Bóg Honor Ojczyzna. Taka moda, czy prawdziwa odnowa? Część II

Piotr Pankanin, 10 marzec 2016, 14:04
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Kierownik Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Sępólnie Wilhelm Kłoda* w Dekadowym sprawozdaniu za okres od dnia 28 VII 1945 r. do dnia 8 VIII 1945 r. pisze (z zachowaniem elementów pisowni oryginalnej):
Bóg Honor Ojczyzna. Taka moda, czy prawdziwa odnowa? Część II

Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Sępólnie Krajeńskim w latach 1945-1956

Dnia 3 VIII 1945 r. Na posterunku Milicji Obywatelskiej w Sypniewie został osadzony w areszcie dezerter należący do bandy rozbitej przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Bydgoszczy i który został rozpoznany przez zastępcę kom MO kpr. Tadyczyńskiego. Dezerter oświadczył, że na chwilę przełomu czeka trzy tysiące chłopców rekrutujących się z okolic Sypniewa, Dorotowa i Wymysłowa i z okolic sąsiedniego powiatu.

W dniu 30 lipca 1945 r. żona kom pow MO w Sępólnie, ob. Brudzińska, słyszała, jak kobiety na rynku opowiadały sobie, że zastępca premiera ob. Mikołajczyk powrócił do Londynu, ale już nie żyje. Dalszego dochodzenia nie można było przeprowadzić, ponieważ sprawa ta była za późno doniesiona do Pow UBP w Sępólnie.

Sekcja posiada piętnastu informatorów i jednego agenta. W okresie sprawozdawczym zwerbowano dziesięciu informatorów, a w trakcjie werbowania jest ośmiu.

W okresie sprawozdawczym ubyło:

Jeden informator, który został aresztowany za tajne, nielegalne posiadanie broni palnej i za nadużycia obciążające skarb państwa na 20 tys. zł.

Ubył jeden agent, na którego również został wydany rozkaz aresztowania, ponieważ nie wykonywał wydanych mu poleceń. W stanie nietrzeźwym zdradzał powierzone mu tajemnice służbowe i pewnego razu, będąc również w stanie nietrzeźwym, poszedł do szpitala, gdzie chciał rozbroić jednego z naszych funkcjonariuszy.

Agent „Stary” został zwerbowany na bardzo kompromitującym materiale. Z powodu jego ciężkiej choroby, która teraz nastąpiła, nie mogliśmy go aresztować, pozostał w domu pod naszą obserwacją, a tylko zabraliśmy mu wszystkie jego dokumenty teraźniejsze i poniemieckie.

Dnia 3 VIII 1945 r. został dokonany napad terrorystyczny na posterunek Milicji Obywatelskiej w Sypniewie przez nieznanych cywili, którzy sterroryzowali stojącego na warcie milicjanta i pozostawili swego wartownika. Następnie wtargnęli do środka z automatami i zastali tam zastępcę komendanta Milicji Obywatelskiej kpr. Tadczyńskiego rozbierającego się do snu. Napastnicy sterroryzowali go i pod groźbą użycia krótkiej broni palnej domagali się wypuszczenia jednego z ich ludzi, który był w areszcie. Gdy poszli do aresztu, pomimo oporu zastępcy komendanta kpr. Tadczyńskiego, otworzyli drzwi i kazali wyjść aresztowanemu pod groźbą użycia broni. Aresztowany jednak nie wyszedł. Następnie bandyci usiłowali nakłonić ob. Tadczyńskiego do wstąpienia do partyzantki. Kpr. Tadczyński odmówił, usprawiedliwiając się, że ma żonę i dzieci. Bandyci, terroryzując go w dalszym ciągu krótką bronią, zażądali, ażeby im wskazał, gdzie mieszkają funkcjonariusze Wojewódzkiego UBP przysłani z Bydgoszczy, kapral i plutonowy, na których mają wykonać wyroki śmierci. Gdy Tadczyński odmówił im tego, oświadczyli, że na następną noc przyjdą w sile sześćdziesięciu ludzi.

Dnia 3 VIII 1945 r. o godz. 2.00 dokonany został napad rabunkowy we wsi Gurowatki, gdzie przyszła banda uzbrojonych ludzi, z których jeden był w mundurze rosyjskim, do Jakuba Piotra, zamieszkałego we wsi Gurowatki, i usiłował wykraść konie. Jak się później okazało z doniesienia „Szczupaka”, jeden z nich został raniony, prawdopodobnie przez własną nieostrożność. „Szczupak” widział, jak od wsi Gurowatki o godz. 2.30 jechała furmanka zaprzężona w jednego konia, a za furmanką szło czterech ludzi z rowerami. Na wozie wieźli jednego z nich, który był ranny. Cała banda skierowała się do lasów sypniewskich, które łączą się z lasami złotowskimi. Dalsze posunięcia partyzantów są pod naszą obserwacją.

Przeważnie grupy partyzanckie AK składają się z dezerterów, uciekinierów z więzień, ludzi, którzy nie chcą pracować dla dobra Polski demokratycznych, którzy uciekają spod ręki sprawiedliwości. Przeprowadzają agitację między ludźmi nieuświadomionymi, skłonnymi uwierzyć ich propagandzie, lecz pomimo tej propagandy nie przystępują do partyzantki, lecz siedząc na miejscu, mają zmienne poglądy, bo jeśli ktoś z naszych ludzi przyjedzie do nich i też agituje, to tak samo podzielają nasze zdanie.

W okresie sprawozdawczym została zabrana przez nas 1 dubeltówka i 1 pistolet „Belgijka”, kaliber 7,65.

Kiedy przejeżdżaliśmy przez wieś Skarpa, przypadkiem spotkaliśmy się z Niekłajem Stanisławem, który sądził, że jesteśmy z lasu i chciał przystąpić do nas albo chociaż pomagać przez współpracę przeciwko obecnemu rządowi. Gdy wdaliśmy się z nim w rozmowę, powiedział nam, że ma trzech ludzi, którzy również chcieliby wstąpić do partyzantki i są dezerterami z Wojska Polskiego, a brali czynny udział w 27 Dywizji AK na Wołyniu. Gdy zaszliśmy do nich, we wsi Zalesie, by nawiązać z nimi bliższy kontakt, to dowiedzieliśmy się, że jeden z nich jest kapralem, który przebywa obecnie na urlopie i chętnie chciałby wstąpić do partyzantki AK, aby nie pójść w dalszą służbę wojskową. Gdy dowiedział się od nas o słabej działalności AK na tych terenach, pomimo naszego nakłaniania, aby pozostał, na drugi dzień wyjechał do pow. wieluńskiego, mówiąc do pozostałych dwóch, że jeśli tam będzie słabsza działalność AK niż tu, to przyjedzie z powrotem, bo do wojska to i tak nie wróci. Pomimo tego, drugi z tych trzech, Moziewicz, jako stary partyzant chciał się koniecznie widzieć z porucznikiem naszej grupy. Licząc na powrót pierwszego z tych trzech, kaprala, przyrzekliśmy pozostałym dwóm przybycie rzekomego porucznika, zarazem odwlekając tę sprawę o pięć dni. Gdy po pięciu dniach kapral nie wrócił, aresztowaliśmy obydwu pozostałych. Podczas naszej pierwszej rozmowy, przed aresztowaniem, Moziewicz opowiadał nam o swych przeżyciach podczas walk partyzanckich w 27 Dywizji i zwierzał się nam ze swoich poglądów przeciwnych polityce obecnego rządu polskiego. Trzeci z nich, krewny Moziewicza, również nigdzie niemeldowany i nieposiadający żadnych dokumentów, nazwał się Dziuba. Gdy w niedzielą, tj. 5 VIII 45 r. pojechaliśmy do nich z myślą, że wrócił kapral z Wielunia i z zamiarem przedstawienia im rzekomego porucznika, którego pragnął Moziewicz, zatrzymaliśmy się od gospodarstwa o 300 m. Było nas sześciu, w dwóch poszliśmy do nich, aby zbadać, czy są w domu. Zastaliśmy Moziewicza z Dziubą przy ukończeniu pracy i daliśmy im znać, że przyjechał porucznik z naszej grupy, z którym chcieli rozmawiać. Moziewicz prędko się umył i ubrał, i zaproponował nam, żeby porucznik zajechał do Niekłaja, a oni tam przyjdą. Więc jeden z nas został z nimi, a drugi poszedł do bryczki, którą zajechali nasi chłopcy do Niakłaja, gdzie miała odbyć się pogawędka. Przez ten czas Moziewicz i Dziuba w całkowitym spokoju przyszykowali się i śmiało szli z jednym z naszych chłopców. Gdy dochodzili do drzwi domu Niekłaja, nasz wartownik uprzejmie przywitał się z nimi i podał rękę. Gdy weszli do środka, aresztowaliśmy ich i przywieźliśmy do Pow UBP w Sępólnie, gdzie zostali osadzeni w areszcie.

Nasz informator „Góra” doniósł nam, że sołtys wsi Zakrzewek ma poglądy przeciwne polityce obecnego rządu polskiego i nie chce należeć do PPR jako głowa gromady Zakrzewek. Kiedy miało się odbyć zebranie PPR, o którym sołtys miał zawiadomić przyszłych chętnych członków, którzy by chcieli należeć do PPR, nie zawiadomił ich, ponieważ sam czuje się przeciwnym temu i chciał utrudnić ich współpracę z PPR. Mając już o sołtysie, ob. Łosiaku, pewne dane co do jego poglądów politycznych, poszliśmy prosto do niego i podaliśmy się za jednostkę AK. Łosiak chętnie nas przyjął i podczas rozmowy zwierzył się nam z jego poglądów politycznych. Powiedzieliśmy Łosiakowi, że chcemy mieć pewnych ludzi, z którymi chcemy nawiązać łączność, byśmy mogli zaciągać pewne informacje. Następnie zaproponowaliśmy Łosiakowi Feliksowi, aby napisał nam zobowiazanie współpracy przeciwko obecnemu rządowi. Łosiak chętnie przystał na naszą propozycję, napisał zobowiązanie i podstęplował pieczęcią gromady Zakrzewek, gmina Więcbork.

Do poszukiwanych ludzi w naszym powiecie należą dwaj dowódcy, którzy zorganizowali bandę złożoną z szesnastu członków, którzy nie zdążyli jeszcze wystąpić aktywnie. Jest to Wyrwas Zygmunt w mundurze sierżanta Wojska Polskiego i ppr. Nieznanego nazwiska, nazwany po prostu Heniem (Henryk Damski), również w mundurze polskiego oficera żandarmerii polowej, zamieszkali ostatnio we wsi Szynwałd, gm. Wielowicz. Dowiadując się o zawiązaniu się bandy, zaczęliśmy ich śledzić. Niestety obydwaj przywódcy dowiedzieli się skądś o tym, że są śledzeni i zbiegli. Organizująca się banda, stłumiona w zarodku przez ucieczkę obydwu przywódców, nie rozwinęła żadnej działalności.

Sprawozdanie podpisali Kierownik Sekcji 2 Jerzy Wypij oraz Wilhelm Kłoda.

*     *     *

Z treści sprawozdań powiat sępoleński jawi się jako teren niezwykle burzliwy. Bliskość Wału Pomorskiego i mocno zalesione okolice przyczyniły się do szybszego zakończenia szlaku bojowego wielu żołnierzy. Zwłaszcza wrażliwych na wczesnopowojenne uwarunkowania polityczne wyzwolonej ojczyzny. W zbrojnych akcjach przeciwko kształtowaniu władzy ludowej udział brało wiele oddziałów. O nich i ich dowódcach: Edmundzie Janowskim, Marianie Pniewskim, Władysławie Chelińskim z oddziału „Hardy”, Julianie Baucie, Janie Głowiaku, Marianie Obniskim, Benedykcie Hincu, Janie Kubiaku, Ludwiku Kusnierzu czy Henryku Szyndzielarzu przyjdzie nam pisać po dotarciu do materiałów z archiwów IPN.

Do publikacji IPN odniósł się Andrzej Ikert, który od wielu lat zbiera materiały dotyczące działalności Emila Cuprysia.

– Lakoniczne informacje, zawarte w dokumentacji archiwalnej IPN, rzucają nowe światło na postać i działalność por. Emila Cuprysia. Oczywiście nie oddają pełnego obrazu sytuacji i prawdy o tamtych latach, tak jak relacje bezpośrednich świadków. Jest bardzo prawdopodobne, że w opisanych akcjach we wsiach Górowatki i Sypniewo brała udział grupa por. Cuprysia. Z zebranych przeze mnie relacji osób go znających, m.in. p. Bronisławy Janickiej, wynika, że jego kilkunastoosobowa grupa miała w tych wsiach swoje bazy. Por. Cupryś formalnie był zameldowany w Złotowie, wynajmując pokój na fałszywych dokumentach Jerzy Lewandowski. Warto zauważyć, że na podstawie dokumentów archiwalnych, do których udało się dotrzeć śp. Stanisławowi Gębalowi - w Sypniewie mieszkała jego narzeczona, córka przedwojennego funkcjonariusza straży granicznej. Por. Emil Cupryś był blisko związany także z więcborczaninem Kajetanem Sikorą. Według relacji jego najstarszej córki, miał on na terenie swej posesji przy ul. Ogrodowej ukrywać broń krótką. Przy tej samej ulicy, na posesji należącej do właściciela warsztatu rymarsko-tapicerskiego Łucjana Peki, mieściła się kwatera konspiracyjna Cuprysia – powiedział Andrzej Ikert.

Przytoczony materiał pochodzi z książki „Rok pierwszy” wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu pod redakcja naukową Beaty Binaszewskiej i Piotra Rybarczyka.

 

* Wilhelm Kłoda (ur. 1919 r.) - od 22 III 1945 r. funkcjonariusz grupy operacyjnej na powiat starogardzki; od 1 VI 1945 r. kierownik PUBP w Sępólnie Krajeńskim; od 20 VIII 1945 r. w dyspozycji WUBP w Bydgoszczy; od 16 II 1946 r. p.o. referent Sekcji 2 Wydziału I WUBP w Bydgoszczy; od 1 X 1946 r. p.o. referent personalny KG MO i jednocześnie p.o. szef Wydziału Specjalnego; od 25 V 1947 r. szef Wydziału Specjalnego KW MO; 12 VII 1949 r. odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi; 31 VIII 1950 r. zwolniony z MO i przeniesiony do rezerwy MON (AIPN by, Karta ewidencyjna funkcjonariusza Wilhelma Kłody).

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...
Na początku 1945 r., kiedy front przekroczył linię Wisły, a wojska...
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Najwyżej oceniane
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Czasami trzeba czekać wiele, wiele lat, żeby poznać swoje prawdziwe...
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...