Wspomnienia

Ludzie ludziom zgotowali ten los

Jacek Grabowski, 27 luty 2014, 08:22
Średnia: 5.0 (1 głosów)
W 1939 roku na samym początku wojny nikt nie był pewien, czy uda mu się przeżyć. Mieszkańcy Skoraczewa i Mierucina oraz wielu mieszkańców z powiatu nakielskiego stracili życie w lesie w Słupówku, bo po prostu byli. Jak się dowiedzieliśmy, mieszkańców Skoraczewa na listę skazanych wpisali nie Niemcy, lecz Polacy. Obelisk znajdujący się na cmentarzu w Wąwelnie nie pozwala zapomnieć o pomordowanych.
Ludzie ludziom zgotowali ten los

Ekshumacja zwłok w lesie w Słupówku

Ludzie ludziom zgotowali ten los

Anna Urban wraz z dziećmi nad trumną z ciałem Józefa Urbana

Była cicha i spokojna noc. Pies ujadał, spoglądając w kierunku lasu. – Mama była przekonana, że strzały, które było słychać, to wojskowe ćwiczenia – mówi Gertruda Sowińska. Niemcy długo się zastanawiali, co zrobić z sołtysem Józefem Urbanem. – Ostateczną decyzję pomogli im podjąć dwaj mieszkańcy Skoraczewa. Jeden z Niemców powiedział do siostry mojego taty, że kto by się spodziewał, że Polacy zgotują taki los Polakom – dodaje pani Gertruda. 6 października 1939 roku Józef Urban, sołtys Skoraczewa, wraz z Anielą Murawską, Marią Janiszewską, Kazimierzem Janiszewskim, Bolesławem Świderskim i Stanisławem Jamry z Mierucina zostali skazani na śmierć. Miejscem egzekucji stał się wykop w lesie w Słupówku niedaleko Mroczy. Najmłodszym skazańcem był siedemnastoletni Bolek Świderski.

* * *

,,[…] Największa egzekucja miała miejsce w dniu 6 października 1939 roku w Słupówku, na terenie leśnictwa Dąbrowice cztery kilometry od Mroczy. Jak zeznali świadkowie, mieszkańcy Mroczy, obok Volksdeutschów bardzo aktywni przy aresztowaniu Polaków byli żołnierze nie znanej bliżej jednostki łączności Wehrmachtu, Funkcjonariusze Gestapo oraz żandarmerii. Zginęli wówczas następujący mieszkańcy Mroczy: Bronisław Bociek (ur. 1912) -kupiec, Alojzy Borzych (ur. 1896) - krawiec, Seweryn Ciążyński (ur. 1898) - kupiec, Julian Gapiński (ur. 1904) -kierownik szkoły, Hieronim Gliszczyński (ur. 1904) - fryzjer, Józef Grześkowiak (ur. 1913) - nauczyciel, Bernard Janowski (ur. 1913) -fryzjer, Józef Mściszewski (ur. 1901) - kupiec, Marian Nawrot (ur. 1921) - szewc, Walerian Ożdżyński (ur. 1914) - robotnik, Franciszek Paluchowski (ur. 1898) - murarz, Stefan Poklękowski (ur. 1905) - kowal, Hennryk Rewoliński (ur. 1925) - uczeń, Władysław Rewoliński (ur. 1897) - robotnik, Franciszek Rybka (ur. 1891) - rolnik. Ponadto Selbstschutz rozstrzelał w tym samym czasie kilku mieszkańców dwóch sąsiednich wiosek - Mierucina i Skoraczewa. Zginęli z Mierucina: Józef Jamry (ur. 1910) - rolnik, Stanisław Jamry (ur. 1898) - rolnik, Bernard Kloska - rolnik, Bogusław Kloska - rolnik, i ze Skoraczewa: Kazimierz Janiszewski (ur. 1887) - właściciel sklepu w Skoraczewie, Maria Januszewska (ur. 1901) - żona właściciela sklepu, Aniela Murawska (ur. 1900), Bolesław Świderski (ur. 1924), Józef Urban (ur. 1894) - rolnik. Jak wynika z analizy zawodów zamordowanych, była to w głównej mierze akcja skierowana przeciwko inteligencji, działaczom społecznym oraz osobom cieszącym się największym autorytetem wśród mieszkańców ludności polskiej […]” – czytamy w książce Włodzimierza Jastrzębskiego pt. „Terror i zbrodnia” z 1975 roku.

* * *

Na początku poinformowali ich, że idą do Mroczy. Zanim tatę zabrali, prosił, żeby go wypuścili, bo ma dzieci, żonę. Nikt go nie posłuchał – mówi mieszkanka Tuszkowa. Gdy ich prowadzili, nikt z nich się nie spodziewał, że w leśnych zaułkach stracą życie. Tuż po wojnie odbyła się ekshumacja ciał. Tego dnia zjawili się tam lekarz, dentysta, urzędnik, burmistrz i wielu mieszkańców okolicznych miejscowości. Była tam także Anna Urban z dziećmi, żona zamordowanego sołtysa ze Skoraczewa. – Wszyscy leżeli jeden na drugim. Mój tata, Józef Urban, leżał na boku. Zapewne nie mogli go zabić, był z niego postawny chłop. Jak się okazało, mój tata otrzymał jeszcze strzał z wierzchu, bo jeszcze żył. Podczas ekshumacji okazało się, że po tak długim czasie w ciele taty była jeszcze krew – kontynuuje pani Gertruda. Podczas ekshumacji układano szczątki w drewnianych szerokich trumnach. W każdej z nich spoczęło pięć ciał. Z lasu w orszaku żałobnym przewieziono je na stary cmentarz w Mroczy.

* * *

Na początku wojny, po dwóch latach posługi duszpasterskiej, swoje życie 12 listopada 1939 roku prawdopodobnie w Paterku zakończył ks. Cezary Lorkiewicz, proboszcz Wąwelna. –Naszego proboszcza wywieźli wozem, którym wożono obornik. Chcieli go upodlić za to, że był dobrym człowiekiem. Sąsiedzi widzieli, a także mój mąż widział, jak go wieźli. Z tego, co mówili moi sąsiedzi, tym wozem w ciągu godziny nie mógł dojechać do Mroczy, a potem do Paterka, gdzie prawdopodobnie zginął. Z tego, co mówili naoczni świadkowie, mogli go zastrzelić w lesie w Słupówku, bo szybko wrócili, lecz już bez księdza – mówi Gertruda Sowińska. Czy to prawda? Pozostanie to tajemnicą. Dziś wiadomo, że zginął w Paterku i taka wersja pozostanie w naszej pamięci.

(Wspomnienia pani Gertrudy Sowińskiej niebawem ukażą się na łamach naszego tygodnika.)

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...
Na początku 1945 r., kiedy front przekroczył linię Wisły, a wojska...
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Najwyżej oceniane
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Czasami trzeba czekać wiele, wiele lat, żeby poznać swoje prawdziwe...
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...