Nie dla nich te hektary

Robert Lida, 23 lipiec 2016, 14:07
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Czterech rolników z gminy Sępólno od 16 lat dzierżawiło grunty w Grochowcu (gmina Sępólno), najpierw od Skarbu Państwa, a później od Kościoła. Kuria w Bydgoszczy bez podania przyczyn wypowiedziała umowy dzierżawy. Dzięki ich uporowi kuria zorganizowała coś na kształt przetargu ofertowego. Rolnicy trzykrotnie składali swoje oferty i za każdym razem okazywało się, że ktoś składał ofertę wyższą o kilka kwintali. Kto?
Nie dla nich te hektary

Sporne hektary w Grochowcu. Jakie będzie ich tegoroczne żniwo? Fot. Robert Lida

Wcześniej podobne areały należące do Kościoła, na podobnej zasadzie, wydzierżawiono je w Zabartowie i na Plebance w Więcborku tajemniczemu mieszkańcowi Mroczy. Zdaniem rolników zaproponowane czynsze są tak wysokie, że dzierżawca będzie musiał sporo dokładać do interesu. Tego typu praktyki ma wyeliminować nowa ustawa o obrocie ziemią, ale oczywiście nie dotyczy ona gruntów kościelnych. – Skupianie takich areałów w jednym ręku przeczy idei gospodarstw rodzinnych i daje powód do nadużyć – mówią załamani rolnicy.
Sto hektarów gruntów ornych, za komuny użytkowanych przez Zakład Rolny w Kawlach, po zmianie ustroju trafiło do zasobów Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa (obecnie Agencja Nieruchomości Rolnych). Agencja wydzierżawiła je rolnikom indywidualnym z terenu gminy Sępólno.  W 2000 roku dzierżawcy otrzymali z agencji pismo, które informowało, że grunty zostały przekazane Kościołowi, a dokładniej Parafii Rzymsko-Katolickiej pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Wierzchucinie Królewskim.
– Pojechaliśmy do Wierzchucina, aby dowiedzieć się co dalej. Oczywiście byliśmy nadal zainteresowani dzierżawą. Zawarliśmy umowy dzierżawy na kolejne 5 lat. Ustaliliśmy z proboszczem i radą parafialną nowy, wyższy czynsz. Przyjęto nas tam bardzo życzliwie.
W 2006 roku podpisaliśmy nowe, bezterminowe umowy z jeszcze wyższym czynszem. Nigdy nie spóźnialiśmy się z jego płaceniem. Dzierżawione grunty zmeliorowaliśmy, systematycznie nawoziliśmy, płaciliśmy podatek i składki na spółkę wodną. Na początku wyjałowiona ziemia dawała słabe plony, ale doprowadziliśmy ją do jako takiego stanu i było coraz lepiej – mówi jeden z dzierżawców. W kwietniu tego roku rolnicy otrzymali pisma podpisane przez proboszcza Wierzchucina oraz przedstawiciela kurii wypowiadające obowiązujące umowy. Nie podano żadnych przyczyn. Rolnicy mają zebrać plony do 30 września i oddać grunty właścicielowi pod rygorem ogromnych kar finansowych.
– Pojechaliśmy do Bydgoszczy, aby spytać, co się dzieje. Powiedziano nam, że teraz będzie jedna umowa i jeden dzierżawca na całe sto hektarów i mamy złożyć swoje propozycje czynszu w kopertach. Nie mówiono, do kiedy należy je składać. Przygotowaliśmy takie oferty, proponując czynsz dwa razy wyższy niż ten, który wcześniej płaciliśmy i zawieźliśmy je do Wierzchucina. Otrzymaliśmy informację, że jest wyższa oferta. Znowu pojechaliśmy do kurii, a tam powiedziano nam, że nasze oferty są nieważne. Tłumaczyliśmy, że nie było żadnego ogłoszenia i wyznaczonego terminu. Przygotowaliśmy nowe, jeszcze wyższe oferty – mówią dalej rolnicy. Tymczasem na mszach w sępoleńskim kościele odczytano ogłoszenie proboszcza parafii z Wierzchucina o możliwości składania ofert na dzierżawę tych samych gruntów. Po raz kolejny ci sami rolnicy przygotowali swoje oferty. Sami przyznają, że były absurdalnie wysokie, ale za wszelką cenę chcieli utrzymać te grunty. Czekali spokojnie na rozstrzygnięcie i przegrali ten dziwny przetarg. Podobno wygrała oferta czynszu w wysokości 33 kwintali pszenicy za hektar. Na taki czynsz stać już tylko samobójców albo tych, którzy koniecznie chcą się pozbyć pieniędzy, niekoniecznie czystych.
– Na te grunty zaciągnęliśmy zobowiązania, kupiliśmy maszyny. Nie wiemy, jak to potraktuje agencja. Możemy mieć duże kłopoty. Kuria potraktowała nas nie po chrześcijańsku. Trzy rodziny pozbawiono warsztatu pracy. Na naszym terenie nie ma innych, wolnych gruntów – mówią zawiedzeni rolnicy.
Oczywiście, właściciel ma prawo robić ze swoją własnością, co mu się tylko podoba, ale ziemia jest specyficznym dobrem. Jeśli ktoś za absurdalnie wysoki czynsz wydzierżawia sto hektarów, to coś tutaj śmierdzi. Niestety, wydaje się, że państwo nie ma nad tym żadnej kontroli i raczej będzie ten temat obchodziło szerokim łukiem. Kościół jest właścicielem ogromnych połaci ziemi rolnej i największym beneficjentem unijnych dopłat. Rolnicy, z którymi rozmawialiśmy, przyznają, że czynszu nie mogli przelewać na rachunek bankowy. – Wypłacaliśmy gotówkę z banku i wieczorami zawoziliśmy ją do proboszcza. – Niestety,  jest to sfera działalności kościoła całkowicie wyjęta spod prawa – słyszymy na koniec .
W tej sprawie zwróciliśmy się o komentarz do rzecznika kurii w Bydgoszczy ks. Sylwestra Warzyńskiego. Pytaliśmy, czy kuria podziela pogląd, że taki sposób gospodarowania gruntami kościelnymi zamyka do nich dostęp mniejszym gospodarstwom rodzinnym, a wydzierżawianie tak dużych powierzchni jednemu dzierżawcy, za nierealne czynsze, daje pole do nadużyć. Pytaliśmy również, w jakim trybie wybierani są dzierżawcy  i czy jest szansa na powrót do dzielenia gruntów na mniejsze działki? Na postawione pytania do chwili zamknięcia bieżącego wydania nie uzyskaliśmy odpowiedzi.

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...