Więcbork
Historia napisana od nowa
W niedzielę uroczyście odsłonięto nową tablicę upamiętniającą 19 Polaków zamordowanych przez żołnierzy łotewskiej 15. Dywizji Grenadierów SS ,,Lettland” w dniu 25 i 26 stycznia 1945 roku. Obelisk z poprzednią, ale zawierającą błędy tablicą odsłonięto dokładnie 50 lat temu. W niedzielnej uroczystości udział wzięła między innymi rodzina zamordowanego Stanisława Dyczyńskiego.
Przy drodze Więcbork - Mrocza, zaraz za zjazdem z ronda Pomordowanych w Niemieckim Obozie w Karolewie znajduje się ogromny głaz - miejsce pamięci narodowej. Mijamy go codziennie, ale czy wiemy jakim wydarzeniom jest poświęcony? Jaka historia wiąże się z tym naznaczonym krwią naszych rodaków miejscem? Okazuje się, że w tym miejscu dosłownie godziny przed wyzwoleniem tych ziem spod hitlerowskiej okupacji cofający się żołnierze łotewskiej dywizji SS zamordowali co najmniej 19 polskich obywateli, głównie mieszkańców okilic Mroczy. W tej sprawie w 1969 roku śledztwo prowadziła Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Bydgoszczy. Śledztwo zostało zawieszone, a w 1972 roku stanął tutaj pamiątkowy obelisk.
W 2013 roku swoje śledztwo w tej sprawie wszczęła Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku. Prowadząca śledztwo prokurator Małgorzata Ziółkowska ustaliła przebieg wydarzeń, które miały miejsce w podwięcborskim lesie. W folwarku znajdującym się pod Mroczą od kwietnia 1944 roku pracowali nieletni chłopcy oddelegowani tam z obozu koncentracyjnego w Potulicach. W drugiej połowie stycznia 1945 roku do Mroczy dotarły wojska radzieckie. Miasto było dwukrotnie odbijane z rąk niemieckich. Około 22 lub 23 stycznia na teren majątku wjechały niemieckie oddziały. Jednak żołnierze nie mówili po niemiecku, byli to Łotysze. Żołnierze otoczyli dom i wszystkim kazali zejść na podwórze. Po chwili wypuścili kobiety z dziećmi, a mężczyzn i chłopców w kolumnie pod eskortą przeprowadzili do kościoła ewangelickiego w Więcborku. Tam byli przetrzymywani w piwnicy przez około dwa dni. Jednego z mężczyzn zwolniono, a drugiego najprawdopodobniej rozstrzelano. Pozostali wieczorem 25 stycznia zostali wyprowadzeni z kościoła i ustawieni w kolumnę. Poprowadzono ich w kierunku Mroczy. Na wysokości Runowa kolumna została zatrzymana. Konwojowanych podzielono na trzy grupy. Pierwsza została zapędzona do lasu i tam rozstrzelana. Następnie wytypowano kolejnych pięć osób i tych również zastrzelono. Na koniec zostało sześciu chłopców, do nich również strzelano. Dwoje z nich zostało jedynie lekko rannych i zdołało uciec. Trzeci ranny w brzuch schronił się w pobliskim lesie i najprawdopodobniej zamarzł. Chociaż jeden ze świadków twierdzi, że następnego dnia widział tam rannego, a później słyszał strzał. Śledztwo prowadzone przez IPN zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawców.
,,Celem śledztw prowadzonych przez Oddziałowe Komisje Ścigania jest wszechstronne wyjaśnienie okoliczności sprawy, a w szczegolności ustalenie osób pokrzywdzonych” - czytamy w postanowieniu o umorzeniu śledztwa. Ponad wszelką wątpliwość udało się ustalić nazwiska 11 zamordowanych osób, a są to:
• Marian Bąk - s. Adama, ur. 31.01.1907 r
• Jan Czarnecki - s. Piotra, ur. 15.05.1911 r.
• Jan Gołąbek - s. Leona, ur. 1915 r.
• Stanisław Dyczyński - s. Józefa, ur. 27.04.1890 r.
• Wincenty Florczak - brak danych
• Leon Kaczmarek - s. Franciszka, ur. 1885 r.
• Franciszek Kujawa - brak danych
• Edmund Majewski - s. Ignacego ur. 16.11.1914 r.
• Franciszek Szymański - s. Melchiora, ur. 30.11. 1908 r.
• Czesław Szymański - s. Melchiora, ur. 4.07.1921 r.
Po pół wieku od odsłonięcia obelisku ustalono, że pamiątkowa tablica, która się na nim znajduje, zawiera błędy. Po pierwsze, napisano tam, że ofiar było 18, a nie jak ustalono 19. Po drugie, były błędy w nazwiskach ofiar. Na przykład zamiast Dyczyński było Dyszyński.
Historię tego miejsca postanowił wskrzesić na nowo więcborski historyk Sławomir Sobecki. Później pałeczkę przejął dr Sławomir Łaniecki z Muzeum Dyplomacji i Uchodźctwa Polskiego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Udało mu się dotrzeć do materiałów źródłowych i uściślić wcześniejsze ustalenia. – Poszedłem z tym do wiceburmistrza Więcborka i zaproponowałem, aby na obelisku pojawiła się nowa płyta z właściwymi napisami. Pan burmistrz przystał na to i gmina ufundowała tablicę – mówi Sławomir Sobecki.
Niedzielna uroczystość odsłonięcia nowej tablicy miała szczególny charakter, ponieważ wzięła w niej udział wnuczka jednej z ofiar - Stanisława Dyczyńskiego, Irena Budziak. Pani Irena, emerytowana nauczycielka, przyjechała do Więcborka z całą rodziną i to w kilku pokoleniach.
– Dziadka nie znałam, ale moja mama bardzo dużo mi opowiadała o tej historii. Rozpoznanie dziadka w czasie ekshumacji nie było trudne, ponieważ w czasie pierwszej wojny stracił rękę, ratując życie swojemu dowódcy. Po ekshumacji ofiary tego mordu pochowano na cmentarzu w Mroczy. Doszło do niego w czasie, kiedy było tu już słychać huk radzieckich armat. Dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w przygotowanie tej uroczystości. Dla mnie i mojej rodziny to jest bardzo ważne – mówiła Irena Budziak tuż po odsłonięciu tablicy. Nawiasem mówiąc, dr Sławomir Łaniecki jest uczniem pani Ireny.
W uroczystości wzięli również udział samozrądowcy powiatu sępoleńskiego i gminy Więcbork. Kwiaty pod obeliskiem złożył również wiceburmistrz Mroczy Waldemar Chudzik. Wartę honorową zaciągnęli przy nim więcborscy harcerze, dla których była to niepowtarzalna lekcja historii.