Płocicz

Traktorem po leki do apteki

Robert Środecki, 20 styczeń 2012, 12:12
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Wiesław Mordel z Płocicza od kilku lat walczy o poprawę jakości dróg gruntowych prowadzących na wybudowanie, gdzie mieszka. – Do mojego domu po długotrwałych opadach deszczu i wiosennych roztopach nie da się dojechać. Zdarza się, że do miasta jeżdżę traktorem – skarży się mężczyzna. Rzeczywiście, z dojazdem do kilku posesji w Płociczu jest olbrzymi kłopot. Przekonują się o tym każdego dnia strażacy, służby komunalne, pracownicy poczty oraz inkasenci spisujący liczniki. Nasz Czytelnik obarcza odpowiedzialnością burmistrza i najbliższego sąsiada, który zaorał drogę.
Traktorem po leki do apteki

Wiesław Mordel do miasta jeździ traktorem. Fot. Robert Środecki

Była sobie droga

Jeszcze kilka lat temu z dojazdem do posesji Wiesława Mordela nie było najmniejszych problemów. Do jego domu prowadziła utwardzona i zadbana droga gruntowa przebiegająca częściowo przez włości sąsiada. – Pewnego dnia sąsiad zaorał istniejący odcinek drogi. W tej chwili dojazd do miasta pochłania nam znacznie więcej czasu. Musimy przedzierać się przez inną, zaniedbaną drogę i pokonywać znacznie większą odległość niż do tej pory. Moim zdaniem sąsiad zaorał drogę bezprawnie – mówi nasz Czytelnik. Sporna kwestia dotyczy 50-metrowego odcinka. – Znam tę sprawę i wiem, że jeden z gospodarzy zaorał krótki odcinek drogi, który stanowił skrót dla mieszkańców. Miał do tego prawo, ponieważ droga znajdowała się na jego prywatnym gruncie. Nie jest to jedyna droga prowadząca do posesji pana Mordela. Gdyby tak było, to wystąpilibyśmy do sądu i droga zostałaby przywrócona. Chcieliśmy polubownie załatwić tę sprawę, dlatego wystąpiliśmy do właściciela gruntu z zapytaniem, czy sprzeda gminie skrawek ziemi, na którym w przeszłości znajdowała się sporna droga. Niestety, odpowiedź była negatywna – wyjaśnia burmistrz Kamienia. Rzeczywiście, w lutym ubiegłego roku na biurko Wojciecha Głomskiego trafiła odpowiedź właściciela gruntu: ,,Na podstawie przysługującego nam prawa własności dokonaliśmy likwidacji niniejszej drogi. Dzięki temu ułatwiliśmy sobie dokonywanie prac polowych na niniejszych gruntach. Grunty te nie stanowiły drogi koniecznej, zatem likwidacja jest zgodna z przysługującym prawem”. Nasz Czytelnik, zdenerwowany fatalnym stanem nawierzchni, nie zamierzał odpuszczać.
 

Burmistrz pisze do sołtysa

Na przełomie kwietnia i maja ubiegłego roku Wiesław Mordel zaczął zbieranie podpisów pod petycją dotyczącą odtworzenia drogi. ,,Panie burmistrzu, zwracamy się z uprzejmą prośbą o odnowienie drogi. Droga ta była użytkowana w dobrej wierze przez okolicznych mieszkańców oraz przejezdnych. Istniała ona bardzo długo i niezrozumiała jest dla nas jej likwidacja. Aktualnie wszyscy jej wcześniejsi użytkownicy, szukając drogi na skróty, wydeptują ścieżki prowadzące przez prywatne pola i uprawy innych mieszkańców. Doprowadza to do trwałych szkód w uprawach. Naszym zdaniem w związku, iż wyżej wymieniona droga istnieje od ponad 30 lat (jest ona również zaznaczona na mapkach), zlikwidowana została ona bez podstaw prawnych oraz przez osobę do tego nieupoważnioną. Droga ta służyła rolnikom i różnym firmom usługowym i transportowym. W związku z powyższym prosimy o zainteresowanie się tym istotnym problemem i skuteczną interwencję” - czytamy w petycji adresowanej do burmistrza Kamienia. Pod dokumentem podpisało się kilku mieszkańców oraz sołtys Płocicza, dyrektor ZGK, naczelnik Urzędu Pocztowego oraz komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej. To bardzo poważna lista osób i instytucji, których nie można ignorować. – Pragnę nadmienić, że nigdy nie otrzymałem odpowiedzi na powyższą petycję – mówi w rozmowie z nami Wiesław Mordel. – Odpowiedź została sporządzona, ale w związku z tym, iż w petycji nie określono osoby do kontaktu, skierowaliśmy ją do sołtysa Płocicza – mówi burmistrz Kamienia.

,,Informuję, że umownie wykorzystywana droga znajdowała się na terenie, który w całości stanowi własność prywatną i jest to grunt rolny. Właściciel nie wyraził zgody na jej przywrócenie. Zlikwidował zwyczajowo używaną drogę znajdującą się na jego nieruchomości, gdyż ma pełne prawo do dysponowania gruntami będącymi jego własnością. Na aktualnych mapach będących w zasobach starostwa powiatowego nie istnieje geodezyjnie wytyczona oddzielna nieruchomość, stanowiąca drogę. W związku z powyższym omawiana droga pewnie nigdy nie istniała, natomiast kopia mapy będąca załącznikiem petycji jest nieaktualna” - czytamy w odpowiedzi burmistrza Kamienia. – O ustanowienie służebności przejścia i przejazdu można wystąpić do sądu na drodze cywilnej. Gmina Kamień nie ma podstaw prawnych do tworzenia drogi na gruntach będących własnością prywatną, gdyż wszyscy mieszkańcy omawianego terenu mają dojazd do swoich nieruchomości – nadmienia Wojciech Głomski.

Amfibią do cywilizacji

To prawda. Wszyscy mieszkańcy mają dojazd do swoich domów i gospodarstw. Do ich nieruchomości wiedzie inna, znacznie dłuższa droga. Takie rozwiązanie nie może się podobać okolicznym rolnikom przyzwyczajonym do wygód związanych z użytkowaniem starej, zaoranej drogi. – Pokonywanie dłuższej odległości nie stanowiłoby dla nas wielkiego problemu, gdyby ta droga po opadach i roztopach była przejezdna. Dzisiaj mam zamiar jechać do miasta po leki do apteki. Muszę jechać traktorem – mówi Wiesław Mordel. Jego rozgoryczenie jest zrozumiałe, gdy spogląda się na gigantyczne koleiny błotne uniemożliwiające ruch samochodów i normalne poruszanie. W ubiegły czwartek udaliśmy się na miejsce. Nasza wizyta zbiegła się w czasie z przyjazdem inkasenta z Enei. Mężczyzna pokonujący dziennie setki kilometrów wysiadł z samochodu i rozłożył ręce. – Dalej nie pojadę, bo dalej jechać się nie da – stwierdził zdumiony. Ta scena wymownie obrazuje sytuację. – Robimy co możemy. Każdego roku wysypujemy tam masę tłucznia. Słyszałem już zarzuty pod swoim adresem, że całe kruszywo, jakie posiadamy, trafia do Płocicza – usprawiedliwia się burmistrz Kamienia Wojciech Głomski.
Mimo wszystko gmina angażuje zbyt mało sił i środków. Można się o tym przekonać jadąc do Płocicza. Dla mieszkańców wybudowania nie ma ważniejszej kwestii niż stan dróg gruntowych prowadzących do ich domów. O tym burmistrz i jego pracownicy muszą pamiętać.