19:18 06-04-2012

Gertruda Ciszewska jako dziewięcioletnia dziewczynka uratowała bratu życie. Gdy była starsza, walczyła o ludzką godność. Podczas wojny w starciu z niemieckimi zaborcami udowadniała, że jej serce jest polskie i bije po polsku. Wielokrotnie mogła trafić do obozu w Karolewie, gdzie czekała na nią niechybna śmierć. Część II

Komentarze do artykułu "Nigdy nie przypuszczałam, że mogę być tak bardzo silna. Gdy nikt nie widział, płakałam. Część II".

Marek Krzanik
12:09 26-05-2013

Pana Władysława znałem osobiście. Zwykły człowiek nie wykształcony, a miał w sobie pewny symptom szlachetności, powagi i mądrości. Takich ludzi już chyba nie ma. Mając dużo lat może 75-:-80 rowerem ze Skarpy posuwał jak nic do Sępólna po zakupy. Będąc dobrze w podeszłym wieku porąbał, pociupał dąb, który w roku 1967 lub 1968 przewrócony został przez huragan, a który rósł na łące w Trzcianach przy szosie do Sępólna. Dąb z legendą, oznaczony jako pomnik przyrody. Znałem jego syna Maksa. Główny hodowca świń w PGR Skarpa filia Trzciany.

Odpowiedz