Więcbork

Gang młodocianych złodziei terroryzuje Więcbork

Robert Lida, 18 maj 2023, 11:06
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Od 3 miesięcy więcborscy kupcy zmagają się z plagą sklepowych kradzieży. Sprawcy są znani z imienia i nazwiska, policja ma do dyspozycji dowody w postaci filmów, ale funkcjonariusze mówią, że nic nie mogą zrobić. Na drobnych kradzieżach, niestety, się nie kończy. Młodociany gang tak się rozbestwił, że dochodzi już do gróźb karalnych, molestowania ekspedientek i niszczenia mienia. W „Żabce” przy ulicy Starodworcowej pobito mężczyznę, który chciał zapobiec kradzieży butelki alkoholu.
Gang młodocianych złodziei terroryzuje Więcbork

Sklepy samoobsługowe niestety ułatwiają działalność złodziei

Gang młodocianych złodziei terroryzuje Więcbork

Zapisy sklepowych monitoringów są wyraźne i czytelne, dlatego policja nie ma problemu z ustaleniem sprawców

– To trwa od lutego, a apogeum miało miejsce w majowe święta. W moim sklepie kradną głównie e-papierosy. Co tydzień robię inwentaryzację i wiem, co ginie. Od lutego skradziono 63 e-papierosy. Giną też inne towary. Zainstalowałam w sklepie kamery super HD i na filmach wszystko widać. Złodzieje wiedzą o kamerach, ale wiedzą również, że są bezkarni. Kiedy zgłaszamy kradzież na policji, to bywa różnie. Patrol przyjedzie i wtedy słyszymy sakramentalne: „My nic nie możemy”. Kiedyś kazali mi pojechać do Sępólna i tam zgłosić. To po co jest posterunek w Więcborku? Zgłaszamy szkody, dostarczamy policji filmy z monitoringu i na tym się kończy. Oni dalej to robią. To są osoby w wieku 17-18 lat. Najstarszy ma 20 lat. To nie są tylko osoby z Więcborka. Wobec ekspedientek zachowują się wulgarnie, grożą im, demonstracyjnie trzaskają drzwiami. Dziewczyny boją się zamykać sklep, bo nie wiadomo, czy na nie ktoś nie czeka za rogiem. Na początku próbowałam z nimi negocjować. Mieli zapłacić za skradziony towar. Do dziś nie przynieśli pieniędzy. Największy problem jest z panem B., który twierdzi, że spali mi sklep. Czy ja muszę jeszcze zatrudnić ochroniarza? My tylko chcemy normalnie pracować, ale w takich warunkach to się staje niemożliwe. Po prostu się wykończymy psychicznie – mówi właścicielka sklepu Max Piwko przy ulicy Złotowskiej.
Podobne rzeczy dzieją się w „Żabce” przy ulicy Starodworcowej. To tutaj w piątek przed majowymi świętami doszło do pobicia klienta. 
– Chłopak kradł z półki alkohol. Pewien pan zwrócił mu uwagę. Złodziej odstawił butelkę na miejsce i odszedł. Kiedy mężczyzna opuszczał sklep, oni już na niego czekali, został wepchnięty z powrotem do sklepu i pobity – mówi właściciel „Żabki”.
– Było ich trzech. Jak zobaczyłam, co się dzieje, to chciałam zamknąć drzwi, ale oni je zablokowali. Bili tego pana – dodaje pracująca w sklepie ekspedientka, wskazując na pognieciony karton. To na ten karton miał upaść bity mężczyzna. 
– My zatrudniamy kobiety, często młode dziewczyny. One są przez tych ludzi molestowane, obrażane i wyzywane. Ich bezkarność jest przerażająca. Zgłaszamy to wszystko na policję - i nic. Jako poszkodowani chyba mamy prawo wiedzieć, co się z tymi zgłoszeniami dalej dzieje. Rozmowy z policjantami są po prostu żenujące. Jestem młodym przedsiębiorcą i mam jeszcze inne zajęcia. Nie mogę przez cały czas chronić mojej pracownicy. Na szczęście jako franczyzobiorca mam zapewnioną ochronę przy zamykaniu sklepu. Myślałem, że policja jest po to, aby pomagać, ale chyba się myliłem. Ciągle liczę straty – narzeka właściciel „Żabki”.p
Relacje, które usłyszeliśmy, nie mieszczą się w wyobrażeniach o małym, spokojnym, turystycznym miasteczku. To jest jakiś horror, który trwa za przyzwoleniem policji. Wspólnym mianownikiem tych relacji jest zdanie – wytrych: „My nic nie możemy”, którym mają się posługiwać stróże prawa. W ich relacjach powtarza się też nazwisko G. ps. „Dynia”, który sieje postrach w całym mieście. 
– Kiedyś złapałam go na kradzieży. Przyniósł pieniądze, ale tak trzasnął drzwiami wejściowymi, że pękła szyba. Parę złotych za towar dostałam, ale musiałam kupić nowe drzwi. My tu żyjemy w ciągłym strachu. Nie wiemy, co mu może przyjść do głowy – mówi właścicielka sklepu przy ulicy Hallera. 
W Więcborku głośno jest też o kilkuosobowej bandzie nastolatków, która całymi dniami grasuje na promenadzie i zaczepia najczęściej młodszych i słabszych. W policyjnych kronikach nie ma chyba już tygodnia bez ujawnienia na terenie Więcborka osoby z narkotykami. 
– Co się dzieje w Więcborku? – zadajemy publicznie pytanie. 
– Kiedy zasugerowałam policjantom, aby zbadali sklepowego złodziejaszka na obecność narkotyków w organizmie, to się dowiedziałam, że nie ma takiej możliwości, chyba że byłby to kierowca za kółkiem. Poinformowano mnie, że bycie pod wpływem narkotyków nie jest zabronione. Zabronione jest ich posiadanie. Szok – mówi właścicielka jednego z notorycznie okradanych sklepów. 
To, że poszkodowani o pomoc zwrócili się do naszej redakcji, jest wyrazem ich bezsilności i braku zaufania do policji, a to przecież z ich podatków żyje ta formacja. Pokazują nam dziesiątki filmików, na których nagrano sklepowe kradzieże. Wyraźnie widać na nich twarze sprawców. Te same filmiki ma do dyspozycji policja. To są dowody przyniesione na złotej tacy. Na razie są kradzieże, groźby i pobicie. Czy w Więcborku musi dojść do jakiejś poważniejszej tragedii? Ta bezkarność jeszcze bardziej nakręca młodocianych sprawców. Znamienne jest to, że oni później chwalą się swoimi dokonaniami przed kolegami, w Internecie. Podobno skradzione e-papierosy sprzedają właśnie w sieci. 
Wiedzą, którą przekazali nam przedsiębiorcy, podzieliliśmy się również z burmistrzem Więcborka. – Jestem wstrząśnięty tym, co usłyszałem. Dlaczego policja na to nie reaguje? – pyta, jak my wszyscy, Waldemar Kuszewski. 
Wzorem ubiegłych lat w miesiącach wakacyjnych służbę na ulicach Więcborka będzie pełniło dodatkowo dwóch policjantów z oddziału prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Jeśli miejscowi funkcjonariusze nie potrafią sobie poradzić z kilkoma wyrostkami, to może oni to zrobią? 
– W przypadku tak zwanych „sklepówek”, czyli kradzieży sklepowych, kwalifikacja czynu zależy od wartości skradzionego mienia. Jeśli jego wartość nie przekracza 500 zł, to mamy wykroczenie. Jeśli jest to więcej niż 500 zł, to mamy do czynienia z przestępstwem. W okresie od lutego na terenie Więcborka mieliśmy 10 zgłoszeń „sklepówek”, w tym 2 usiłowania rozpatrywanych jako wykroczenia. We wszystkich przypadkach sprawcy zostali ustaleni. Sprawy zakończyły się mandatami lub skierowaniem spraw do sądu. W przypadku nieletnich sprawców sprawy są kierowane do sądu rodzinnego i nieletnich. Zanotowaliśmy też 2 kradzieże na stacjach paliw. Jeśli chodzi o kradzieże kwalifikowane jako przestępstwo, to mamy aktualnie jedno zgłoszenie, a policjanci z Więcborka pracują nad ustaleniem sprawcy - mówi st. asp. Małgorzata Warsińska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sępólnie.
Policja wykrywa sprawców, wlepia im mandaty i co z tego? Złodzieje nadal grasują po Więcborku. W kontekście tego, co się ostatnio w Polsce dzieje, pytamy: Gdzie jest szkoła, gdzie są rodzice, gdzie jest środowisko, z którego oni się wywodzą?
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...