Kamieńskie Elżbietanki represjonowane w latach PRL-u

Tomasz Fiałkowski, 06 listopad 2015, 14:55
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Od końca lat 40. nasiliły się działania władzy zmierzające do ograniczenia roli Kościoła katolickiego. Miały one różne formy. Częstym przypadkiem było stawianie zarzutów nie tylko kapłanom diecezjalnym, ale również osobom zakonnym. Na terenie powiatu sępoleńskiego funkcjonowało Zgromadzenie sióstr Elżbietanek mające swe placówki w Kamieniu Krajeńskim (na ul. Dworcowej i Podgórnej), w Sępólnie na ul. Studziennej oraz w Więcborku na ul. Mickiewicza.

Walka z siostrami polegała na kompromitowaniu ich w oczach lokalnego społeczeństwa. Jedno z takich zdarzeń, które odnotowuje ogólnopolska literatura historyczna, zanotowano w marcu 1954 r. w Kamieniu Krajeńskim, gdzie dwie siostry Elżbietanki: s. Telesfora (Maria Plewińska) i s. Błażeja (Elżbieta Włodarczyk) udzieliły pomocy Józefowi K., ps. „Jasio”. Mężczyzna ten był podejrzany o współpracę z wywiadem francuskim. Siostry zrobiły mu opatrunek, nie wiedząc, kim on tak naprawdę był. Ostatecznie siostry zostały oskarżone o to, że nie powiadomiły o incydencie władz państwowych. W wyniku tego zajścia s. Maria Plewińska została skazana na 3 lata więzienia, natomiast s. Elżbieta Włodarczyk na 3,5 roku więzienia.

Jedną z sióstr będącą świadkiem tamtych wydarzeń była s. Fides, która w 1954 r. mieszkała z oskarżonymi. Jej opis jest następujący: „W dniu 30 marca 1954 r. zaplanowano atak przez UB głównie na siostrę Klarysę - Walerię Szwedę, która ze swej działalności charytatywnej i pielęgniarskiej była znana i ceniona przez mieszkańców Kamienia i okolicznych wiosek. Prowadziła też przy klasztorze ambulatorium, jako pielęgniarka. Jej praca nie podobała się ówczesnym władzom komunistycznym, to też postanowiono ją zaatakować przez podstawionego człowieka współpracującego z UB. 30 marca 1954 r. zapukał do furty klasztornej człowiek ze skaleczoną ręką i prosił o opatrunek. Ponieważ s. Klarysa była w terenie, opatrunek zrobiła s. Błażeja - Elżbieta Włodarczyk. W czasie robienia opatrunku człowiek ten zaczął opowiadać siostrze, że jest w AK, że jest ich więcej, że są pod ziemią, że się ich ściga itp. Na koniec wyjął pieniądze i prosił by siostra zaniosła je ks. proboszczowi [Rydziewskiemu] na Mszę św. w intencji powodzenia w ich pracy w podziemiu w AK. Siostra tych pieniędzy nie przyjęła, powiedziała, że to może on sam załatwić osobiście z ks. proboszczem, na co się zgodził. Wychodząc jednak włożył ten banknot w szparę drzwi i do ks. proboszcza nie poszedł. On był przekonany, że opatrunek zrobiła mu s. Klarysa (Waleria Szweda). Po tym wydarzeniu wchodzi s. Telesfora (Maria Plewińska), która w tym czasie była przełożoną sióstr i zauważyła, że z drzwi wypadają wetknięte pieniądze. Zainteresowana, co to za pieniądze, dowiaduje się o tym zajściu z tym nieznanym człowiekiem. Postanawia jednak zanieść te pieniądze ks. Proboszczowi Rydziewskiemu. Ks. proboszcz ich nie przyjął i o niczym nie chciał wiedzieć. Podejrzewał, że to jakaś brudna sprawa. Po 3 godzinach przyjechali milicjanci aresztować s. Błażeję (Elżbietę Włodarzcyk), która robiła opatrunek i s. Przełożoną Telesforę (Marię Plewińską). Nie pozwolono się przebrać ani cokolwiek zabrać. Siostry tak, jak stały w tych roboczych ubraniach natychmiast były odwiezione do Bydgoszczy na przesłuchy. W krótkim czasie milicja przyjechała po ks. proboszcza Rydziewskiego też na przesłuchanie do Bydgoszczy. Ks. proboszcz późnym wieczorem wrócił i opowiadał nam, po prostu przygotował nas pozostałe siostry jak mamy się zachować, jeśli nas zawezwą. Zaznaczył, pamiętam przede wszystkim żeby mieć głowę spuszczoną, nie patrzeć im w oczy. Bo mają jakąś dziwną siłę hipnotyzowania. Następnego dnia milicja przyjechała po s. Klarysę (Walerię Szwedę) w celu przesłuchania – też do Bydgoszczy. Siostra do niczego się nie przyznawała (w tym czasie nie była w domu i opatrunku nie robiła), ciągle miała głowę spuszczoną patrząc w ziemię. To jej zachowanie bardzo raziło przesłuchującego upomniał, żeby patrzeć mu w oczy, a nie pod stół, kto tak robi nie ma czystego sumienia. Na to siostra odpowiedziała: „Żadnemu mężczyźnie nie patrzyłam w oczy i panu też nie będę”. W pewnej chwili zsunęła się pod stół krzycząc: „pan mnie hipnotyzuje”. Wtedy śledczy zawołał na służbę i kazał ją wyprowadzić mówiąc: „ten szczur mi się wymknął”. Siostra wróciła do domu, a siostry poprzedniego dnia zabrane odstawiono do więzienia do Fordonu. 1 czerwca 1954 r. odbyła się rozprawa, na którą były przyprowadzone obie siostry w więziennym odzieniu, bardzo zmaltretowane. Siostrom odczytano wyrok Wojskowego Sądu w Bydgoszczy skazując je na 8 lat więzienia za to, że nie zgłosiły zaraz na milicję danego człowieka z AK. Po tej rozprawie siostry zostały przewiezione do więzienia w Brzegu. Tam nie mogłyśmy ich odwiedzać i niczego posyłać. W Brzegu siostry przebywały 2 lata do 1956 r., po czym zostały zwolnione warunkowo do domu, a warunek był taki, że jeżeli będą odpowiadać komukolwiek jak były traktowane w czasie przesłuchiwań, wrócą z powrotem do więzienia. Siostry po powrocie do klasztoru były tak zastraszone, że nic nie mówiły nawet swym najbliższym. Były bardzo podupadłe na zdrowiu i nie zdolne do pracy w swym zawodzie. Po niedługim czasie zmarły. Ten sam człowiek kilka dni po aresztowaniu sióstr podobnie zadziałał w rodzinie p. Bernarda Czapiewskiego gospodarza małorolnego, mieszkającego w Kamieniu na wybudowaniu. Podobnie jak z siostrą zaczął rozmawiać o podziemiu i AK. Za nie zgłoszenie tego faktu na milicję został też skazany na 2 lata więzienia w Koronowie. Pan Czapiewski znał tego człowieka nasłanego przez UB. Był to niejaki mieszkaniec z okolicy Kamienia o nazwisku K. Pan Czapiewski już nie żyje, ale żyją jego dzieci w Kamieniu. Są to żywe wspomnienia, tym bardziej bolesne, że są to siostry z naszego zgromadzenia, z którymi w tych latach byłam w Kamieniu.“

Inną szykaną względem sióstr Elżbietanek było zwalnianie ich z pracy. Na przykład w 1962 r. władze zwolniły siostry z pracy w Ośrodku Zdrowia w Sępólnie i Kamieniu Krajeńskim. Siostry zostały zatrudnione w zakładach dla przewlekle chorych i upośledzonych. Na terenie powiatu sępoleńskiego zatrudniono je w zakładzie św. Anny, gdzie ów placówka została przekształcona w zakład opiekuńczy dla upośledzonych w stopniu głębokim. Siostry Elżbietanki zostały także zwolnione z pracy ze szpitala powiatowego w Więcborku. Represją dla sióstr było również zwalnianie ich z placówek oświatowych. Między innymi zostały zwolnione z sępoleńskiego przedszkola. Po likwidacji przedszkola w Więcborku z dniem 3 lipca 1958 r. s. Elżbietanki pracowały za darmo nauczając religii dzieci w wieku 3-6 lat. W 1961 r. do przedszkola uczęszczało około 30 dzieci. Siostry wielokrotnie były wzywane na rozmowy do UB w Sępólnie, podczas których zarzucano im wywoływanie konfliktów dzieląc młodzież na wierzących i na niewierzących. Apelowały one o modlitwy przed lekcjami. Po wyrugowaniu religii ze szkół, katechezy uczono w salkach parafialnych, m.in. w Kamieniu i Sępólnie.

Źródło, literatura:

Archiwum IPN Bydgoszcz, Sprawozdania miesięczne, okresowe b. szefa PUBP w Sępólnie za 1954 r.; K. Ż. Sztylc, Represje władz państwowych wobec zgromadzeń zakonnych w powojennej Polsce na przykładzie Prowincji Toruńskiej Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety [w:] Diecezja Chełmińska w czasach komunizmu (1945-1990), red. W. Polak, W. Rozynkowski, J. Sziling, t. 1, Pelplin 2008.; K. Ż. Sztylc, Siostra Maria Plewińska i siostra Elżbieta Włodarczyk, jako ofiary prześladowań osób konsekrowanych przez organy bezpieczeństwa PRL [w:] Diecezja Chełmińska w czasach komunizmu (1945-1990), red. W. Polak, W. Rozynkowski, J. Sziling, t. 2, Pelplin 2009; K. Ż. Sztylc, Prowincja Toruńska Zgromadzenia Św. Elżbiety w latach 1946-2006, Toruń 2010; Aparat Bezpieczeństwa w walce z kościołem katolickim w województwie pomorskim (bydgoskim) w latach 1945-1956, red. T. Chinciński, A. Paczoska-Hauke, Bydgoszcz-Gdańsk 2010; J. Dorawa, T. Fiałkowski, (red.), Dzieje Kamienia Krajeńskiego i okolic. Kamień Krajeński 2009.