Kamień

Podjęli uchwałę o rozwiązaniu koła, ale ją zawiesili

Robert Lida, 20 luty 2025, 11:57
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Walne zebranie członków Koła Wędkarskiego PZW nr 148 w Kamieniu podjęło uchwałę o rozwiązaniu koła. Dwanaście lat temu w zebraniu założycielskim brało udział 76 wędkarzy, a w ostatnim już tylko kilkunastu.
Podjęli uchwałę o rozwiązaniu koła, ale ją zawiesili

Pamiątkowe zdjęcie ostatniego walnego koła PZW w Kamieniu

Podjęli uchwałę o rozwiązaniu koła, ale ją zawiesili

Mirosław Dorawa

Koło PZW w Kamieniu powstało w kwietniu 2013 roku. Na czele grupy inicjatywnej stanął Mirosław Dorawa, a pomoc organizacyjną zaoferował Kazimierz Goldyszewicz, ówczesny prezes koła miejskiego w Sępólnie. Od początku działalności największym problemem koła był brak „własnej” wody, czyli akwenu, którym mogłoby się opiekować w imieniu Polskiego Związku Wędkarskiego. Ogromne nadzieje wiązano z jeziorem Mochel, ale wieloletnia umowa na dzierżawę tego jeziora zawarta z Gospodarstwem Rybackim w Charzykowych te nadzieje szybko ostudziła. Wędkarze od początku mieli ogromne pretensje do dzierżawcy o to, że prowadzi tam rabunkową gospodarkę. Z czasem stosunki z prezesem gospodarstwa Andrzejem Sosińskim unormowały się, ale wędkarze z Kamienia chcieli pójść na swoje, a nie korzystać z czyjejś uprzejmości, aby na przykład zorganizować zawody. Plany przejęcia Mochla spełzły na niczym, ale przecież w gminie Kamień są jeszcze inne jeziora. Czarę goryczy przelał wynik przetargu na dzierżawę jeziora Tylniak w Płociczu. Oferta złożona przez Okręg PZW w Bydgoszczy przegrała z ofertą prywatnej osoby. Jakby tego było mało, nie udało się wydzierżawić jeziora Brzuchowo. Winą za to wędkarze obarczają również Okręg PZW. 
Efekt jest taki, że zarząd koła zwołał walne zebranie członków i przedłożył im projekt uchwały o rozwiązaniu koła. Zebranie odbyło się w niedzielę 2 lutego. Oprócz członków koła pojawił się na nim starosta Jarosław Tadych, burmistrz Natalia Marciniak oraz Kazimierz Goldyszewicz, członek prezydium Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Bydgoszczy. Zanim zarządzono głosowanie nad projektem uchwały, wędkarze wylali z siebie żale do okręgu PZW, zarzucając mu, że nie zrobiono wszystkiego, co tylko możliwe, aby wydzierżawić Brzuchowo. W pewnym momencie doszło do bardzo emocjonalnej wymiany zdań, do której włączył się starosta Jarosław Tadych, który jest przecież przedstawicielem Skarbu Państwa. 
– Sytuacja wygląda następująco: Tylniak podlega pod starostwo, czyli Skarb Państwa. Na dzierżawę był ogłoszony przetarg. Inaczej nie można tego zrobić, musi być przetarg. My oczywiście złożyliśmy swoją ofertę. Na czym bazowaliśmy jako zarząd okręgu, przygotowując tę ofertę? Według rejestrów dwóch wędkarzy korzystało z Tylniaka. Dwóch wędkarzy. Czyja to jest wina? Zarządu okręgu? Nie, nasza wspólna. W tej chwili każdy rejestr jest dogłębnie prześwietlany. Teraz odnośnie Brzuchowa. Brzuchowem dysponuje Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. Cały czas dzierżawiliśmy to jezioro od KOWR-u. Z chwilą, kiedy w 2022 roku składaliśmy ofertę o dalszą dzierżawę, to w 2023 roku KOWR odpisał, że już nie jest dysponentem tej wody. Stwierdzono, że jest to woda przepływowa i należy do Wód Polskich. W związku z powyższym zarząd okręgu skierował pismo do Wód Polskich. Wody Polskie odpisały, że nie są władne do dysponowania jeziorem z tego względu, że KOWR go nie przekazał. Jeżeli jest woda płynąca, to powinny ją wydzierżawiać Wody Polskie. Oni jej nie przyjmą, dopóki nie będzie zrobiony operat i nie nastąpi przekazanie zgodnie z procedurami. Nie robią tego, bo nie mają pieniędzy. W związku z powyższym mamy teraz prawną próżnię. Ani KOWR, ani Wody Polskie nie są dysponentami Brzuchowa – mówił Kazimierz Goldyszewicz, zapewniając, że jeśli sprawa zostanie uregulowana i dojdzie do przetargu na dzierżawę Brzuchowa, to okręg PZW złoży ofertę. To jezioro ma powierzchnię 22 hektarów. Jest więc o co się bić.
– Szanowni koledzy. Przez te 12 lat udało nam się zorganizować wiele konkursów wędkarskich. Organizowaliśmy też różne spotkania i akcje. Myślę, że nie były to stracone lata. Niestety, nikt z nami nie rozmawiał i w tej chwili istnienie tego koła straciło sens. Na szczęście prezes Sosiński pozwolił nam traktować jezioro Mochel jak swoje. Kupujecie zezwolenia w Charzykowych za 300 złotych i możecie łowić. To jest cena bardziej przystępna niż w PZW – mówił prezes koła Mirosław Dorawa.
Wzajemne pretensje nic nie dały. Walne zebranie podjęło uchwałę o rozwiązaniu koła. Uchwała teraz powinna trafić do okręgu PZW w Bydgoszczy, ale przynajmniej do końca lutego tak się nie stanie. Zawieszenie wykonania uchwały ma miejsce na prośbę starosty i pani burmistrz, którzy zaoferowali pomoc w wyjaśnieniu sprawy związanej z jeziorem Brzuchowo.