Wspomnienie

W 50. rocznicę śmierci ks. Franciszka Rydziewskiego

Tomasz Fiałkowski, 06 sierpień 2015, 10:53
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W piątek 31 lipca minęła 50. rocznica śmierci ks. Franciszka Rydziewskiego, proboszcza kamieńskiej parafii, dziekana, prałata i prepozyta Kapituły Kolegiackiej Kamieńskiej.
W 50. rocznicę śmierci ks. Franciszka Rydziewskiego

Ks. Rydziewski podczas nabożeństwa związanego z nawiedzeniem Parafii przez obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, 1965 r.

W 50. rocznicę śmierci ks. Franciszka Rydziewskiego

Ostatnie pożegnanie z kamieńskim proboszczem, pierwsze dni sierpnia 1965 r.

Lata dzieciństwa i szkoły

Franciszek, Konrad Rydziewski urodził się w rodzinie rolniczej Augustyna i Róży Bergman. Miało to miejsce 26 listopada 1889 r. w Sząbruku, (powiat Olsztyn). W krótkim czasie po jego narodzinach rodzice przeprowadzili się do miejscowości Rumian (obecnie woj. warmińsko-mazurskie), gdzie młody Franciszek rozpoczął naukę w progimnazjum lubawskim (1902-1906) i kontynuował ją w gimnazjum w Iławie, (matura 25 II 1909 r.). Powołanie skierowało go do Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie. Tam otrzymał święcenia kapłańskie 9 marca 1913 r.

Praca u podstaw

Neoprezbiter Rydziewski rozpoczął swoją drogę duszpasterską od posługi w parafii Wygoda (od 1913 r.), następnie pracował, jako wikariusz w Kartuzach, Grudziądzu i Bysławiu. Mając już doświadczenie, został skierowany na placówki do Chełmży i Tczewa (od lipca 1922 r.). Tam młody wikary obok pracy duszpasterskiej był katechetą w Gimnazjum Męskim. Uczył również w Gimnazjum Żeńskim i Szkole Morskiej. W 1929 r. uzyskał honorowy tytuł profesora. Politycznie blisko mu było do Stronnictwa Narodowego. Pracując w Prusach Wschodnich, wstąpił do Zrzeszenia Rodaków z Warmii, Mazur i Ziemi Malborskiej. Był także członkiem Towarzystwa Naukowego w Toruniu.

Nominacja do Kamienia

Po 23 latach wikariatu biskup Stanisław Okoniewski z dniem 1 grudnia 1936 r. mianował proboszczem w Kamieniu ks. Franciszka Rydziewskiego. Nowo mianowany kapłan przybył do parafii w czwartek 30 grudnia 1936 r., aby ją objąć z dniem 1 stycznia 1937 r.

Do Kamienia przybył pociągiem i już na dworcu kolejowym został przywitany przez przedstawicieli parafii. Dalsza część miała miejsce przed przystrojoną plebanią. Przedwojenna „Gazeta Sępoleńska”, tak opisuje przyjęcie nowego duszpasterza:

[…] Przybywszy przed plebanię, świątecznie przystrojoną, został przywitany wierszem przez dziewczynkę w bieli, która mu wręczyła bukiet świeżych kwiatów. Następnie w serdecznych słowach przywitał nowego proboszcza w imieniu Rady Parafialnej i bardzo licznie przybyłych parafian p. [Kacper] Rajewski. Tak samo serdecznie witali swego nowego duszpasterza parafianie języka niemieckiego, w imieniu których przemawiał p. dr [Albert] Eschner, po wygłoszeniu stosownego wiersza przez członkinię Sodalicji Mariańskiej, ks. Proboszcz wzruszony do łez podziękował bardzo serdecznie za przyjęcie obiecując wytężyć wszystkie siły dla dobra wszystkich bez wyjątku dusz sobie powierzonych.

Praca w przygranicznym Kamieniu (około 10 km od granicy polsko-niemieckiej) nie była łatwa. Mieszkańcy narodowości niemieckiej (około 40%) często skarżyli się na proboszcza Polaka, za ograniczanie nabożeństw w języku niemieckim. To jednak nie przeszkodziło ks. Rydziewskiemu wypełniać swojej misji.

Wielkim wydarzeniem dla parafii i parafian była 25. rocznica święceń kapłańskich obchodzona w Kamieniu. W „Gazecie Sępoleńskiej tak wspominano tę uroczystość:

W ubiegłą niedzielę obchodziła tutejsza parafia piękną uroczystość 25-letni jubileusz kapłaństwa ks. Proboszcza Fr. Rydziewskiego. O godz. 10.30 zgromadziły się wszystkie organizacje miejscowe przed plebanią skąd w uroczystej procesji w otoczeniu licznego duchowieństwa udano się do pobliskiej fary. Uroczyste nabożeństwo odprawił Dostojny Jubilat w asyście ks. [Alojzego] Ścisłowskiego i ks. Kamińskiego. Podniosłe kazanie wygłosił ks. dziekan [Jan] Wilmowski z Więcborka. Po nabożeństwie odbyła się w salce parafialnej piękna akademia. Uroczystość jubileuszowa zakończyła się nieszporami o godz. 5-tej po południu.

Zbliżająca się wojna powodowała wzrost nastrojów antypolskich wśród miejscowych Niemców, to szczególnie zmuszało ks. Rydziewskiego do popierania wszelkich inicjatyw propolskich, które powstawały na terenie parafii.

Lata wojenne

W momencie wybuchu wojny ks. Rydziewski pozostał w parafii. W związku z rozpoczętymi aresztowaniami księży dekanatu kamieńskiego, kamieński proboszcz opuścił ją 23 października 1939 r. i ukrywał się do sierpnia 1940 r. Kiedy się ujawnił, został aresztowany 25 listopada 1940 r. i był więziony w Toruniu, a od 16 grudnia w Bydgoszczy. 18 sierpnia 1941 r. został zwolniony z aresztu. Postanowił udać się do Grzywna i tam zastępował chorego ks. Strogulskiego. Grzywieńską Parafią administrował do listopada 1945 r.

Życie w PRL-u

Powrót do kamieńskiej parafii nie był możliwy w momencie wyzwolenia miasta w lutym 1945 r. Nastąpił on 23 listopada 1945 r. Odtąd rządca Parafii ponownie ją objął. Gościnność i życzliwość kamieńskiego proboszcza była powszechnie znana. Także okazywany szacunek każdemu człowiekowi mimo trudnych komunistycznych czasów, gdzie każde działanie duchownych było kontrolowane, a wszelkie inicjatywy tłamszone w zarodku.

Jedną z trudniejszych chwil dla kamieńskiego proboszcza było wydarzenie z marca 1954 r., gdzie aresztowano dwie siostry elżbietanki mieszkające w Zakładzie św. Elżbiety. Ks. Rydziewski wezwany na przesłuchanie musiał bronić sióstr, mając świadomość, iż może być aresztowany.

W 1960 r. kamieński duchowny został mianowany kanonikiem honorowym Kapituły Kolegiackiej w Chełmży. 1961 r. objął urząd dziekana Dekanatu Kamieńskiego. Na mocy dekretu Stolicy Apostolskiej z dniem 1 listopada 1964 r. została odnowiona Kapituła Kolegiacka Kamieńska. Jej pierwszym prepozytem z dniem 1 stycznia 1965 r. został ks. Franciszek Rydziewski. Na kilka tygodni przed śmiercią, kamieński proboszcz otrzymał tytuł papieski - prałata domowego (11 VI 1965 r.).

Ksiądz Franciszek Rydziewski zmarł 31 lipca 1965 r. w wieku 76 lat. Został pochowany na miejscowym cmentarzu parafialnym. Żegnało go przeszło stu księży, siostry Elżbietanki i tłum wiernych.