Odszedł Henryk Napieralski
Ojciec Henryka, Józef Napieralski, Powstaniec Wielkopolski, był kierownikiem gazowni miejskiej w Barcinie, a przed odzyskaniem niepodległości – współzałożycielem i działaczem organizacji niepodległościowych walczących o zachowanie polskości przez żyjących ponad sto lat w niewoli niemieckiej Wielkopolan. Przede wszystkim były to Towarzystwa Śpiewacze, Straż Pożarna i Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”. Józef Napieralski za swoją polskość, tak jak wielu Polaków, został w pierwszych dniach września 1939 roku aresztowany przez Niemców i po wielodniowym katowaniu rozstrzelany wraz z innymi Barciniakami w dniu 21 października 1939r. w Szubinie.
Matka Henryka, Elżbieta z Józefiaków, pochodziła z położonej o kilka kilometrów od Barcina miejscowości Białe Błota, gdzie jej rodzice posiadali niewielki majątek ziemski. Była to również rodzina głęboko patriotyczna, naznaczona z kolei przez rosyjskiego zaborcę konfiskatą majątku za udział w powstaniu styczniowym. Synowie tej rodziny również walczyli
w powstaniu wielkopolskim (pomnik poległego powstańca w Żninie dotyczy najstarszego z braci Elżbiety Napieralskiej), kampanii wrześniowej i pod Monte Cassino.
Mając takie wzorce rodzinne, wzmocnione głęboko patriotycznym wychowaniem polskiej, przedwojennej szkoły, 16-letni w dniu wybuchu II wojny światowej Henryk szybko włącza się do ruchu oporu. Po wysiedleniu z Barcina w grudniu 1939 roku razem z matką, rodzeństwem i 90-letnim dziadkiem Teodorem zostają przez władze okupacyjne osiedleni we wsi Glinianka pod Mińskiem Mazowieckim. Tutaj zostaje zakonspirowany przez pracującego w majątku Kossakowskich por. „Lubicza” (Ludwik Wolański - również wygnaniec z Wielkopolski).
Henryk Napieralski zostaje zaprzysiężony jako żołnierz Armii Krajowej. W latach 1940-1944 walczy jako żołnierz ZWZ-AK (Obwód Mewa-Kamień Mińsk Mazowiecki ). Przyjmuje pseudonim „BOHUN”. Jego młodszy brat, Stefan także idzie w jego ślady. Henryk uczy się w konspiracyjnej Szkole Podchorążych Saperów. Bierze udział w wielu akcjach dywersyjnych, wysadzając pociągi jadące na front wschodni oraz fabryki produkujące na potrzeby wojsk niemieckich. W „cywilu” otrzymuje papiery kierownika mleczarni co pozwala mu w miarę swobodnie poruszać się po terenie Generalnej Guberni. Wykonuje więc konspiracyjne zadania kurierskie i ochrony osób. W czasie akcji „Burza” maszerujące na pomoc Warszawie oddziały obwodu MEWA zostają zmasakrowane przez Armię Czerwoną. Jak wielu żołnierzy Armii Krajowej chroni się przed likwidacją w czasie akcji ,,Burza” do 9. Zapasowego Pułku Piechoty LWP na Majdanku. Przechodzi z pułkiem czołgów z Lublina aż do Berlina .W dniu 18 czerwca 1945 wraca do leśnego podziemia. W listopadzie 1945 r. korzysta z ogłoszonej amnestii i ujawnia się przed Wojskową Prokuraturą Okręgu Poznańskiego. W latach 1945-1947 działa w Ruchu Oporu Armii Krajowej. Jest twórcą podziemnych struktur w Mogilnie, Szubinie, Żninie. W sierpniu 1945 bierze udział w akcji rozbicia siedziby PPR w Barcinie. W latach 1947-1950 jest żołnierzem WiN. Dzięki kontaktom podziemia niepodległościowego ma możliwość podjęcia studiów wyższych. Jak wielu żołnierzy tego podziemia chodzi na zajęcia uzbrojony, w obawie, że w trakcie nauki zostanie aresztowany lub zlikwidowany. Ostatecznie uzyskuje tytuł magistra Wydziału Prawno-Ekonomicznego Uniwersytetu Poznańskiego w 1951 roku . W okresie PRL jest pozbawiany możliwości wykonywania pracy zgodnej z wykształceniem. Najwyższym stanowiskiem (pomimo wyższego wykształcenia) jakie jemu powierzono było stanowisko kontysty magazynowego. W latach 1951-1953 jest pracownikiem Warszawskich Kolejowych Zakładów Gastronomicznych, w latach 1953-1956 Fabryki Gramofonów w Żninie. Po Październiku 56 Samorząd Robotniczy Zakładów Wapienniczych w Wapiennie (późniejszy Kombinat Wapienniczy BIELAWY) wynosi go na stanowisko dyrektora (1956-1958). „Odwilż październikowa” szybko się jednak kończy, a władza ludowa przenosi Henryka do szkolnictwa, daleko od stron rodzinnych, bo aż do małej wioski w okolicach Sławna. Do końca aktywności zawodowej pracuje jako nauczyciel w szkołach wiejskich mając zakaz pracy w miastach. Szykanowany przez organy bezpieczeństwa, do końca PRL-u pozostaje pod nadzorem tych służb. Na ich polecenie w okresie do roku 1962 praktycznie co roku był przenoszony wraz z rodziną do innej wsi (m.in. w Nosalinie, w Jeleńskiej Hucie, Kurowie). Nie pozwalano mu się dokształcać. W roku 1962 odmówiono mu prawa do nauczania języka polskiego. W latach 1958-1960 pracował jako nauczyciel w SP w Jeleńskiej Hucie, 1960-1962 w Kolejowej Szkole Zawodowej w Rumi, 1966-1968 w Technikum Ekonomicznym w Lęborku. Tutaj doprowadza kilka roczników do matury. Pozostaje w żywej pamięci uczniów jako gorący patriota i wspaniały wychowawca i utrzymuje z nimi stałe kontakty. W latach 1968-1970 jest pracownikiem Zakładu Doskonalenia Nauczycieli w Lęborku; następnie w latach 1977-1982 nauczycielem w Liceum Ekonomicznym w Więcborku. Od 1982 na emeryturze.
Rok 1980 zastaje go Więcborku. Odnajduje się błyskawicznie w strukturach rodzącej się Solidarności. We wrześniu1980 zostaje przewodniczącym Międzyszkolnego Komitetu Założycielskiego w Więcborku oraz przewodniczącym Oddziału „Solidarności” w Sępólnie. Od maja 1981 r. jest założycielem, redaktorem, autorem niezależnego pisma „Biuletyn Ziemi Krajeńskiej”. Zostaje w okresie czerwca-sierpnia 1981 delegatem na I WZD Regionu Bydgoszcz, na przełomie września/października 1981 delegatem na I KZD. Był członkiem Komisji Krajowej: brał udział w I Krajowym Zjeździe NSZZ „Solidarność”, gdzie uczestniczy jako delegat Regionu Bydgoszcz. 13 grudnia 1981 zostaje internowany w Ośrodku Odosobnienia w Strzebielinku k. Wejherowa, następnie w Darłówku. 19 stycznia 1982 po przebytym w Ośrodku Odosobnienia w Darłówku zawale serca zostaje zwolniony. W latach 1982-1983 był organizatorem podziemia w woj. bydgoskim (Chojnice, Brusy, Sępólno, Więcbork, Szubin, Żnin). W latach1982-1989 był szefem struktur podziemnej „Solidarności ” w Sępólnie (w kontakcie z Biurem „Solidarności ” w Brukseli przez kuriera z grupy Jacka Merkla). Był organizatorem sieci kolportażu wydawnictw podziemnych w woj. bydgoskim, współzałożycielem biblioteki wydawnictw podziemnych im. Jana Pawła II w Więcborku. W latach 1983-1986 założycielem i autorem podziemnego pisma „Roch”. W listopadzie 1984 był współzałożycielem podziemnej grupy Maria (po zamordowaniu ks. Jerzego Popiełuszki planowano akcje odwetowe na funkcjonariuszach SB w przypadku kolejnych mordów politycznych).
Nigdy niczego nie chciał dla siebie. W wyniku internowania stracił pracę nauczyciela w Więcborku oraz służbowe mieszkanie (pod pretekstem niedopełnienia obowiązku meldunkowego). Władze stanu wojennego wysłały go na wcześniejszą emeryturę, z czego - nie mając pracy, mieszkania i żadnych oszczędności - skorzystał.
Zajął się także działalnością w Związku Solidarności Polskich Kombatantów oraz pisaniem książek publicystyczno -historycznych oddających jego głęboki patriotyzm, przeżycia i przemyślenia. Utrwalił w nich pamięć o ludziach i przyjaciołach, którym Bóg nie dał przeżyć wojny i stalinizmu. Jego mottem życia były słowa, których użył w notce do książki „Polska w Gliniance: „DOBREM PODSTAWOWYM jest interes obywateli, DOBREM NACZELNYM interes niepodległego państwa, a DOBREM NADRZĘDNYM interes Polski”.
Opisał także swój ukochany Barcin, w którym wraz z innymi przyjaciółmi chciał spocząć na Wiecznej Warcie. Miłość do swojej małej Ojczyzny opisał w książkach: Polska w Gliniance, Błyskawica z Barcina, Wielkie i małe odblaski, Wolni Wolnością.
Dnia 28 listopada 2007 Uchwałą nr XIV/120/07 Rada Miejska w Barcinie nadała Henrykowi Napieralskiemu tytuł Honorowego Obywatela Gminy Barcin.
Wielkie serce człowieka i patrioty odnajdziemy w jego książkach Światła Narodowej Tęczy , Rezultaty Stanu Wojennego, Piękno w prostocie, Ordonizm, Jak opadłe liście czyli pożegnanie serdecznej pamięci, Patriotyczne rekolekcje, Prymas Tysiąclecia. Umieszczał swoje artykuły w „Dzienniku Bałtyckim”, „Gazecie Elbląskiej”, „Tygodniku Solidarność”. Odznaczony przez Rząd RP na uchodźstwie czterokrotnie Medalem Wojska (1948) i Krzyżem Armii Krajowej (1988).
* * * Henryk Napieralski to nieodżałowana postać także dla licznych mieszkańców powiatu sępoleńskiego. Wprawdzie od wielu lat mieszkał w Gdańsku, wśród swoich, czyli podobnie jak on - Żołnierzy Wyklętych, jednak jego odejście to wielka strata dla naszego środowiska. Zwłaszcza oddanego idei ojczyźnianej i ideałom Solidarnościowym, którym śp. Henryk był wierny po sądny dzień.
Znałem Henryka osobiście. Był dla mnie nie tylko nauczycielem, ale także drogowskazem w trudnym okresie szukania ideałów. W czasach, gdy propaganda komunistycznego państwa zawładnęła także umysłami młodego i najmłodszego pokolenia Polaków, on gromadził wokół siebie wielu ludzi z patriotycznym zacięciem. Jako nauczyciel w Liceum Ekonomicznym nie zdradzał swojego szlaku bojowego ani drogi życiowej. Z nakazu przeolbrzymiej skromności jaką był nacechowany chętniej wsłuchiwał się w czyjąś niedolę, niżby miał roztkliwiać się nad sobą.
W Więcborku zamieszkał w mieszkaniu służbowym na piętrze internatu ekonomika. To tam od końca lat 70., przy kawie i francuskich ciasteczkach, odbywały się niekończące się rozmowy formacyjne, jakich dotąd w Więcborku nikt nie prowadził. To tam, w gościnie u znacznie bardziej otwartego Henia, poddawano analizie aktualne wydarzenia polityczne w kontekście nawarstwiających się protestów społecznych. Jego wnikliwe diagnozy były wyjątkowo trafne. Nic więc dziwnego, że rodząca się w Gdańsku „Solidarność” odnalazła w nim oddanego doradcę.
Henryk Napieralski był założycielem sekcji wioślarskiej najpierw przy Liceum Ekonomicznym, a następnie przy MLKS Grom Więcbork. Dzięki wsparciu przedwojennych wioślarzy z KKW Bydgoszcz niemal natychmiast po jego przybyciu do Więcborka na malowniczym jeziorze pojawiła się ósemka wioślarzy szkolonych przez byłego wioślarza z Barcina. Odtąd przez bez mała 20 lat więcborski krajobraz uzupełniały osady wioślarzy przelewających pot na drodze do wielu sukcesów.
Więcbork jest wdzięczny Henrykowi Napieralskiemu za to, że w tak ogromnie bogaty dorobek 80-letniego życia wpisał więcborski epizod – jakże twórczy i ważny nie tylko dla lokalnej społeczności, lecz także dla kraju. To tutaj dane mu było spotykać się ze Stanisławem Gębalem - niestrudzonym Żołnierzem Wyklętym, wiodąc długie rozmowy dotyczące prawdziwej historii walk niepodległościowych. Teraz ich wspólne dzieło w naszych rękach.
Żegnaj Henryku – mówią Twoi najwierniejsi przyjaciele z tego kawałka ziemi krajeńskiej. Racz przyjąć naszą modlitwę niesioną Tobie ścisniętą duszą, płaczącym sercem i nisko pochyloną głową. Czołem „Bohunie”! Dziękujemy!