Ukarani za ratowanie życia
W piątek 6 grudnia koło Przechlewa autobus zjechał z drogi i uderzył w przydrożne drzewo. W wypadku ucierpiało kilkanaście osób. Wśród poszkodowanych były ofiary śmiertelne. Na miejsce zdarzenia wezwano służby ratownicze z kilku okolicznych powiatów. Na pomoc poszkodowanym ruszyła również karetka pogotowia ze Szpitala Powiatowego w Więcborku. Załoga włączyła sygnały dźwiękowe i świetlne i nie zważając na bardzo trudne warunki drogowe, pognała na miejsce wypadku. W Wierzchowie na krajówce pojazd uprzywilejowany został dwukrotnie sfotografowany przez fotoradar. Po dwóch tygodniach na biurko prezesa spółki zarządzającej więcborskim szpitalem wpłynęły raporty z urządzenia pomiarowego oraz żądanie wskazania kierowcy karetki. Rzekomy sprawca miał zostać ukarany mandatem wysokości 490 zł, bowiem karetka przekroczyła dozwoloną prędkość o 36 i 21 km/h. – W takich przypadkach nie płacimy mandatów, ale procedura wyjaśniająca jest bardzo uciążliwa, trwa wiele godzin. Sugeruję komendantowi straży gminnej w Człuchowie, żeby skontaktował się ze swoimi kolegami z innych gmin, gdzie stosuje się procedury telefonicznego sprawdzania, czy pojazd uprzywilejowany miał dyspozycje stosowania sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Nikt ze straży gminnej w Człuchowie nie potrafi kojarzyć faktów. W tym dniu w okolicy doszło do groźnego wypadku autobusu. Było wielu poszkodowanych. Część z nich trafiła do szpitala w Więcborku – komentuje zdarzenie Stanisław Plewako, prezes spółki Novum Med. Kierownik szpitala wskazał kierowcę, który przez kilka godzin tłumaczył nadgorliwym strażnikom, że jechał ratować ludzkie życie. – To żadna nowość. Do szpitala często przychodzą raporty z urządzeń rejestrujących. Kiedyś mój kierowca przez kilka godzin tłumaczył się, że przekroczył prędkość, jadąc po krew – dodaje Tadeusz Mrozinski, właściciel firmy transportowej, która przez wiele lat świadczyła usługi na rzecz szpitala.
Okoliczne straże gminne, w szczególności te z Kęsowa i Człuchowa, słyną z tego, że z fotoradarów uczyniły maszynki do robienia pieniędzy. Łupią kierowców bez opamiętania, fotografując pojazdy uprzywilejowane. Są tak zuchwali, że od dyrektorów szpitali z całej Polski żądają wskazania kierowców karetek przekraczających prędkość w drodze do wypadku. Nadgorliwych strażników z Człuchowa zachowujących się skandalicznie odsyłamy do kodeksu drogowego, który mówi, że kierujący pojazdem uprzywilejowanym może nie stosować się do obowiązujących przepisów drogowych w akcji związanej z ratowaniem zdrowia lub życia ludzkiego. To dość oczywiste, ale nie dla wszystkich zrozumiałe.