Sępólno

Jeziorna - kronika inwestycji

Łukasz Jakubowski, 04 październik 2012, 10:10
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Historia budynku przy ulicy Jeziornej jest wyjątkowa. Gmach ten, jak żaden inny obiekt o charakterze publicznym w Sępólnie, na przemian tętnił życiem i totalnie zamierał, rozkwitał i więdnął. Renowacja, która dopiero co przywróciła mu dawny blask, nie była jednak pierwszym placem budowy w jego powojennych dziejach. Przy Jeziornej majstrowano już wielokrotnie.
Jeziorna - kronika inwestycji

Jeziorna - pierwotna bryła budynku

Jeziorna - kronika inwestycji

Jeziorna - po dobudowaniu drugiego piętra

Restauracja budynku szkolnego przy ulicy Jeziornej jest wydarzeniem bez precedensu. Do tej pory żaden obiekt w mieście nie doświadczył bowiem remontu prowadzonego z takim rozmachem, w tak epicki niemal sposób. Dzięki niemu wskrzeszono, wypchnięto znad grobu jeden z najpiękniejszych i - w przeszłości- najbardziej użytecznych sępoleńskich gmachów. Tym samym za te wszystkie dekady, gdy służył mieszkańcom, odwdzięczono się mu najlepiej, jak można było: pozwalając służyć im dalej przez kolejne dziesięciolecia.
Co ciekawe, w gmachu tym, poczynając od 1945 roku, poważniejsze prace modernizacyjne czy remontowe prowadzone były już kilka razy.
Pierwszy remont miał miejsce krótko po zakończeniu wojny. Po wyzwoleniu Sępólna Rosjanie urządzili przy Jeziornej szpital polowy. Gdy obiekt został przez nich opuszczony, znajdował się w kiepskim stanie. Renowacja była niezbędna, żeby mógł stać się siedzibą nowo powstałego liceum (którą był do 1974 roku).
Kolejne roboty w budynku rozpoczęto w styczniu 1951 roku. Dopiero wtedy nieruchomość zelektryfikowano i skanalizowano. Wcześniej korzystano z wiader z wodą i oświetlenia gazowego. Elektryfikację przeprowadziła specjalna ekipa montażowa z firmy
o wdzięcznej nazwie ,,Siła i Światło” ze Świecia. Kosztowało to 8000 złotych, co stanowiło odpowiednik ówczesnych kilku średnich krajowych pensji. Zamontowanie kanalizacji kosztowało natomiast 600 złotych. Chociaż dzięki tym pracom korzystanie z nieruchomości stało się o wiele wygodniejsze, nadal sporo pozostawało do zrobienia.
Po raz trzeci ekipa budowlana (tym razem z Miejskiego Przedsiębiorstwa Remontowo-Budowlanego z Sępólna) wkroczyła na teren szkoły w lipcu 1963 roku. Wtedy to, podczas prowadzonych do listopada robót, dobudowano do gmachu dodatkowe piętro, mieszczące kancelarię, bibliotekę
z czytelnią oraz 3 sale lekcyjne. Rozbudowa zasadniczo zmieniła bryłę budynku. Nowa kondygnacja powstała bowiem kosztem istniejącego do tej pory dwuspadowego dachu z poddaszem. W ten sposób obiekt zyskał co prawda sporo powierzchni do zagospodarowania, ale też został oszpecony.
Czwarta ważna zmiana to zainstalowanie centralnego ogrzewania w 1981 roku. W tym czasie nieruchomość stanowiła siedzibę szkoły zawodowej (była nią w latach 1974- 1994). Wraz z pojawieniem się grzejników do lamusa przeszły piece kaflowe, do tej pory ogrzewające pomieszczenia.
Piąta modernizacja miała charakter kosmetyczny. Polegała na otynkowaniu całego II piętra (tego dobudowanego w 1963 roku), ,,rażącego oczy widoczną niechlujnością wykonania” - jak to bez ceregieli napisano w kronice zawodówki. Było to późną wiosną 1988 roku.
Od 1994 roku, od momentu wyprowadzki szkoły zawodowej, Jeziorna długie lata stała nieużywana. W ramach rozliczeń za utracone mienie obiekt przeszedł na własność zabużan. Później o jego losach miał decydować jakiś nie znany bliżej Holender. Wtedy to powstał plan urządzenia tam gabinetu odnowy biologicznej, ale nie mógł on jakoś doczekać się realizacji. Tymczasem pozbawiony opieki budynek niszczał.
Na szczęście nie wszystkim odpowiadało, że jeden z najciekawszych architektonicznie, historycznie i symbolicznie obiektów w Sępólnie popada w ruinę. Lokalni samorządowcy i urzędnicy magistratu postanowili działać. Proces ratowania nieruchomości, ukoronowaniem którego była jej renowacja, rozpoczął się już w 2009 roku. Wtedy to gmina odkupiła obiekt za 210 000 złotych. Po znalezieniu funduszy na dalszą realizację tej inwestycji, wszystko potoczyło się już jak z płatka. Najpierw sporządzono niezbędną dokumentację projektową. Wreszcie w 2011 roku, po ogłoszeniu przetargu i wyłonieniu wykonawcy, na posesji pojawili się robotnicy. Remont trwał do lata 2012 roku. W międzyczasie zmieniła się koncepcja zagospodarowania obiektu. Pierwotna, zakładająca umieszczenie w nim biblioteki, upadła po napotkaniu przeszkód natury finansowej. Ostatecznie w budynku postanowiono utworzyć Centrum Aktywności Społecznej.
Liczba i zakres opisanych powyżej prac sprawiają, że gmach przy Jeziornej jest prawdopodobnie najdroższym - jeśli chodzi o poniesione nakłady modernizacyjnei remontowe - budynkiem w mieście. Sama restauracja obiektu, wrazz budową przejścia łączącego plac Wolności z molo i z zamontowaniem kiosku internetowego, kosztowała blisko 3 mln złotych. Wydatki związane z wcześniejszymi, historycznymi pracami są ciężkie do ustalenia, ale bez dwóch zdań również niemałe.
W Jeziorną wpakowano mnóstwo publicznych funduszy. Póki istniały tam szkoły, nie budziło to niczyich zastrzeżeń. Jednak ostatnia inwestycja nie jest już odbierana jednoznacznie pozytywnie. Pojawiają się głosy, że wydane na nią pieniądze można było wykorzystać lepiej. Czy są one zasadne? To się dopiero okaże.
Dwie kwestie bowiem należy tutaj rozdzielić. Uratowano piękny i ważny budynek, co raduje mnie niezmiernie i jest niewątpliwym plusem całego przedsięwzięcia. To jedno. Ale co z nim dalej? Czym będzie umiejscowione
w budynku Centrum Aktywności Społecznej? Czy mieszkańcy miasta rzeczywiście będą mieli z niego pożytek? Czy nie stanie się ono zwykłym biurowcem? Historia (ta chwalebna, a więc sprzed epoki pustostanu) nowym gospodarzom obiektu poprzeczkę stawia wysoko. Zresztą sama nazwa - Centrum Aktywności Społecznej - wyraźnie brzmi jak wyzwanie (także dla lokalnej społeczności). Zakładam, że to próba zaklinania rzeczywistości będąca wyrazem pewnych nadziei i ambicji, a nie założony z góry ładnie brzmiący slogan, za którym nic się nie ma kryć.
Ostatnio zaczyna się dziać coś dobrego. Po Jeziornej wreszcie jakby ruszyła sprawa pałacu w Komierowie. Jakże cudownie byłoby, gdyby i ten zabytek ocalał! Czy nareszcie przestajemy powoli być jak te wieprze od pereł, z Kazania na Górze?

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...
Na początku 1945 r., kiedy front przekroczył linię Wisły, a wojska...
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Najwyżej oceniane
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Czasami trzeba czekać wiele, wiele lat, żeby poznać swoje prawdziwe...
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...