiutujący w rozgrywkach zespół z Zamartego wygrał swój pierwszy pojedynek z ostatnią ekipą poprzedniego sezonu. Z przebiegu gry wygrana nie była jednak taka oczywista. Mecz był wyrównany, a w pierwszej części gry korzystniejsze wrażenie sprawiali gospodarze. Już pierwsza akcja gości po rozegraniu piłki ze środka boiska zakończyła się bramką. Błażej Odyja nie niepokojony przez przeciwników uderzył z 20 metrów, a piłka wpadła do siatki tuż obok Kamila Brysia, który nieco przysnął w bramce. Real wyjątkowo dobrze radził sobie
w obronie. Janusz Zabrocki i Tyberiusz Zieliński skutecznie rozbijali ataki gości. Ten drugi w 20. minucie zdobył wyrównanie. „Tybery” kropnął z wolnego, z 30 metrów, nie do obrony. Chwilę później do bramki mogli trafić Adrian Wierzchucki i Zbigniew Szmagliński, ale obaj minimalnie przestrzelili. W odpowiedzi po błędzie Brysia do pustej bramki nie trafił Arkadiusz Szulc. Piłkarzom z Zamartego udało się jednak jeszcze przed przerwą uzyskać prowadzenie.
W drugiej połowie oba zespoły strzeliły solidarnie po 3 bramki, co pozwoliło gościom na pierwsze, historyczne zwycięstwo w lidze. O grze „ziemniaków”
z Zamartego na podstawie niedzielnego meczu niewiele można jeszcze powiedzieć. Widać jeszcze braki w zgraniu, a także brak meczowych szlifów o punkty. Zobaczymy, jak będą się sprawować w konfrontacji z silniejszymi ekipami.
Zryw Dąbrówka - Fireman Zabartowo/Pęperzyn 1:1 (0:0)
Bramki: Łukasz Bosiacki Dąbrówka. Paweł Szołdra Zabartowo.Żk. Grzegorz Sigmański, Marek Leśniewski Dąbrówka. Tomasz Krasowski Zabartowo.Sędzia Kazimierz Linke.
W zespole gospodarzy zabrakło kontuzjowanego Sebastiana Bosiackiego, a to przecież jego mózg i płuca w jednym. Ubytek ten był widoczny zwłaszcza przy ostatnich podaniach. Przed meczem murowanym faworytem do zwycięstwa był Zryw, ale strażacy postawili tego dnia bardzo trudne warunki do gry. Z kolei miejscowi razili wyjątkową nieskutecznością. Trudno zliczyć, ile okazji zmarnował duet Mateusz Adamczyk- Łukasz Bosiacki. Nie wiadomo, być może ich poczynania paraliżowała obecność na trybunach nowej pani sołtys? Niespodziewanie pierwsza część meczu zakończyła się bezbramkowo.
Tuż po przerwie w sytuacji sam na sam spudłował Kamil Szymankiewicz. Gra przez cały czas była nerwowa. Zawodnicy często przekraczali przepisy, zwłaszcza goście, niestety sędzia Linke traktował ich zbyt pobłażliwie. Nawet wtedy, gdy Maciej Krauśnik, bramkarz Zrywu, był dwukrotnie faulowany nakładką w polu bramkowym i w sytuacji gdy trzymał piłkę w rękach. Niestety, skończyło się to dotkliwym urazem i bardzo dobrze spisujący się bramkarz gospodarzy musiał opuścić boisko. W 60. minucie prowadzenie dla miejscowych zdobył wreszcie Łukasz Bosiacki, który pokonał Radka „Baxa” Bakonia strzałem z rzutu wolnego. Na 10 minut przed końcowym gwizdkiem w polu karnym Zrywu przewrócił się trzymany za koszulkę napastnik gości. Karnego na bramkę zamienił Paweł Szołdra. Mecz w Dąbrówce za sprawą ogromnej ilości fauli, przekleństw i wyzwisk, które padały na boisku i poza nim, był naprawdę brzydki i najlepiej szybko o nim zapomnieć.
Zobacz zdjęcia
Huragan Witunia - Fuks Wielowicz 0:7 (0:4)
Bramki: Dariusz Węgierski 3, Damian Nawrocki 2, Arkadiusz Grochowski 2.Żk. Waldemar Śliwiński, Andrzej Wilczyński, Krystian Bednarski Witunia. Dariusz Węgierski Wielowicz.Sędzia Wiesław Jarząb.
Po nastrojach obu drużyn już przed meczem można było wskazać zwycięzcę. Na domiar złego krótka ławka rezerwowych nie pozwoliła Huraganowi na rozwinięcie skrzydeł. Bramki strzegł, jak umiał, Mateusz Świnka, który mógł być niezastąpiony w grze ofensywnej w parze z szukającym wsparcia Dawidem Śliwińskim. Atak i słaba postawa bramkarza były sporymi mankamentami ledwie zebranej drużyny z Wituni, która wciąż nie gra na własnym boisku, a występowanie w roli gospodarza w Runowie nie wychodzi jej najlepiej.
Gdyby w niedzielę Fuksowi przyszło grać z najlepiej dysponowaną Krajną, to wynik byłby podobny. Przez wakacje drużyna mistrzów ligi nie straciła żadnego waloru, przeciwnie - błyszczała świeżością i wyjątkową szybkością. Ten istotny element pojawia się zawsze, gdy wzrasta technika, a tej Fuks ma naprawdę spore rezerwy. W bramce Marka Garsztkę, co to pół jej powierzchni zasłania, zastąpił nominalny pomocnik Dawid Kmiecik. Nie miał roboty, więc zachował czyste konto, co sukcesem jest nie tyle jego, lecz dobrze zorganizowanej defensywy.
Pierwsza bramka padła już w 1. min z rzutu karnego za zagranie ręką. Worek z bramkami otworzył Damian Nawrocki, który w tym meczu nie sprostał Dariuszowi Węgierskiemu. Król strzelców ub. sezonu trzykrotnie doładowywał konto Fuksa i był oczywiście świetlaną postacią ciągle najlepszej drużyny ligi powiatowej.
Zobacz zdjęcia
LZS Tom - Dach Sitno - Time Lubcza 2:3 (1:1)
Bramki: Radosław Kołodyński, Michał Nowicki Sitno.Krzysztof Bilicki, Sebastian Obara, Jarosław Jankowski Lubcza. Sędzia Kazimierz Linke.
Mecz w Sitnie mógł równie dobrze zakończyć się zwycięstwem gospodarzy. Wcale nie dlatego, że wokół wąskiego boiska zebrało się pół wsi dopingującej swoich. Tom-Dach grał naprawdę dobry mecz, a końcowy wynik to splot kilku przyczyn, głównie braku szczęścia, które nie opuszczało z kolei gości. Ci grali w zasadzie tradycyjną swoją piłkę z możliwie szybkim uruchamianiem potencjalnych strzelców. Taka taktyka na rwących do przodu gospodarzy wystarczyła. Łut szczęścia dla Time najwyraziściej pojawiał się w okolicach własnej bramki, której pilnował Łukasz Buława. Teoretycznie zbyt wiele nie powinien wybronić, ale nie wiadomo dlaczego było inaczej. Jego rywal (Sławomir Maik bronił w drugiej połowie) natomiast powinien obronić wszystko, a niespodziewanie wpuścił więcej.
Gospodarze w ostrych i szybkich atakach stracili kolejnego zawodnika. Groźnej kontuzji kolana uległ Dariusz Kowalczyk, który został odwieziony do szpitala.
Zobacz zdjęcia
LZS Płocicz - Strażak Rogalin 1:1 (0:1)
Bramki: Adam Duber Płocicz. Krzysztof Maciejewski Rogalin.Żk. Łukasz Biedrzycki, Karol Bronowicki Rogalin. Adrian Tuński Płocicz.Sędzia Radosław Lipiński.
W Płociczu nadspodziewanie dobrze zagrali strażacy z Rogalina. Mecz w pierwszym kwadransie ustawił rzut karny dla gości. Taki obrót sprawy zdeprymował gospodarzy chcących za wszelką cenę dążyć do odrobienia straty, a w konsekwencji do zwycięstwa. Niestety, upływający czas nie okazał się do-statecznym sprzymierzeńcem. Wprawdzie po strzale Adama Dubera padło wyrównanie, jednak to wszystko, na co było stać gospodarzy mających w całym meczu olbrzymią przewagę. Na domiar złego Płocicz nie potrafił skorzystać z sędziowskiego prezentu i nie wykorzystał rzutu karnego. Do końca meczu prowadzonego w dobrym tempie gospodarze ślący piłki głównie do Józka Rękewicza, nie byli w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Spora grupa najwierniejszych kibiców opuszczała boisko przy figurze św. Wawrzyńca z nadzieją na poprawę skuteczności swoich piłkarzy. Remis to niewątpliwy sukces Rogalina, gdyby tak jeszcze popracować nad sypiącymi się gęsto wulgaryzmami...
Mecz Victoria Obkas/Orzełek - Orzeł Dąbrowa przełożony na 30 października. Sosenka Sośno pauzowała. Zespół Tęczy Runowo nie przystąpił do rozgrywek.