Czułem, że mam duże wsparcie kibiców.

Przemysław Wilkowski, 18 sierpień 2012, 01:42
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Bez tego nie wiadomo, czy udałoby mi się ten medal zdobyć Sępólnianin Bartłomiej Bonk brązowym medalistą Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Poniedziałkowy wieczór 6 sierpnia był wyjątkowy dla Sępólna, a to za sprawą Bartłomieja Bonka, który w fenomenalny sposób zdobył brązowy medal Igrzysk Olimpijskich w podnoszeniu ciężarów w kategorii 105 kg. Sępólnianin, pomimo tego że nie był faworytem w stawce o najwyższe podium, pokazał swój charakter i ogromną wolę do walki. Cała Polska jest dumna z naszego olimpijczyka.
Czułem, że mam duże wsparcie kibiców.

– Szansa się pokazała, walczyłem z całych sił i udało się – mówi Bartek Bonk po zdobyciu brązowego medalu.

Jak doszło do tego, że Bartłomiej Bonk podczas jednego wieczoru pojawił się na ustach wszystkich Polaków? Jakie emocje towarzyszyły mu w czasie walki o medal? Z brązowym medalistą z Londynu rozmawia Przemysław Wilkowski.

– Bartku, w wywiadzie, jaki miałem okazję przeprowadzić z tobą podczas przygotowań do olimpiady powiedziałeś: „Patrząc realnie na swoje szanse, piekielnie ciężko będzie zdobyć jakikolwiek medal w Londynie”. Chyba chciałeś wszystkich trochę nastraszyć? Podchodziłeś do każdej sztangi i podnosiłeś ciężary jak w transie.
– Nie, nie, nikogo nie chciałem nastraszyć, ja po prostu wiedziałem jaka jest sytuacja. Na miejscu okazało się, że Rosjanin Akkajew nie startuje, a przed wyjazdem dowiedzieliśmy się, że Białorusin także nie wystąpi. Tak więc, jak powiedziałem, jeżeli będzie szansa, to będę walczył. Szansa się pokazała, walczyłem z całych sił i udało się.

– W czasie przygotowań do olimpiady miałeś problemy zdrowotne. Czy w pewnym momencie miałeś już tego wszystkiego dość? Pojawiły się chwile zwątpienia?
– Miałem straszne problemy. Na dwa miesiące przed startem poszedłem do dyrektora, mojego trenera Szewczyka i zapytałem czy jest w ogóle sens, abym ja tam jechał i startował? Od początku roku miałem poważne kontuzje. Przez ostatnie dwa lata nie pamiętam,abym miał takie urazy jak w okresie przygotowawczym do olimpiady. Niemniej jednak skończyło się tak jak skończyło, zacisnąłem zęby, a ból w jakimś stopniu ustąpił. Nie było jednak takiego momentu, żeby całkowicie przestało mnie boleć. Miałem problemy z nadgarstkami i kręgosłupem, ale na tyle to mi nie przeszkadzało, że mogłem potrenować przez te ostatnie dwa miesiące i przygotować się należycie do olimpiady.

– Kiedy zapytałem ciebie w maju, co czułeś przed swoim pierwszym startem w zawodach, odpowiedziałeś: „Swoje pierwsze zawody pamiętam jak wczoraj i byłem spokojny”. A jak wyglądała sytuacja tym razem, przed startem w Londynie? Czy tego dnia też byłeś spokojny?
– Dokładnie tak samo było przed startem w Londynie. Byłem strasznie spokojny, nie było żadnego stresu, ani żadnej presji. Po prostu byłem skoncentrowany na tym, co mam robić. Wiedziałem, że jest szansa, która najprawdopodobniej już może mi się w życiu nie powtórzyć. Nie byłem jednak na tyle przygotowany, ,gdyby przyjechali najmocniejsi musiałbym z nimi walczyć. Okazało się, że jest szansa zdobycia medalu. Tak jak powiedziałem, byłem bardzo skupiony i skoncentrowany na tym, co mam robić, a nie oglądałem się na innych.

– Zapewniałeś nas wszystkich, że będziesz walczył i słowa dotrzymałeś. Czy to był najtrudniejszy bój w twoim życiu?
– Powiem w ten sposób, każdy medal jest bardzo ciężko zdobyty. Łatwo to tylko przychodzi porażka. Bardzo łatwo jest przegrać i poddać się. Jak się jedzie i zdobywa medal, to wszystko jest z takim trudem wypracowane, że naprawdę jest ciężko. Ale opłacało się.

– Pamiętam słowa, które skierowałeś do wszystkich kibiców w Sępólnie i nie tylko. Brzmiały one: „Jeżeli będzie szansa zdobycia medalu, to postaram się ją wykorzystać”. W jakim momencie pomyślałeś, że szansa na zdobycie medalu jest w zasięgu ręki?
– Wiedziałem już przed startem. Jak się dwóch Rosjan wycofało, to zdawałem sobie z tego sprawę, że jest okazja ku temu. Jednak nie spinałem się, że muszę coś komuś udowadniać, tylko byłem skupiony cały czas, aż do samego końca, do ostatniego podejścia. Wiedziałem, że jeżeli wszystko mi wyjdzie, to dla mnie może się to dobrze zakończyć. No i zakończyło się tak, jak się zakończyło. Miałem nawet podejście na złoty medal. Prawdopodobnie jakbym te 225 kg podrzucił, dawałoby mi to złoty medal, ale sztanga niestety była za ciężka.

– Co czułeś, kiedy zakończyłeś swoje zmagania i oczekiwałeś na to, co zrobią rywale?
– To było tak, że kończyłem podrzut w sumie prawie najszybciej. Poza mną jeszcze cztery osoby wchodziły i atakowały moją pozycję. Dwóch zawodników mnie wyprzedziło, z kolei dwóm innym się nie powiodło. To było najdłuższe pięć minut w moim życiu. Siedziałem na sali rozgrzewki z ręcznikiem na głowie i tylko słuchałem reakcji publiczności, czy kolejny zawodnik zdołał podnieść ciężar, czy też nie. Dla mnie to było najgorsze pięć minut w moim życiu.

– Komu chciałbyś zadedykować swój zdobyty brązowy medal?
– Przede wszystkim żonie, bo to była osoba, która zawsze mnie wspierała w każdych trudnych momentach. W chwilach, kiedy ja już miałem tego wszystkiego dość, to żona zawsze mnie mobilizowała, mówiła, żebym się nie poddawał. To ona mi powtarzała, że wszystko będzie dobrze i się ułoży. No, ale przyznam, że też miałem chwile zwątpienia i naprawdę dużo mi w tym momencie pomogła.

– Masz sporą grupę kibiców w Sępólnie, a także całym powiecie sępoleńskim, którzy denerwowali się podczas twojego występu i trzymali za ciebie kciuki. Co chciałbyś im powiedzieć?
– Na pewno chciałbym podziękować wszystkim, którzy kibicowali mi, trzymali za mnie kciuki, pisali do mnie czy też dzwonili przed startem. Dziękuję wszystkim serdecznie za te dobre słowa i gratulacje po zawodach, wszystkie napływające wiadomości. Czułem, że mam duże wsparcie kibiców i bez tego nie wiadomo, czy udałoby mi się ten medal zdobyć.

– Kiedy kibice powiatu sępoleńskiego mogą spodziewać się przyjazdu naszego mistrza do Sępólna?
– Będę się starał jak najszybciej przyjechać. Nie wiem, czy teraz jakoś na dniach będę w stanie przyjechać, bo jestem trochę zabiegany. Niemiej jednak za miesiąc mam ligę w Bydgoszczy więc przyjadę albo wcześniej przed ligą, bądź pozostanę po niej i was wszystkich odwiedzę.

– Serdecznie gratuluję zdobytego medalu. Całe Sępólno jest dumne Bartku z twojego wyczynu. Życzę samych sukcesów i dziękuję za rozmowę.
– Również dziękuję.

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...