Gmina Więcbork

Forum gorzelników w Sypniewie

Robert Lida, 19 maj 2012, 23:10
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W piątek w sypniewskim pałacu obradowało II Ogólnopolskie Forum Gorzelników. Organizatorem debaty był Związek Gorzelni Polskich. Wzięło w nim udział około 90 osób - praktykantów, teoretyków oraz przedstawicieli firm współpracujących z gorzelniami. Temat wiodący forum „Czy biogazownie mogą uratować gorzelnie rolnicze w Polsce” wywołał spore zainteresowanie.
Forum gorzelników w Sypniewie

W forum wzięło udział około 90 praktykantów i teoretyków gorzelnictwa. Fot, Robert Lida

Trzeba przyznać, że na naszym terenie to niecodzienne wydarzenie. Wokół pałacu w Sypniewie zaparkowały samochody z tablicami rejestracyjnymi całej Polski. Związek Gorzelni Polskich powstał w 2002 roku. Początkowo działał tylko na obszarze trzech województw, głównie dolnośląskiego. Związek skupiał 250 członków eksploatujących 300 małych gorzelni rolniczych. Dziś zostało 60 członków i tyleż gorzelni. Prezesem zarządu jest Włodzimierz Warchlewski, a członkiem Andrzej Basiński z Sitna, właściciel gorzelni w Iłowie. W obradach wziął udział przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jarosław Wiśniewski, prezes Krajowej Rady Gorzelnictwa i Produkcji Biopaliw w Warszawie dr Leszek Jarosz, prof. Roman Grzybowski z Instytutu Biotechnoligii Przemysłu Rolno-Spożywczego w Warszawie oraz kilku znanych i cenionych naukowców.
W trakcie debaty rozmawiano o aktualnej sytuacji gorzelni rolniczych w Polsce oraz o współpracy gorzelni z biogazowniami, które mogłyby być wsparciem dla gorzelników. Czy biogazownie mogą uratować polskie gorzelnie rolnicze?
– Myślę, że tak. Okazuje się, że wywar gorzelniany jest idealnym surowcem dla biogazowni. Do tej pory nie bardzo wiadomo było, co z tym wywarem zrobić. To był kłopotliwy temat. Dywersyfikacja produkcji energii elektrycznej jest konieczna, zresztą takie są unijne dyrektywy. Muszą jednak zmienić się przepisy i mentalność ludzi – mówi Andrzej Basiński.
Gorzelnie rolnicze, których na terenie powiatu sępoleńskiego było kilka, są systematycznie zamykane. Ceny spirytusu narzucane przez odbiorców i drogi surowiec zmuszają właścicieli i dzierżawców do likwidacji działalności.
– Ja tutaj czegoś nie rozumiem. Zapotrzebowanie naszego kraju na spirytus nie zmieniło się i wynosi około 100 milionów litrów rocznie. Liczba gorzelni spada, a spirytusu nie brakuje. Moja gorzelnia w Iłowie w 2006 roku zatrudniała 23 ludzi, produkowała 2,5 miliona litrów spirytusu, skupowała 5 tysięcy ton zboża, a teraz od grudnia stoi nieczynna. Polmos za litr spirytusu płaci 2,40 do 2,80 złotych. Niemieckie gorzelnie otrzymują 1,5 do 1,8 euro. Koszt wyprodukowania litra spirytusu ze zboża to minimum 3,40 złotych. Nie ukrywam, że w najlepszych latach do miejscowego urzędu skarbowego wpłacałem miesięcznie ogromne pieniądze z tytułu podatku VAT. Niestety, państwo nie chce zarabiać. Teraz przymierzam się do produkcji spirytusu ze zwrotów pieczywa: chleba, bułek, drożdżówek. Nie wiem, co będzie dalej z małymi gorzelniami rolniczymi – mówi Andrzej Basiński.

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...