Kontynuacja artykułów w „Wiadomościach Krajeńskich” z dn. 5, 12, 19/12.2024 r. i 2.01.2025 r.
Rok 1939 - historia „Plutonów Wzmocnienia Straży Granicznej” - komisariatów SG w powiecie sępoleńskim
Część IV – Komisariat w Sypniewie

Marcin Marciniak ur. 28.10.1894 r. Syn Michała i Marianny. Wykształcenie podstawowe. Ukończył kurs dla Straży Granicznej. Od 1921 r. pracownik Straży Granicznej. Zatrudnienie: Placówka w Henrykowie 1921-1927. Placówka w Sypniewie 1927-1939. Był zastępcą komendanta placówki liczącej 12 strażników i 5 celników. Zatrudniony jako strażnik i jako celnik (!). 30 sierpnia 1939 r. przeniósł rodzinę do wsi Czarnotul koło Mogilna, gdzie kupił mały domek. Na początku wojny pracował w tartaku w Pile. W 1942 r. został złapany na dworcu w Toruniu. Jako więzień polityczny osadzony w obozach w Oświęcimiu i Dachau-Moabit. Zmarł z wycieńczenia w Dachau w dniu 24 kwietnia 1945 r.
Podporucznik Bolesław Długosz zamyka relację o szlaku bojowym swojego plutonu informacją o niewoli z dn. 6 X 1939 r.
Fotografia „Manewry rezerwistów W.P. w okolicach Sypniewa 1938/1939” jest niewątpliwie fotografią plutonu wzmocnienia S.G. komisariatu w Sypniewie z dowódcą p.por. Bolesławem Długoszem (4. rząd od dołu, oficer w okrągłej czapce Straży Granicznej z „koalicyjką” - ukośnym pasem naramiennym). Liczba żołnierzy jest zgodna z „etatem plutonu wzmocnienia S.G.”, a umudurowanie identyczne jak kamieńskiej „kampanii kpt. Kraffta”. Została więc wykonana w 1939 r., po mobilizacji, przed działaniami wojennymi.
Los żołnierzy plutonu w niewoli był generalnie zgodny z niemieckimi standardami:
- rezerwistów, szeregowych żołnierzy pochodzących z Pomorza wcielonego do III Rzeszy (Reichgau Danzig – Westpreussen) rozpuszczono,
- podoficerów zawodowych osadzono w obozach (stalagach), z których często kierowano ich do robót przymusowych (np. w tartakach) oraz do obozów koncentracyjnych po donosach miejscowych Niemców
- oficerów przetrzymywano przez cały okres wojny w obozach jenieckich dla oficerów (oflagach).
Znane są dalsze losy tylko dwóch osób z plutonu wzmocnienia S.G. Sypniewo.
Ppor. rez. Bolesław Długosz
Swoje sprawozdanie z kampanii wrześniowej złożył 23 października 1945 r. w Obernwohlde (okolice Lubeki, na wschód od Hamburga). Trafił tam prawdopodobnie po uwolnieniu z oflagu. Utrzymywał kontakt listowny z polską narzeczoną Kunegundą Marciniak, córką st. strażnika granicznego Marcina Marciniaka.
Podobnie jak wielu oficerów nie wrócił do Polski, obawiając się prześladowań. Zgodnie z relacjami potomków rodziny st. strażnika Marciniaka, nie opuścił Niemiec, ożenił się z Polką (zesłaną do pracy przymusowej albo niewolnicą lagru dla kobiet z powstania warszawskiego?) i zmarł w Niemczech.
St. strażnik Marcin Marciniak
Był pirotechnikiem w sypniewskim plutonie wzmocnienia S.G. To on wysadził wiadukt na linii kolejowej pod Sypniewem.
Cytuję fragmenty relacji córki st. str. Marciniaka, Zygfrydy, z komentarzami prezentującymi szczegóły.
„Gdy wojska niemieckie na czele z Wilckensem, właścicielem majątku Sypniewo, wkraczały do Sypniewa ojciec mój Marcin Marciniak wraz z Bolesławem Długoszem, aspirantem straży granicznej, komisarzem i całym plutonem złączył się z Armią Pomorze, gdzie był zwiadowcą i walczył aż do Torunia, gdzie został przez Niemców wzięty do niewoli i uwięziony. Został tam aresztowany za wywiad i osadzony w więzieniu Mathausen w Berlinie.
Skontaktowano go ze szpiegiem niemieckim. Ojciec jednak powiedział, że nie zna tego pana, spotkał się w nocy z jakimś człowiekiem, którego nie znał, ale to na pewno nie ten pan.
Został zwolniony z więzienia i skierowany do pracy w tartaku w Pile.”
Warto zwrócić uwagę na naszywki ubrań z literą „P”. Polacy w III Rzeszy te naszywki, jednolicie przygotowane, mieli obowiązek trwale mocować do ubrań, tak jak Żydzi naszywki z gwiazdami.
Rodzina Marciniaków od 30.08.1939 r., mieszkała w Czarnotulu koło Mogilna.
– Ojciec przyjeżdżał do nas na urlop. W 1942 roku, wracając do Piły, w Mogilnie na stacji kolejowej zobaczył go Keler, Niemiec, syn leśniczego z Sypniewa. Zapytał ojca, co tu robi. Ojciec odpowiedział: ale co go to obchodzi, i Keler udał się do miasta. Ojciec domyślił się, gdzie on poszedł, i ukrył się w wagonie pociągu, który stał na stacji i oczekiwał na wyjazd do Poznania. W tym czasie Keler wrócił na stację z Niemcami w mundurach Gestapo, ale ojca nie znalazł. Ojciec wrócił do Piły do pracy. Po paru dniach został aresztowany i wywieziony do Oświęcimia. Z Oświęcimia w styczniu 1945 roku transport pieszy więźniów został wysłany do obozu Eberbach, a stamtąd, na początku kwietnia 1945 do Dachau, gdzie 24 kwietnia 1945 roku ojciec zginął.
Wyjaśnieniam: Keler był w czasie okupacji dyrektorem w tartaku w Gębicach koło Mogilna, o czym ojciec nie wiedział. Keler wiedział, że ojciec pracował w Straży Granicznej w Sypniewie, właśnie krótko przed wojną, jako wywiadowca. Niemcy mieszkający w Sypniewie i okolicy, tacy jak Wilckens, Keler, Runder i inni, których nazwisk już nie pamiętam, zbroili się. O tym dowiedział się ojciec z kolegą Domeradzkim. Odkryli, że na cmentarzu w Lubczy chowali broń i za to Niemcy wzięli ojca do Oświęcimia i Dachau – mówi Zygfryda Maciniak - córka śp. Marcina Marciniaka.
Powyższą relacją kończę historię „Plutonów Wzmocnienia Straży Granicznej” komisariatów SG w powiecie sępoleńskim.
Kilkumiesięczna przerwa zamyka okres oczekiwania na dodatkowe informacje związane z tym tematem.
Dziękuję pokoleniu wnuków st. strażnika Marcina Marciniaka: Krystynie Bratz z Sępólna oraz Halinie Siudmiak z mężem Henrykiem z Więcborka za przekazane informacje i fotografie.