Nie ma sprawy Danuty Sz.

Robert Lida, Piotr Pankanin, 11 sierpień 2013, 04:48
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Minęło 14 miesięcy od ujawnienia afery finansowej w Biurze Obsługi Oświaty Samorządowej w Więcborku. Nie wiadomo kto, w jaki sposób i ile pieniędzy wyprowadził z kasy tej instytucji. Zwolniona dyscyplinarnie główna księgowa nie jest nawet podejrzaną w tej sprawie.
Nie ma sprawy Danuty Sz.

Fot. Strona Internetowa BOOS w Więcborku.

Kompleksowa kontrola, przeprowadzona przez audytora zewnętrznego Alicję Pląsek, w więcborskim BOOS-ie wykazała, że od 2004 roku wyprowadzono z jego konta prawie 700 tysięcy złotych. Ustalono m.in.  że pieniądze trafiały na konta trzech osób. Proceder miał się opierać nas fałszowaniu dokumentów, w tym wyciągów bankowych. Okazało się również, że część dokumentów księgowych została zniszczona. Te, które ocalały, zostały zabezpieczone przez policję. Ponieważ finanse gminy muszą funkcjonować w sposób ciągły, wcześniej je skopiowano. Podejrzenie popełnienia przestępstwa padło na główną księgową biura, Danutę Sz. Kobieta natychmiast została zwolniona dyscyplinarnie z pracy, a sprawę przekazano do prokuratury. To była połowa czerwca ubiegłego roku. Dzisiaj pytamy o postępy w tej sprawie.
– Nie mam żadnej wiedzy w tym temacie. Słyszałem tylko, że do września miał się wypowiedzieć w tej sprawie biegły księgowy – mówi burmistrz Więcborka, Paweł Toczko.
Okazuje się, że prokuratorskie postępowanie w tej sprawie zostało zawieszone, i tutaj uwaga: z powodu braku sprawcy popełnionego przestępstwa.
– Postępowanie jest zawieszone, ale ta sprawa jest nadal w kręgu naszego zainteresowania. Swoje czynności prowadzi policja i zmierzają one do ustalenia sprawcy lub sprawców. Pani księgowa twierdzi, że musiała się komuś odpłacać i nie miała wyjścia. Ta wersja jest weryfikowana przez policję. Pani Sz. nie jest w tej sprawie osobą podejrzaną – mówi Krzysztof Ziehlke, prokurator rejonowy w Tucholi.
Trzeba przyznać, że to dosyć szokująca informacja. Z gminnej kasy wyparowało kilkaset tysięcy złotych, a ciągle nie wiadomo, kto to zrobił. Mamy do czynienia z kradzieżą doskonałą albo nieudolnością organów ścigania. Może burmistrz wyrzucił z pracy niewinną kobietę? Kto ją szantażował, jeśli mówi prawdę? Nie ma pieniędzy i nie ma winnych.
Winni są, odpoczywają na emeryturach. Za finanse Biura Obsługi Oświaty Samorządowej, jako jednostki gminnej, odpowiedzialny był dyrektor Waldemar Kuczerepa i skarbnik gminy Władysław Rembelski.
– Protokoły z kontroli skarbnika w BOOS-ie miały często jedną stronę i nie zawierały uwag – mówi burmistrz Toczko.
Kiedy wokół sprawy zrobiło się głośno, obaj panowie ewakuowali się na emeryturę i byli żegnani kwiatami.

*********************

Postawa organów ścigania została podsumowana podczas ogłoszenia wyroku uniewinniającego bandziorów oskarżonych o zabójstwo gen. Papały. Druzgocąca opinia sędziego nikogo, kto średnio uważnie śledzi rozwój wypadków w Tuskolandzie specjalnie nie dziwiła. Czym się zajmuje, a czego unika prokuratura, naszym zdaniem wyjątkowo skorumpowana i podlegająca partyjniackim naciskom, wie dosłownie każde dziecko. Oskarżyć podchmielonego z rozpaczy rowerzystę – proszę bardzo! Od razu rusza do roboty niemniej podchmielony prokuratorek. A oskarża, a tęży umysł, a nakombinuje żeby najtańsze piwo z podejrzanego browaru czkało się rowerzyście do końca życia, najlepiej za kratkami. Ale gdy zdeterminowani policjanci zatrzymają ustawicznego, zionącego wódą  pijaczynę urzędasa, chronionego przez sępoleńskiego burmistrza, to już problem. Nie starcza pomysłów i energii na zaskarżenie skandalicznego wyroku ośmieszającego się sądu. Pijaczyna urzędnik i „pedagog” może chlać za biurkiem i jeździć bezkarnie. Rowerzysta nie może pić kwaśnego piwa, na które zarobił szperając po śmietnikach. Za złowienie kilku płotek wontonem można wskazać winnego, za kradzież 700 tysięcy złotych ta sama prokuratura nie może postawić kobiety w stan oskarżenia. W Więcborku coraz głośniej mówi się, że w sprawę wmieszał się stary gliniarz i od tego czasu prokuratura nie wie kogo oskarżyć. Jakkolwiek by było, postawa tucholskich „stróżów prawa” budzi trwogę i śmieszność zarazem. W wielu innych, zupełnie błahych i równie prostych sprawach oskarżenie prokuratury doprowadziło do błyskawicznego skazania. Chyba że w trakcie postępowania wyrósł nagle płatny konfident, którego trzeba wspierać i ratować, albo jakiś koszmarny poseł, co to nie może zliczyć swoich dochodów.
Władza prokuratorów jest zbyt wielka. Wieloletnie obserwacje wskazują jasno, że nie wszystkie postępowania traktowane są z równą wnikliwością. W sprawach takich jak ta, dotycząca Danuty Sz., rzadko widzimy prokuratorów aktywnych, nie drzemiących nad pustawymi aktami.
Słyszałem kiedyś od prokuratora taki tekst: „Prędzej czy później Bozia go skaże”. Taka była reakcja na wyraźną niechęć  prowadzenia zdecydowanego postępowania przeciwko cwaniakowi w ważnej społecznie sprawie. Sygnały zasłanianiu się Opatrznością dobiegały także z innych zakątków tego do szpiku skorumpowanego kraju. Czyżby w sprawie złodziejstwa pieniędzy publicznych w więcborskim BOOS prokuratura także liczyła na decyzję Opatrzności?
A może kogoś nie godzi się oskarżyć, bo czymś szczególnym się zasłużył albo nieźle się podzielił?
Piotr Pankanin   
    

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...