Wspomnienia

Nigdy nie przypuszczałam, że mogę być tak bardzo silna. Gdy nikt nie widział, płakałam. Część III

Jacek Grabowski, 27 kwiecień 2012, 15:16
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Gertruda Ciszewska jako dziewięcioletnia dziewczynka uratowała bratu życie. Gdy była starsza, walczyła o ludzką godność. Podczas wojny w starciu z niemieckimi zaborcami udowadniała, że jej serce jest polskie i bije po polsku. Wielokrotnie mogła trafić do obozu w Karolewie, gdzie czekała na nią niechybna śmierć.
Nigdy nie przypuszczałam, że mogę być tak bardzo silna. Gdy nikt nie widział, płakałam. Część III

Maks i Marcel Grolewski

– W 1940 roku (dobrze nie pamiętam daty) do Sępólna przyjechał Hermann Wilhelm Göring który (4 lutego 1938 roku) został mianowany do stopnia feldmarszałka Luftwaffe, a po sukcesach lotnictwa wojskowego w 1939/40 roku, Adolf Hitler (19 lipca 1940 roku) nadał Göringowi specjalnie utworzony tytuł marszałka Rzeszy – wspomina pani Ciszewska. – Mamo, jedźmy do Sępólna – prosiła wówczas. – Nie, dziecko, ja nie jadę – wzbraniała się pani Aniela. – Tak bym chciała go zobaczyć i usłyszeć, co ma do powiedzenia – prosiła siedemnastolatka. Jak się mama zgodziła, pojechały rowerami do Sepólna. – Ale było Sępólno, udekorowane. Wszędzie wisiały fagi z hakenkreuzami – dziwiła się dziewczyna. – Göring przemawiał, a Niemcy mu klaskali. My schowane za drzewem przysłuchiwałyśmy się, co ma do powiedzenia. Mówił po niemiecku, że Niemcy są krajem silnym bogatym, a Żydz i Polacy nie będą się panoszyć. Podkreślał, że Polacy przyjdą tam, gdzie się więcej nie pomnożą i widłami do gnoju będą wyrzuceni. Dziś już wiem, że chodziło mu o lagry – mówi z odrazą mieszkanka Pęperzyna.
– Ja już dłużej nie chciałam tego słuchać i prosiłam mamę, abyśmy już wracały do domu. Po kilku miesiącach Niemcy zapomnieli, co mówili o Polakach, i przychodzili w łaskę o to, aby walczyć na wojnie w ich armii – dodaje.
– W 1942 roku byliśmy dojczowani, a moi bracia byli już w niemieckim wojsku. Wraz z nimi pojechali do Fuldy w Niemczech także ich koledzy ze Skarpy. Grzeca Agnieszka, Frania Iwicka, ja i dwie koleżanki szłyśmy ulicą i bardzo głośno mówiłyśmy po polsku. Za nami szedł Niemiec Gruber. Minął nas i zapytał, czy było nam nakazane iść do roboty. Nastała cisza. Drugi raz zapytał. Ja potrafiłam mówić po niemiecku, lecz nie chciałam znów się narażać, gdyż zawsze się odzywałam i miałam z tego powodu nieprzyjemności. Chwilę czekałam, aż Grzecowa się odezwie. W końcu też mówiła w ich języku. Ja nie wytrzymałam takiej ciszy i powiedziałam: – Tak, było. Mama potrzebuje pomocy do południa i nie zdąży z pracą sama – broniłam swoich racji. Niemiec Gruber bardzo się zdenerwował i powiedział: – Trzym pysk, bo cię w niego uderzę. – Ja zrobiłam jeden krok naprzód i powiedziałam: – Proszę, bij. Nie uderzył, tylko zagroził, że zabiorą nam niemieckie dowody. Powiedziałam mu, że oczywiście mogą nam je zabrać, lecz najpierw muszą moich braci z frontu przysłać. Ja jestem Niemką tylko na papierze. Moje serce jest polskie i bije po polsku – podkreśliła Gertruda. Gruber bardzo się zdenerwował i odszedł. Do samego końca była twarda. Dopiero, jak wróciła do domu, nerwy jej puściły i zaczęła płakać. Bardzo mocno i długo płakała. – Co się stało? – zapytała mama. – Teraz to na pewno mnie do lagru wezmą – odpowiedziała. Gdy się uspokoiła, opowiedziała ze szczegółami całe zdarzenie. Około jedenastej do domu Grolewskich przyszła księgowa z biura i powiedziała, że Gertruda ma się zgłosić do biura pracy o czternastej tego samego dnia. Gdy tata wrócił z pracy, żaliła mu się. – Na pewno dasz sobie radę – pocieszał ją tata. Do urzędu pracy do Sępólna pojechała rowerem. Jak weszła do biura punktualnie o czternastej, zobaczyła za biurkiem znajomą dziewczynę, Niemkę z Włościborza, do której zachodził jej brat Marcel. – To znowu ty. Coś ty znów przeskrobała? – pytała zdziwiona urzędniczka. Gruber zadzwonił do nich zaraz po nietypowym zdarzeniu. Opowiedziała swoją wersję wydarzeń. Urzędniczka doradziła, że gdy nazajutrz o dziewiątej będzie lekarz, mama ma przyjść i poczekać. Gdy pani Aniela Grolewska weszła do gabinetu lekarskiego, usłyszała od progu, że już czas na odpoczynek. – Lekarz wypisał pismo, że jestem całkowicie zwolniona od pracy w związku z chorobą mamy – wspomina o tym wydarzeniu pani Gertruda. Gdy jej mama wróciła do domu i opowiedziała, co udało się jej załatwić, po chwili okazało się, że Gruber zorganizował zebranie. – Idziesz na to zebranie? – zapytała koleżanka Frania Iwicka. – Nie idę, gdyż jest ono zorganizowane, aby mówić o mnie – odpowiedziała przestraszona Gertruda. Dziewczyny nie chciały tam iść. Aby nie myśleć, poszły zbierać groch. Jak ktoś jechał, chowały się za wysokimi łodygami. Pan Władysław Grolewski, nim poszedł na zebranie, oporządzał konie. W tym samym czasie usłyszał za plecami: – Władek, to ty? To zebranie, to w związku z twoją córką? – zapytał Pal, znajomy Niemiec ze Zboża. – Moja córka ma zaświadczenie od lekarza, że nie musi chodzić do roboty – odpowiedział ojciec dziewczyny.
– A ty masz to zaświadczenie? – dociekał. – Ja zaczekam, a ty idź do domu i je przynieś – zachęcał znajomego. Był to Niemiec Pal, syn znajomego Niemca ze Zboża, u którego mieszkał od urodzenia pan Władysław. Podczas zebrania Gruber usiadł za stołem położył na drewnianym blacie broń. Bardzo wiele zarzutów miał wobec rodziny Grolewskich. Ku zaskoczeniu Grubera wstawił się za nimi młody Pal. – Już pan skończył? – zapytał. – Teraz ja mam panu coś do powiedzenia. Ja pana Grolewskiego znam od 27 lat. Pracował u mojego ojca. Jest bardzo pracowity. Nie wiem, czy pan o tym wie, ale mam zaświadczenie, na którym jest napisane, że Gertruda nie musi u was pracować. Dziewczyna powinna zaopiekować się chorą matką – oświadczył Niemiec ze Zboża. Nie dało się ukryć, że Gruber, zarządca ze Skarpy, nie krył niezadowolenia z przebiegu sprawy.
Cdn.
 

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...
Na początku 1945 r., kiedy front przekroczył linię Wisły, a wojska...
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Najwyżej oceniane
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Czasami trzeba czekać wiele, wiele lat, żeby poznać swoje prawdziwe...
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...