Od niedzieli do soboty tylko mecz, mecz, mecz...!
Henryk Dura urodził się 31 sierpnia 1942 roku w Dziekciarni, gdzie miejscowi bez większych animozji serwowali przyjezdnym tęgie lanie. Heniu taki nie był. On zamiast kopać leżącego, wolał kopać w piłkę, a dokładniej bronić strzały tych, co kierowali ją w kierunku strzeżonej przez niego bramki, dlatego po pewnym czasie jako 16-letni chłopak opuścił rodzinną wieś i przeniósł się do Sławianowa, zwanego przez niego zachodem. Młody Henio od razu domyślił się, że środek bramki jest jego miejscem docelowym. Przez piętnaście lat strzegł bramkowej alkowy jak źrenicy własnego oka. Bywało różnie. W myśl powiedzenia „Ten się nie myli, kto nic nie robi” Dura udowadniał, że piłka nożna, to całe jego życie. W Sławianowie poznał swoją żonę.
Kolejna ścieżka jego futbolowych zapędów skierowała go do Ferdynandowa. – Mieliśmy tam naprawdę dobrą pakę – podkreślał. – Mój szwagier i kilku nietuzinkowych zawodników pokazywali kto tu rządzi – dodał z zadowoleniem. 15 marca 1969 roku wraz z żoną zamieszkał w Rogalinie. Pracował tam jako kierowca. Jego koledzy z ferdynadowego boiska bardzo często odwiedzali go w Rogalinie, by zagrać między sobą sparing. Z czasem udało mu się z pomocą Józefa Białkowskiego - nauczyciela ze Szkoły Podstawowej w Jastrzębcu - stworzyć drużynę piłkarską. Zespół w wespół stworzyli od podstaw ekipę z powodzeniem grającą w ówczesnej powiatówce. – Nazwa zespołu powstała całkowicie przypadkowo. Któregoś razu nasi piłkarze wkroczyli pewnym krokiem na boisko, a że wszyscy mieli ciemne włosy, kibice krzyczeli: Czarni! Czarni! – wspomina pan Henryk. W taki sposób Henryk Dura do spółki z panem Edwardem Bonem – księgowym Zakładu Rolnego - z uwagi na czarne czupryny piłkarzy postawili na nazwę Czarni Rogalin. O sukcesach zespołu można przeczytać w skrzętnie prowadzonych zeszytach, w których opisane są wszystkie najlepsze lata drużyny. Pan Henryk mimo odnoszonych sukcesów nigdy nie uważał się za kogoś lepszego. Awansami, które odnosił z Czarnymi, nie raz mógł utrzeć nosa niejednym drużynom z wyższych lig. Do okręgówki nigdy nie udało mu się dostać. Choć kilkakrotnie był bardzo bliski, zawsze znalazła się ekipa, która w ostatecznej punktacji pokrzyżowała jego plany. Spod skrzydeł Czarnych wyrósł Dariusz Krakowiak, piłkarz i znakomity lekkoatleta odnoszący znaczące sukcesy w ówczesnej sępoleńskiej Krajnie. Na początku lat osiemdziesiątych jego drużyna rozegrała w Więcborku mecz z reprezentacją Niemiec. Tak jak to miało miejsce pod Grunwaldem, Polacy rozgromili sąsiadów z zachodu, nie dając im żadnych szans.
Henryk Dura to nie tylko piłkarz i trener, lecz również znakomity animator sportu. To dzięki lekkoatletycznym zakusom żony Stanisławy. Jej cała rodzina przejawiała w przeszłości lekkoatletyczne skłonności. Trzej synowie Piotr, Andrzej i Sławomir na boisku to ogromny sukces. Nie dało się ukryć, że oczkiem w głowie ojca był zawsze syn Sławomir, strzeżący bramki Czarnych przed utratą cennych punktów. Tylko córka Gabrysia nie odzwierciedla sportowych zapędów ojca. Z ogromnym przejęciem jedynie przyglądała się sportowym osiągnięciom „klanu” Durów. Tylko mama nie była rozczarowana decyzją córki. Dura to nie tylko sportowiec, lecz również strażak Ochotniczej Straży Pożarnej w Rogalinie. Na początku lat siedemdziesiątych był naczelnikiem OSP w Rogalinie. Po prawie dwudziestu latach zrezygnował z funkcji. Jego następcą został Zygmunt Garsztka.
W 2008 roku Henryk Dura przeszedł na sportową emeryturę. Jego następcy nie potrafili dorównać wieloletniemu trenerowi z Rogalina. Jesienią 2012 roku nową drużyną grającą pod szyldem gminy Sośno będzie Fuks Wielowicz. Wierzymy, że odnosząca ogromne sukcesy w lidze powiatowej, ekipa z Wielowicza dorówna dobrze sytuowanej przed laty ekipie Henryka Dury. – W grudniu br. wraz z żoną obchodzimy pięćdziesiątą rocznicę ślubu – podsumował na zakończenie pan Henryk. Jest to kolejny sukces nietuzinkowego Henia, którego drugą miłością zawsze była, jest i zawsze będzie piłka nożna.