Jak to przed Ksawerym bywało. Część druga
Zimą też wieje
Zimowe wichury najczęściej nawiedzały Krajnę w okresie od stycznia do marca. Nie cofając się zbytnio w czasie, wspomnieć można o dwóch takich wydarzeniach. W lutym 2002 roku porywisty wiatr zerwał dach budynku mieszkalnego w Dziednie i uszkodził kolejny w Wąwelnie (przewracając na niego drzewo), ponadto tarasował drogi ułamanymi gałęziami i wywrotami. Podobnie było pod koniec stycznia 2008 roku, gdy w dach domu w Zamartem uderzył pobliski dąb, natomiast inne przewrócone drzewa zerwały linie energetyczne, pozbawiając prądu Sypniewo oraz Kamień.
Również ta dalsza historia ma coś do powiedzenia w sprawie wichur zimowych. Ciekawy opis takiego zjawiska znalazłem w jednym z numerów Gazety Toruńskiej z lutego 1882 roku. Oto, co tam napisano: Burza poprzedniego tygodnia, zwłaszcza w nocy z 15 na 16 bm. poczyniła szkody niemałe w pow. chojnickim. Pewien włościanin z Dąbrówki, który właśnie wracał z Sempolna, gdzie miał termin, zawiany i zasypany został z wozem i końmi śniegiem tak, że go odkopywać było trzeba. Dorożka wioząca z Chojnic do Kamienia jakiegoś kupca podróżującego, pochwycona wichrem przewróciła się, a ludzie z niej wyrzuceni kawał w śnieg. Na wybudowaniach włościańskich w Obkasie wywrócił wicher nową stodołę. W innej wsi zerwała burza oparkanienie cmentarza i wywróciła dom, w którym na szczęście nikogo nie było. Nawet błyskawicę i grzmot dostrzeżono, poczem gęsty grad padał i to wielki, jak jaja gołębie.
I na koniec jeszcze jedno świadectwo, trochę nietypowe, bo z kwietnia 1939 roku. Wiosny, chociaż bywały wietrzne, z reguły nie kojarzyły się z katastrofalnymi wichurami. Ta relacja jest jedyną dla tej pory roku, jaką udało mi się odnaleźć. Redaktor Gazety Sępoleńskiej informował w niej: Sobotnia wichura, która wieczorem przeszła nad Sępolnem, wyrządziła w okolicy miasta wielkie spustoszenie. W lasku p. Heldta wywrócone zostało kilka drzew, większe spustoszenie zauważyć można w lesie trzciańskim. Na wybudowaniu Małej Cerkwicy i Trzcian powywracanych zostało kilka stodół, a dachy od chlewów zostały zdarte.
Trąby powietrzne
Z udokumentowaniem trąb powietrznych jest już gorzej. Trąby, w przeciwieństwie do orkanów, są zjawiskami o bardzo ograniczonym zasięgu i krótkim żywocie. Najstarsze wzmianki na ich temat znalazłem w opisach szkwału z 1871 roku. Jakiegoś rodzaju tornada miały wtedy tworzyć się w okolicach Koronowa i Sępólna.
Zwięzły i konkretny jest z kolei drugi opis, chronologicznie sporo młodszy od poprzedniego. Otóż w 69 numerze Gazety Sępoleńskiej z 23 czerwca 1928 roku napisano, co następuje: Kamień. (Trąba powietrzna.) Onegdaj przechodziła nad tutejszą okolicą około godz. 3-ciej po południu trąba powietrzna. Szkód poważniejszych nie wyrządziła, gdyż wichura trwała niecałe 5 minut, poczem aura powróciła do stanu poprzedniego.
Kolejne świadectwa są już współczesne. Wiadomości Krajeńskie w kwietniu 1998 roku pisały o trąbie, która przeszła nad Runowem i Wiśniewką. W tej pierwszej miejscowości uszkodziła ona część zabudowań Zakładu Rolnego oraz kościół (uderzony przez przewrócone drzewo), natomiast w drugiej zerwała dach z budynku gospodarczego i częściowo z domu. Kolejny raz żywioł zaatakował na początku września 2009 roku w Puszczy. Janusz Cieślik, świadek wydarzenia, relacjonował wówczas dziennikarzowi naszego tygodnika: Widziałem wir powietrza. W górze unosiły się liście i gałęzie. To trwało dosłownie sekundy. Dobrze, że nie uderzyło w gospodarstwo, które jest po drugiej stronie lasu. Trąba, mimo że istniała króciutko i nie miała wielkiej siły, połamała kilkadziesiąt 50-letnich drzew.
Katastrofalne gradobicia
Nie zawsze wiatr grał rolę największego złoczyńcy. Bywało, że głównym odpowiedzialnym za wyrządzone szkody był grad. Szczególnie niszczycielskie gradobicia miały miejsce 16 lipca 1956 roku, 9 czerwca 1996 roku i 11 lipca 2008 roku. Ich skutkami za każdym razem były powybijane szyby, dziury wybite w eternitowych płytach i miejscami niemal doszczętnie zniszczone zboża na polach (w 1996 roku - głównie w Wałdowie i okolicach; w 2011 roku - w Dużej Cerkwicy i Radzimiu). Świadkowie dwóch ostatnich gradobić twierdzili, że gradziny były wielkości piłeczki pingpongowej. Co ciekawe bywały lata, gdy gradobicia dotykały tego samego obszaru częściej niż raz do roku. W Gazecie Sępoleńskiej nr 82 z 24 lipca 1928 roku któryś z korespondentów skarży się, że oto okolice Kamienia już trzeci raz w tym roku zostały potraktowane gradem, podczas gdy wcześniejsze lata były od gradu wolne.
Postcriptum
Oczywiście przypadki opisane powyżej (a także przedstawione w pierwszej części) nie są wszystkimi, które dotknęły ziemię krajeńską. Część z tych zjawisk została gdzieś opisana, znaleziona przeze mnie i przedstawiona Wam. Wydaje mi się oczywiste, że spora część informacji dotyczących poruszonego tutaj zagadnienia ukrywa się jeszcze w jakichś gazetach albo dokumentach archiwalnych. Jednocześnie o wielu niszczycielskich zjawiskach pogodowych, także z czasów, gdy prasa była już dobrze rozwinięta, zapewne nigdzie nie napisano. Wszystko to sprawia, że dokładne opisanie i określenie skali występowania tych zjawisk w ciągu ostatnich kilku stuleci jest wysoce kłopotliwe. Paradoksalnie prognozowanie przyszłości wydaje się tutaj nastręczać mniej kłopotów, niż analizowanie przeszłości. W kontekście jutra jedno jest bowiem pewne - globalne ocieplenie sprawia, że ilość energii zgromadzonej w atmosferze rośnie. A ponieważ energia ta stanowi paliwo dla kształtujących się gwałtownych zjawisk pogodowych, można się spodziewać, że w przyszłości burze szkwałowe czy huragany będą tak gwałtowniejsze, jak i częstsze.