V kolejka. Bez Wituni też można

Robert Lida, Robert Środecki, Jacek Grabowski, Piotr Pankanin, 23 wrzesień 2011, 21:20
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Przed piątą kolejką Huragan Witunia wycofał się z rozgrywek. W związku z tym zarząd ligi podjął kilka ważnych decyzji. Po pierwsze, rozgrywki będą prowadzone systemem jesień - wiosna. Mecze rozegrane dotychczas zostają zaliczone, natomiast wyniki spotkań z udziałem Huraganu są anulowane. W związku z tym wydłużeniu ulegnie runda jesienna, a kalendarz spotkań uległ modyfikacjom. Jesienne rozgrywki zakończą się 11 listopada. Dostosowanie harmonogramu spotkań do nowej sytuacji spowoduje małe perturbacje. Część zespołów będzie miała dodatkową pauzę, a część będzie musiała rozegrać dodatkowy mecz. W ten sposób każdy zespół zagra z każdym na własnym boisku i wyjeździe. Po drugie, zarząd zdecydował, że zawodnicy Huraganu do końca września mogą zasilić inne zespoły. W regulaminie pojawił się również zapis, że liga liczy maksymalnie 14 drużyn.
V kolejka. Bez Wituni też można

Jedna z najciekawszych sytuacji pod bramką Lutowa.Naciera Nawrocki, a gola za chwilę strzeli Węgierski

KS Kawle - Time Lubcza 1:2 (1:1)

Bramki: Sebastian Obara, Andrzej Wilczyński Lubcza. Tomasz Lipecki Kawle. Sędzia Stanisław Żekiecki.
Zespół z Kawli, który wiosną nie przegrał żadnego spotkania nadal bez punktów. Niedzielny mecz był wyrównany, ale goście mają z przodu lepsze „armaty”, zwłaszcza że dołączył do nich Andrzej Wilczyński z Huraganu Witunia, któremu posypał się skład. To właśnie bramka Wilczyńskiego uratowała trzy punkty dla Time, co pozwoliło temu zespołowi na objęcie przodownictwa w tabeli, przynajmniej na jakiś czas. Przypominamy, że sytuacja ta ma związek z anulowaniem wyników spotkań rozegranych przez Huragan Witunia. Gospodarze uzyskali prowadzenie już w 10. min. Tomasz Lipecki wykorzystał fakt, że obrona Time na chwilę przysnęła i strzelił z lewej nogi nie do obrony. Jarosław Jankowski zareagował prawidłowo, ale piłka wpadła do bramki tuż przy słupku. 10 minut później gapiostwo obrońców z Kawli wykorzystał Sebastian Obara. Strzelił silnie z ostrego kąta. Piłka przełamała ręce Kałaczyńskiego i wpadła do bramki ku rozpaczy miejscowych. W dalszej części oba zespoły toczyły nadal wyrównany pojedynek, z tym że akcje gości były bardziej dynamiczne i przemyślane. Dużym zagrożeniem był zwłaszcza szybki i zwrotny Sebastian Obara. Wynik spotkania został rozstrzygnięty w 78. min. Piłkarze z Lubczy na dużej szybkości wymienili kilka podań. Piłka trafiła do Wilczyńskiego, a ten w pełnym biegu uderzył nie do obrony. Miejscowi przy stałych fragmentach gry posyłali pod bramkę przeciwnika nawet swojego bramkarza, ale nie zdołali wyrównać. Kawle z zerowym dorobkiem punktowym okupują ciągle dół tabeli.

Zobacz zdjęcia


LZS Płocicz - HZ Zamarte  1:1 (0:1)

Bramki: Dawid Chmarzyński Płocicz. Szymon Modrzyński Zamarte.  Sędzia Radosław Lipiński.
To był bardzo ładny dla oka i ciekawy mecz, choć tak naprawdę prawdziwa gra rozpoczęła się po godzinie, kiedy padła pierwsza bramka. Gospodarze w mocno rezerwowym składzie postawili niepokonanemu dotąd beniaminkowi bardzo trudne warunki. Może nie grzeszyli techniką i szybkością, ale ambicją. Przy odrobinie koncentracji mogli ten mecz wygrać. Niestety, w tym sezonie Płocicz przy dobrej linii obrony nie ma skutecznego strzelca. Do 60. min  trwała twarda walka, akcja za akcją. Więcej z gry mieli goście, ale pod bramką zawsze czekał na nich niezawodny tego dnia kapitan Józef Rękiewicz. Ten bezsprzecznie najlepszy zawodnik meczu doprowadzał swoimi interwencjami piłkarzy z Zamartego do rozpaczy. Jaki Józek jest, każdy wie, ale w niedzielę nie przegrał żadnego indywidualnego pojedynku. Mało tego, nie ninęła go żadna piłka. Gdyby tak jeszcze od czasu do czasu celnie podał. Pierwszą bramkę strzelili gospodarze, to było drugie trafienie w piątym meczu. Dawid Chmarzyński wykorzystał błąd Łukasza Blocha, który wypuścił piłkę z rąk. „Dejf” mógł zostać bohaterem Płocicza, ale w podobnej sytuacji, kilka minut później posłał piłkę nad poprzeczką pustej bramki. Podrażnieni stratą bramki goście ruszyli do huraganowych ataków, ale długo nie mogli znaleźć sposobu na pokonanie Jędrzejewskiego. W 80. min gospodarze nie potrafili wybić piłki z własnego pola karnego. Ta trafiła do nieobstawionego Modrzyńskiego, który bez namysłu uderzył w kierunku bramki. W ten sposób „kartofle” z Zamartego uratowały remis. Oba zespoły próbowały jeszcze rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, ale ostatecznie zakończył się on sprawiedliwym podziałem punktów.

Zobacz zdjęcia


Sosenka Sośno - Victoria Obkas/Orzełek  3:1  (1:0)

Bramki: Arkadiusz Stusik 2, Radosław Ziegert Sośno. Krzysztof Myszkowski Orzełek. Żk. Arkadiusz Stusik, Michał Niemczyk Sośno.  Czk. Arkadiusz Stusik (za drugą żółtą).  Sędzia Stanisław Żekiecki.
Ogromne umiejętności obytych w piłkarskich bojach piłkarzy Sośna i Orzełka podczas niedzielnych baraży nie zostały w należyty sposób spożytkowane. Od samego początku spotkania optymalną przewagę utrzymywali gospodarze. Przyjezdni nie zostawali dłużni i odpowiadali atakiem na atak. Bardzo emocjonującą i mrożącą krew w żyłach sytuację miała Victoria. Marcin Szreder oddał strzał w kierunku bramki strzeżonej przez Bartłomieja Niemczyka. Piłka odbiła się od słupka i  poszybowała w kierunku Tomasza Czapiewskiego, który mimo dogodnej sytuacji, nie zdołał wbić jej do siatki. Niewykorzystane sytuacje bardzo często się mszczą. Dziesięć minut później Mateusz Kwasigroch w pięknym stylu mógł rozwiązać worek z bramkami, lecz piłka zamiast do bramki, uderzyła w porzeczkę gości. Dwie minuty przed końcem pierwszej połowy Arkadiusz Stusik z kilkunastu metrów, zaskakując Łukasza Czapiewskiego, bramkarza przyjezdnych, zaliczył swoje pierwsze trafienie. Dużym zaskoczeniem jest coraz sprawniejsza gra w polu byłego bramkarza Sosenki Dariusza Ziegerta. Podczas tego sezonu zrzucił bramkarskie rękawice i rozpoczął karierę napastnika.
Druga odsłona niczym nie różniła się od pierwszej. Jedyną różnicą była ilość strzelonych bramek. Jako pierwszy drugie trafienie dla Sosenki zaliczył Stusik. Dwie porzeczki w jego wykonaniu również zasługiwały na uznanie. W ok. osiemdziesiątej minucie meczu swój czas miał Krzysztof Myszkowski. Zaskakując bramkarza Sosenki dał przyjezdnym nadzieję na remis, a nawet na zwycięstwo. Pięć minut później gospodarze zagrali w dziesiątkę. Była to znakomita okazja dla Orzełka do zmiany wyniku. Odrabianie strat okazało się jednak nie do przeskoczenia. Na domiar złego w doliczonym czasie Radosław Ziegert, jeden z najmłodszych piłkarzy gospodarzy, wykorzystał panujące w polu karnym gości zamieszanie i podwyższyłwynik meczu na 3:1, udowadniając, że każdy może mieć swoje pięć minut. 

Zobacz zdjęcia


Zryw Dąbrówka - MTK Orzeł Dąbrowa  4:4 (2:1)

Bramki: Krystian Kniter 3, Jacek Wiesse Dąbrówka. Bartosz Has 2, Kamil Gbur, Grzegorz Paszylk Dąbrowa. Żk. Grzegorz Sigmański (trzecia żółta kartka), Jerzy Adamczyk Dąbrówka. Kamil Gbur, Bartosz Has, Damian Raźny Dąbrowa. Czk. Damian Raźny Dąbrowa (cztery mecze dyskwalifikacji).  Sędzia Henryk Wirkus.
W ubiegłym sezonie obie drużyny rywalizowały w dwumeczu o III miejsce w piłkarskiej lidze powiatowej. Wówczas w pojedynkach derbowych gminy Kamień górą byli zawodnicy z Dąbrowy. Niedzielna potyczka miała być rewanżem za zeszły sezon jednak przed spotkaniem nikt nie przypuszczał, że mecz będzie obfitował w tyle spięć podbramkowych, sytuacji strzeleckich i niespodziewanych zwrotów akcji. To było jedno z najbardziej dramatycznych spotkań w całej historii ligi powiatowej. Wśród głównych aktorów niedzielnego widowiska był sędzia Henryk Wirkus popełniający kardynalne błędy. Pierwsza odsłona nie wskazywała na dramat, który rozegrał się w końcowej fazie meczu. W ciągu pierwszych 20 minut dobrze grający gospodarze za sprawą Krystiana Knitera dwukrotnie pakowali piłkę do bramki przyjezdnych. W 36. min  kontaktowego gola dla gości strzelił Bartek Has. W przerwie płytę boiska musiał opuścić kontuzjowany Stanisław Stryszyk. Kapitan i filar defensywy gości skarżył się na przeraźliwe bóle kolana. Kontuzja jednego z najlepszych graczy drużyny nie miała wpływu na przebieg wydarzeń na boisku.
Na drugą połowę goście wyszli zmobilizowani i bojowo nastawieni. Efektem ich dobrej gry był gol wyrównujący, zdobyty dwie minuty po gwizdku sędziego. Na listę strzelców wpisał się Kamil Gbur, który wykorzystał błędy gospodarzy. Od tego momentu gracze Orła zaczęli przeważać. Na bramkę Zrywu sunął atak za atakiem. Kolejne gole dla gości wisiały w powietrzu. W 75. min  spotkania po raz drugi w tym meczu na listę strzelców wpisał się Bartek Has, który wyprowadził gości na jednobramkowe prowadzenie. Przyjezdni nie cieszyli się zbyt długo. W 80. min trzeciego gola w tym meczu strzelił Krystian Kniter. Zawodnik gospodarzy popisał się silnym strzałem z pola karnego
w długi róg bramki gości. Do zakończenia meczu zostało kilka minut. Wszyscy kibice zgromadzeni wokół boiska sądzili, że spotkanie zakończy się wynikiem
3:3. W 89. min meczu sędzia dopatrzył się zagrania ręką w polu karnym jednego z obrońców gospodarzy. Rzut karny na bramkę pewnym strzałem zamienił Grzegorz Paszylk. Po utracie czwartego gola gospodarze zerwali się do ataku. Sędzie dopatrzył się faulu przed polem karnym gości. Do piłki podszedł jeden z rosłych graczy Zrywu i huknął jak z armaty w światło bramki. Bramkarz gości odbił piłkę przed siebie. Do futbolówki dopadł Jacek Wiesse, który wyprostowaną nogą wepchnął piłkę do siatki doprowadzając do remisu. Po tym trafieniu sędzia Henryk Wirkus odgwizdał koniec meczu. Zawodnicy obu drużyn mieli sobie sporo do powiedzenia, jednak najwięcej pretensji było do arbitra. Gościom chodziło  o ostatnią akcję i niesłuszne podyktowanie rzutu wolnego. Owszem faul był, ale dla Dąbrowy. Atmosfera była tak nerwowa i napięta, że po ostatnim gwizdku Damian Raźnyz Dąbrowy zobaczył czerwony kartonik. Sędzia napisał w pomeczowym protokole, że gracz gości ,,wyzywał go bluźnierskimi słowami”. Decyzją zarządu ligi Raźny otrzymał karę 4 spotkań dyskwalifikacji. W regulaminowym czasie gry sędzia pokazał graczom obu zespołów 5 żółtych kartek. Po spotkaniu zdenerwowany arbiter zadzwonił do prezesa piłkarskiej ligi powiatowej Tomasza Fifielskiego  i oświadczył, że kończy przygodę z sędziowaniem. Henryk Wirkus ma dość wyzwisk i obelg kierowanych pod swoim adresem. Dramatyczny mecz w Dąbrówce zakończył się podziałem punktów. Gospodarze udowodnili, że nawet bez klanu Bosiackich potrafią strzelać bramki.

Zobacz zdjęcia


Real Radzim - Tom Dach Sitno  1:4 (1:2)

Bramki: Andrzej Hippler 2, Adrian Jabłoński, Zbigniew Napierski Sitno. Tyberiusz Zieliński Radzim.  Żk. Bartosz Joachimiak, Andrzej Hippler Sitno. Sędzia Henryk Wirkus.
Faworyt niedzielnego meczu nie zawiódł, aplikując gospodarzom cztery bramki. Real, pomimo tego że prezentuje się znacznie lepiej niż w ubiegłym sezonie, nadal dostarcza punkty.  Wynik spotkania w 10. min otworzył Adrian Jabłoński, który wykorzystał świetne podanie w pole karne z prawej strony boiska i pokonał bramkarza gospodarzy. 12 minut później gracze z Sitna cieszyli się z kolejnego trafienia. Tym razem dokładnie podanie w pole karne wykorzystał    popularny ,,Hipek”. Andrzej Hippler z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki. Goście grali pomysłowo i bardzo szybko skrzydłami, nękając Real groźnymi wrzutkami  w pole karne. Gdy wydawało się, że przyjezdni kontrolują przebieg wydarzeń na boisku, gracze z Sitna sprokurowali  bardzo groźną sytuację we własnym polu karnym. Jeden z obrońców podał piłkę do bramkarza, a ten zamiast ją wybić nogą w głąb boiska, złapał ją  w ręce. Sędzia nie miał żadnych wątpliwości. Bez zastanowienia podyktował rzut wolny pośredni. Mur złożony z rosłych zawodników gości ustawiony na linii bramkowej nie zapobiegł utracie gola. Dysponujący piekielnie mocnym uderzeniem Tyberiusz Zieliński uderzył silnie pod poprzeczką bramki przyjezdnych. Interweniujący desperacko bramkarz nie miał żadnych szans. Pierwsza odsłona zakończyła się skromnym prowadzeniem gości, którzy swoją przewagę udokumentowali po przerwie kolejnymi trafieniami. Na listę strzelców wpisali się Andrzej Hippler oraz Zbigniew Napierski.

Zobacz zdjęcia


Fuks Wielowicz - LZS Mastel Lutowo  5:2 (3:1)

Bramki: Damian Nawrocki2, Dariusz Węgierski, Arkadiusz Grochowski, Dawid Pilarski Wielowicz. Bogdan Szydeł 2 Lutowo.Żk. Leszek Szydeł, Bogdan Szydeł Lutowo. Sędzia Wiesław Jarząb.
Tak się złożyło, że pierwszy mecz na szczycie odbył się już w piątej kolejce. Naprzeciw Fuksowi Wielowicz - liderowi - stanęło Lutowo - wicelider. Czy mogło dojść do sensacji? W tym meczu teoretycznie każdy wynik był możliwy, ale tylko teoretycznie. Pierwszy gol padł w 15. min i nikogo nie zaskoczył. Doświadczony Bogdan Szydeł w pięknym stylu umieścił piekielnie mocno bitą piłkę w wypatrzonym wcześniej fragmencie bramki Fuksa. Prowadzenie gości zmobilizowało gospodarzy, którzy  w pierwszym kwadransie sondowali, na jakich obrotach przyjdzie im grać. Kiedy tylko uspokajali grę, by złapać oddech, Lutowo natychmiast wchodziło na wysokie obroty, zmuszając miejscowych do maksymalnego wysiłku. Wyrównanie padło w 22. min po indywidualnej akcji Nawrockiego - najlepszego zawodnika na boisku i podaniu  „Darasowi” Węgierskiemu, który wpakował piłkę do pustej bramki. W 25. min padł kolejny urokliwy gol. Tym razem „Napli” Nawrocki huknął zza pola karnego, nie dając szans Sławomirowi Licy. Wynik do przerwy ustalił „Grochoś” Grochowski. Ten wyjątkowy gol zasługuje na najwyższe uznanie. Z niegroźnej sytuacji, ze zwykłego podania obrońcy do własnego bramkarze Grochowski wykombinował gola. Nikt z obserwatorów nie przypuszczał, że napastnik Fuksa ma aż takie przyspieszenie i dopadnie piłkę przed interwencją Licy.
Po przerwie do głosu ponownie doszli piłkarze z Lutowa. Efektem bardziej zdecydowanej postawy był drugi gol Bogdana Szydła w 50. min. Później strzelali już tylko miejscowi. W 65. min „Pilar” Pilarski popisał się ładnym strzałem z okolic linii pola karnego. W 70. min wynik ustalił „Napli”. Stając sam na sam z Licą posłał piłkę w długi róg i było po zawodach.

Zobacz zdjęcia


Strażak Rogalin - Fireman Zabartowo/Pęperzyn  0:2 (0:0)

Bramki: Robert Brączyk, Marcin Nowak.  Żk. Łukasz Maciejewski, Michał Kujawa, Łukasz Biedrzycki (trzecia kartka) Rogalin. Sędzia Wiesław Jarząb.

Najlepsi strzelcy: 9 bramek Marcin Szreder Orzełek, 6 bramek Sebastian Obara Lubcza, Damian Nawrocki Wielowicz, 4 bramki Krzysztof Bilicki Lubcza,  Arkadiusz Szulc Zamarte, Arkadiusz Grochowski Wielowicz.